Rozdział 046

195 3 0
                                    

Dysząca wściekłością i żądzą mordu Paulina odprowadziła wzrokiem Marka z Joaśką i przyglądała im się tak długo, aż oboje nie zniknęli za drzwiami windy. Chociaż ich zachowanie pozornie było bez zarzutu, to jednak w oczach Febo wyglądało to mocno podejrzanie. Szarmanckie postępowanie Dobrzańskiego przepuszczającego Kostrzewską w drzwiach oraz pomagającego jej założyć płaszcz w tym momencie wydawało się Paulinie mocno niestosowne. Wciąż brzmiały jej w uszach słowa „no proszę, jak wiele nas łączy", które wypowiedział jej narzeczony do swojej asystentki, zapewne nie zdając sobie sprawy z obecności kogoś trzeciego.

O co mu chodziło?, zapytała sama siebie w myślach. A zresztą, czy to ważne? Jedno jest pewne — coś ich łączy, ale co? Już widzę, że sama nic z Marka nie wyciągnę. Będzie mnie unikał albo zbywał ogólnikami, tak jak przed chwilą. A przede wszystkim raz-dwa zorientuje się, że jestem o niego zazdrosna i jeszcze obróci to na swoją korzyść. A gdyby tak spróbować dowiedzieć się czegoś od Joaśki? Tak byłoby najprościej, ale ona — w przeciwieństwie do swoich poprzedniczek — jest bardzo inteligentna, więc szybko połapałaby się, o co mi chodzi. I nie dość, że niczego bym się od niej nie dowiedziała, to jeszcze doniosłaby o wszystkim Markowi. Bez sensu. Wniosek jest prosty — potrzebuję kogoś zaufanego, kto dyskretnie zorientowałby się w sytuacji. W tej sytuacji wybór jest tylko jeden. Już wiem! Mam genialny pomysł, ucieszyła się w duchu, a jej marsowa mina szybko ustąpiła miejsca promiennemu uśmiechowi. Jako kobieta energiczna i zdecydowana Paulina natychmiast przystąpiła do działania. Gnana niepewnością i lękiem o przyszłość swojego związku Febo wyruszyła na poszukiwania osoby, którą miała zamiar zwerbować do roli swojego szpiega.

— O, tutaj jesteś! — ucieszyła się Paulina, zastawszy Julię w sali konferencyjnej. — Wszędzie cię szukałam — dodała przymilnie, jak na razie nie mijając się z prawdą.

— Hej, Paula — odparła Sławińska bez większego entuzjazmu, tylko na chwilę unosząc wzrok znad leżących przed nią dokumentów. — Coś się stało?

— Ależ skąd! — skłamała Febo, uśmiechając się niewinnie. — Bardzo zajęta jesteś?

— Nie bardziej niż zwykle — stwierdziła Julia, wzruszając ramionami. — A czemu pytasz? Masz coś dla mnie?

— Nie, nie, wprost przeciwnie — zaprzeczyła Paulina, zajmując miejsce obok przyjaciółki. — Marek prosił, żebym ci pomogła, bo sam musiał wyjść na jakieś spotkanie na mieście. A tak przy okazji nie wiesz może, z kim się umówił?

— Nie mam pojęcia. Spytaj Joaśki, przecież to ona czuwa nad terminarzem Marka — poradziła przyjaciółce Sławińska.

— Masz rację, ale niestety poszła razem z nim — westchnęła Febo, ostatkiem sił powstrzymując się przed tym, by nie dodać jakiejś kąśliwej uwagi na ten temat. — No nieważne. To jak? W czym mogę ci pomóc? — zręcznie wróciła do wcześniejszego wątku.

— To naprawdę miłe z twojej strony, ale na tym etapie już sama sobie poradzę — odmówiła Julia. — Wszystkie sprawy są już na finiszu, a przekazywanie ci co i jak zajęłoby zdecydowanie za dużo czasu.

— Rozumiem — westchnęła Paulina, udając, że było jej przykro, choć tak naprawdę to odetchnęła z ulgą. Wcale nie miała ochoty wyręczać w niczym swojej przyjaciółki, a ta propozycja stanowiła tylko pretekst, by tu przyjść i jakoś zagaić rozmowę. — W takim razie nie będę ci przeszkadzać — dodała szybko, robiąc urażoną minę. To był jej niezawodny sposób na wzbudzenie w rozmówcy poczucia winy.

— Paula, poczekaj — poprosiła Julia, odsuwając papiery na bok. — Przepraszam, jeśli niechcący cię obraziłam. Naprawdę doceniam twoją gotowość do pomocy, ale wolałabym dokończyć to sama — od razu zaczęła się tłumaczyć, co stanowiło wyraźny dowód, że trick Pauliny znowu zadziałał. — Jak mogę ci to wynagrodzić?

A gdyby tak - sezon 1Donde viven las historias. Descúbrelo ahora