Do tej pory nie czułam się zestresowana swoją pracą. Nie miałam powodu do stresu. Umiałam panować nad nerwami. Przynajmniej tak mi się wydawało. Do dziś. Jednak Lucas nastraszył mnie, że dzisiejsza sesja będzie bardzo ważna dla mojej kariery. Wzięłam sobie to do serca. Aż za bardzo. Miałam wrażenie, że Liam za chwilę wykopie mnie ze swojego gabinetu, bo tak bardzo go wkurzałam. Niestety nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Na szczęście pojawił się jego przyjaciel. Niech zajmą się rozmową. Może wtedy nie będę go rozpraszać.
– Co ona robi? - Cole spojrzał na mnie rozbawiony.
Nie znał jeszcze wszystkich moich głupich nawyków. Może to i lepiej. Nie chciałam, żeby wziął mnie za wariatkę. Każdy z nas inaczej radził sobie ze stresem. Nie chciałam palić papierosów, więc znalazłam sobie inny sposób. Chociaż w tej chwili wolałabym wypić butelkę wina i zapomnieć, po co tutaj byłam. Jednak z tego nikt nie byłby zadowolony, a ja byłabym niezdolna do pracy. O tym mogłam zapomnieć. Musiałam sobie jakoś poradzić. Za kilka godzin będzie po sesji, a ja w końcu odetchnę z ulgą. Na pewno oberwie się za to Lucasowi.
– Zestresowała się i skubie słonecznik. - Liam wzruszył ramionami.
Nie przeszkadzało mu moje zachowanie, mimo że odnosiłam wrażenie, że jeszcze chwila, a wyrzuci mnie ze swojego gabinetu siłą. Dziwne, że przyjaciel Cola znał mnie lepiej niż on. Jednak to z szefem spędzałam więcej czasu i znaliśmy się dłużej. Mój facet nie miał się o co martwić. Liam nie zrobiłby mu świństwa, a ja nie byłam nim zainteresowana. I była jeszcze Sally.
– Zjesz mnie, jak się poczęstuje? - Zabrał mi kilka ziarenek.
– Bierz, ile chcesz. - Przesunęłam słonecznik w jego stronę.
Zerknęłam na kubełek, który trzymałam między nogami, żeby zobaczyć, ile ziarenek już wyskubałam. Kupiłam kilogram słonecznika przed przyjściem do pracy, martwiąc się, że braknie mi go, zanim się uspokoję. Lucas miał przerąbane. Zamierzałam utrudnić mu życie przez najbliższe dni za to, że mnie zestresował. Nie powinien tego robić. Tym bardziej że sama zgłosiłam się, żeby mu pomóc. Skoro tego nie chciał, wystarczyło powiedzieć, zamiast mnie straszyć. Doskonale wiedział, że czasami zbyt bardzo przejmowałam się swoją pracą.
– Normalni ludzie w takich chwilach palą papierosy. - Przyglądał mi się dokładnie.
Jasne, że tak. Miałam nawet taki zamiar. Jednak nikt nie nauczył mnie palić. A szkoda. Może fajnie byłoby mieć jakieś uzależnienie. Fajki na pewno były mniej szkodliwe niż alkohol, którym tutaj raczyło się dużo osób. Myślałam, że palenie papierosów będzie proste, ale po zakupieniu fajek i próbie zapalenia prawie się udusiłam. Wyrzuciłam paczkę papierosów do najbliższego kosza w drodze do pracy. Dobrze, że nikt tego nie widział. Musiałam sobie poradzić inaczej. Skorzystałam ze sposobu, który do tej pory działał.
– Hayden, daleko do bycia normalnej. - Zaśmiał się Liam.
Super, że tak myślał. Na pewno różniłam się od kobiet, które znał. Nie byłam długonogą blondynką. Dałam mu kosza i nie chciałam się z nim przespać, mimo że inne dziewczyny na moim miejscu zrobiłyby to od razu. Nie ubierałam się w modne ubrania, nie lubiłam chodzić na zakupy. Wolałam spędzać czas w towarzystwie facetów niż na plotkach z dziewczynami. Do tego miałam swoje dziwactwa, które Liam na pewno dostrzegał podczas mojej pracy.
– Nie jest z nią, aż tak źle.
Fajnie, że Cole stanął w mojej obronie, ale nie musiał tego robić. Doskonale wiedziałam, kiedy jego przyjaciel sobie żartował i to była jedna z tych sytuacji. Wiele razy żartowałam sobie z Liamem. Nie miałam problemu z żadnym tematem. Byłam osobą z wieloma kompleksami, ale próbowałam sobie z tym jakoś radzić. Szło mi lepiej, gdy wiedziałam, że ktoś nie kierował do mnie swoich kąśliwych uwag specjalnie.
CZYTASZ
Hayden.
RomanceMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...