Wybrana rodzina cz.I

272 13 2
                                    

! Uwaga !
Problemy w rodzinie oraz manipulacja emocjonalna
---------------------------------------------------
Kenma

Podgłosniłem dźwięk gry gdy tylko usłyszałem kolejne krzyki. Wiedziałem, że to rozwiązanie jest krótkotrwałe, i pewnie doprowadzi do większych problemów niż gdybym nie ignorował tego wszystkiego, ale ta chwila spokoju wydawała się złota. Byłem strasznie zmęczony po treningu, gdzie ostatnio Kuroo zaczął bardziej pilnować abym się nie obijał. Dawało to swoje rezultaty ale mimo to miałem ochotę wbić mu kołek w serce. Może powinienem zrobić sobie przerwę od Blood range na jakiś czas, całe te wampiry za mocno mi się już wpiły w umysł. Jednak była to dobra gra i jeszcze jej nie przeszedłem więc raczej nie było mowy o jakimś przerywniku. Tetsu wiedział co mi wybiera, co mnie zaskoczyło bo nie poszedł z czymś z mojej listy. Mój prezent dla niego w porównaniu był o wiele gorszy ale chłopak i tak cieszył się nim jak dziecko. Mimowolnie na moje usta wyszedł uśmiech. Przed oczami widziałem szatyna w jego nowych kocich nausznikach i rękawiczkach z przed około godziny, oraz oczywiście zaułek zalany krwią i z dziurami po strzałach z pistoletu. Przynajmniej Tetsuro już nie narzekał, że zawiewa mu uszy, bo czapka by zniszczyła mu fryzurę. Czasami naprawdę go nie rozumiałem. Nagle poczułem mocne szarpnięcie i juz leżałem na podłodze bez słuchawek. Automatycznie zatrzymałem grę i spróbowałem się przygotować na reprymędę od mojej matki.

- Kenma ile razy mam cię wołać abyś zostawił te gry i nam pomógł!? - nawet nie próbowałem podnieść się z powrotem do siadu tylko patrzyłem na kobietę. - Nie będę z ojcem wszystkiego robić, przyszedłeś do domu i cały czas nic nie robisz. - widziałem jak wymahuje moimi słuchawkami w powietrzu i tylko miałem nadzieję że ich nie uszkodzi. - Ty nigdy nic nie robisz! Założę się, że w święta też uciekniesz do siebie jak zawsze co?

- Pewnie tak. - mruknąłem. Widziałem jak moją matką coś wręcz wstrząsa.

- Dlaczego to robisz dziecko? - przeszła do trybu użalania się i lamentu. Dobrze, oznaczało to że za chwilę kulminacja i wyjdzie z trzaśnięciem drzwi. - Zawsze robimy wszystko dla ciebie a ty się tak nam odwdzięczasz. Nie wstyd ci? - nie mogło mi być mniej wstyd. - Nawet nie odpowiesz!? - i słuchawki poleciały w kąt. Na szczęście nadam tam leżała moja kołdra więc raczej nic im się nie stało. - Skoro tak chcesz. Ale kiedyś tego pożałujesz! Kiedyś zabraknie mnie z ojcem i będziesz żałować! - wyszła i trzasnęła drzwiami.

Wziąłem głęboki oddech i usiadłem. Spojrzałem jeszcze na drzwi ale były zamknięte. Mogło być gorzej. Na czworaka podszedłem do słuchawek i jak zakładałem faktycznie były całe. Założyłem je i wróciłem do poprzedniego zajęcia. Nienawidziłem swojej rodziny i miałem zamiar wyprowadzić się jak tylko będę mógł. Tetsu obiecał mi, że gdy będzie szukał miejsca dla siebie uwzględni w nim kąt dla mnie. Nie mówiłem mu o wszystkim ale z grubsza znał moją sytuację, co lepsze rozumiał. Miałem wrażenie, że gdybym powiedział o tym choćby Hinacie to uznałby, że przesadzam czy reaguję zbyt ostro, ale przez lata już się zmęczyłem. Jak byłem młodszy to było lepiej, może po prostu nie dostrzegałem tego. Moja matka wtedy jeszcze nie próbowała manipulować mną emocjonalnie. Kto wie, może to przyszło wraz z tym gdy uznała, że jestem zepsuty. Strzeliłem glinie prosto w głowę z jego własnej broni, nie było to najbardziej taktyczne zagranie ale za to jak odświeżające. Teraz jeszcze się zbliżały święta, czyli czas gdy moja niechęć do spędzania czasu z tymi ludźmi była postrzegana przez każdego jako pieprzone zwyrodnialstwo. Zabili mnie. Westchnąłem i odchyliłem głowę do tyłu. Nerwy nie szły w parze z planowaniem. Wznowiłem grę, na szczęście zapis nie był tak dawno. Kuroo. Przynajmniej on się cieszył. Uwielbiał spędzać czas ze swoimi bliskimi. Co roku zjeżdżała się do nich cała rodzina a on był w niebo wzięty. Czasami mu tego zazdrościłem ale cieszyłem się, że tak jest. Przynajmniej jeden z nas mógł w pełni cieszyć się z tej całej atmosfery, bo zasadniczo to też lubiłem święta. Może nie wszystkie aspekty ale część tej szopki do mnie przemawiała. Tym razem wyminąłem strażników z tylko delikatnym zwróceniem ich uwagi. Poczułem dłoń na ramieniu, czyli to nie koniec. Po chwili moje słuchawki też zostały ściągnięte więc ponownie zatrzymałem grę.

- Przepraszam cię kochanie. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - patrzyłem się pusto w kobietę.

Który to raz przepraszała tylko po to aby potem znów zacząć. Dawno temu nabierałem się na to, przez dzień może dwa było dobrze aby za chwilę znów powiedzieć jakim to koszmarnym dzieckiem nie jestem i ukierunkować mnie w zachowania jakie chciała. Dlatego ignorowałem jej sztuczne szlochy i zapewnienia. Przytuliła mnie. Jak bym się obudził z bardzo głębokiego snu spojrzałem ponownie na nią. Tego nigdy nie robiła, nie potrafiła fizycznie okazywać emocji. Poczułem jak moje gardło się zaciska. Dziecko we mnie tak bardzo chciało aby to była prawda a nie kolejna manipulacja! Tylko, że na pewno nią była. Szybko wstałem aby przerwać ten cholerny uścisk.

- Kenma? - widziałem w jej oczach zmieszanie, oraz potwierdzenie tego co sądziłem, nie była szczera.

Szybko wyszedłem z pokoju i zbiegłem po schodach. Musiałem jak najszybciej uciec. Nie mogła zobaczyć, jak mnie zraniła, nie może dalej tego robić. W sieni nieznośnie długo walczyłem ze swoimi butami po czym zabrałem kurtkę i wyszedłem. Słyszałem za sobą jej krzyki. "Wracaj tu!". Nie było w nich ciepła czy troski. Odbiegłem kawałek od domu, mimo tego jak nienawidziłem ruchu to teraz potrzebowałem znaleść się jak najdalej, jak najszybciej. Płuca mnie paliły czemu nie pomagał szloch uwiązany w gardle. Ucieczka była złym ruchem, pokazałem jej prawdę. Po chwili zwolniłem i z wielką zadyszką szedłem po prostu przed siebie. Nie zabrałem ze sobą nawet telefonu czy portfela aby moc coś zrobić, chociaż nic by ich obecność nie zmieniła, nie miałem pojęcia co teraz. Chciałem się ukryć w bezpiecznym miejscu. Czułem wzrok przechodniów na sobie ale nie mogłem ukryć przerywanego oddechu. Miałem tylko jedno miejsce gdzie mogłem się udać i pomimo niechęci skierowałem się tam. Czułem, że robię coś nie odpowiedniego, że nie powinienem tak naruszać jego przestrzeni i skarzać tym wszystkim, i tak wystarczająco często mi pomagał. Jednak straszliwie teraz go potrzebowałem.

***

- Kenma? - Tetsu stał zdziwiony w drzwiach na mój widok a ja nawet nie byłem w stanie wydusić słowa. W pierwszej sekundzie gdy tylko go zobaczyłem poczułem jak wszystkie moje zapory runą i z płaczem wtuliłem się w swojego chłopaka. - Co się stało?

---------------------------------------------------
Dzisiaj shot inspirowany kilkoma sytuacjami kilku osób
I tak, świąteczny temat będzie wciąż trwał, mimo tego że tu nie jest nie zbędny z tego co wyszło ale no
Mam nadzieję że się wam podobało i miłej nocy pysiaki!
Tytuł inspirowany rozmową

One shoty z Haikyuu!!! : D Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz