27.

173 6 0
                                    

Po rozmowie z ojcem zaczęłam analizować wszystko, co usłyszałam od matki przez ostatnie lata. Rozumiałam, że rodzice próbowali się nawzajem oczerniać, ale miałam wrażenie, że to rodzicielka kłamała. Tym bardziej że dostałam się do jej konta. Udało mi się odgadnąć jej hasło. Czasami bywała przewidywalna. Rzeczywiście na jej rachunek wpływały kwoty, o których wspomniał ojciec. Zliczyłam również opłaty za dom i to, co dostawałam na swoje konto. Nie rozumiałam tego. Zastanawiałam się, na co przez lata matka wydawała pieniądze, które miały zapewnić mnie o Avery godne życie. Możliwe, że starczyłoby nawet na studia dla nas, gdyby matka wspomniała o tym byłemu mężowi. Byłam na nią jeszcze gorsza niż do tej pory. Co, do cholery, było ważniejsze od własnych córek? Nie rozumiałam tego. Nawet nie próbowałam jej usprawiedliwiać. Czułam się oszukana.

Zaprosiłam Cola do swojego domu. Stęskniłam się za nim. Poza tym potrzebowałam czyjegoś wsparcia. A do tego chciałam pokazać matce, że miałam w życiu kogoś, kto chociaż trochę przejmował się moim losem. Uprzedziłam go, że mogło zrobić się niezręcznie, chociaż to mało powiedziane. Przygotowałam mamę na poznanie mojego chłopaka. Jeśli ucieknie, znaczyło, że nie był mnie wart. Pogodzę się z tym. Miałam nadzieję, że rodzicielka zrozumiała jak ważne dla mnie było, żeby przedstawić jej swojego faceta.

– Nie spłosz go – przypomniałam jej w chwili, gdy usłyszałam podjeżdżający pod dom samochód.

Wzięłam głęboki wdech, zanim ruszyłam do drzwi z nadzieją, że to będzie spokojny dzień. Cole przyjechał z kwiatami dla mojej mamy i siostry. Nie musiał się starać, żeby go polubiły. To niewiele zmieni w naszych relacjach. Nie liczyło się zdanie mojej rodziny, a szczególnie matki. Nie była w stanie mnie kontrolować. Sama nie potrafiła ułożyć sobie życia. Żadna jej rada nie miała dla mnie znaczenia.

– Dla ciebie mam coś innego. - Uśmiechnął się na mój widok.

Nie oczekiwałam, że przyjedzie z jakimś podarunkim. Wystarczyła mi sama jego obecność. Potrzebowałam kogoś. Miałam nadzieję, że Cole, chociaż spróbuje zrozumieć, co działo się w moim domu rodzinnym. Wolałabym, żeby o nic nie pytał. Przynajmniej teraz. Może spróbuję mu wszystko wyjaśnić po powrocie do Chicago. W końcu będę musiała to zrobić, bo zacznie dopytywać.

– Nie musiałeś. Obiecaj mi tylko, że zignorujesz wszystko, co powie mama. - Spojrzałam na niego.

– Dobrze. - Pocałował mnie.

Mama dziś zamierzała zgrywać zatroskaną i wypytywała Cola o wszystko, a chłopak chętnie odpowiadał na jej pytania. Przynajmniej jemu podobało się zainteresowanie mojej rodzicielki. Kobieta musiała przecież wiedzieć, czy odpowiednio zajmował się jej córką, chociaż za kilka dni będzie to dla niej bez znaczenia. Jak cała reszta. Nie cieszyłam się z tego spotkania. Oczywiście cieszyłam się z przyjazdu Cola, ale wolałabym nie zapoznawać go z matką. Jednak na to było już za późno. Przynajmniej na razie nie narobiła mi wstydu.

– Jest miły, mamo. - Avery uśmiechnęła się do niej.

Fajnie, że tak myślała. Jednak mama nie przyznała jej racji. Chyba nie chciała, żeby Cole już myślał, że należał do rodziny, chociaż wcale nie miała na to wpływu. Starałam się nie dać wciągnąć do rozmowy. Tak było lepiej. Bałam się, że zakończy się to kłótnią. Wolałam tego unikać najdłużej, jak się dało. Nie potrzebowałam konfliktów. Poza tym przez chwilę mogłyśmy udawać przed Colem, że byłyśmy normalną rodziną, chociaż daleko nam do tego.

Po obiedzie zabrałam chłopaka do swojego pokoju. Avery chciała spędzić trochę czasu z mamą, co było mi na rękę. Przynajmniej nie musiałam się martwić, że będzie dalej wypytywać chłopaka o jego życie i dalsze plany. Nie obchodziło mnie na razie czy Cole chciał zakładać rodzinę. Nie myślałam o tym. Byłam zbyt skupiona na sobie i na tym, żeby zadbać o wykształcenie siostry. Dopiero później skupię się na swojej przyszłości. Miałam jeszcze trochę czasu, żeby o tym pomyśleć. Wolałam skupić się na teraźniejszości i skupić się trochę na swoim związku.

Hayden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz