Rozdział 4: Zuchwała najstarszego brata

336 48 30
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dlaczego mistrz miałby przedstawić ucznia tak formalnie?

Cheng Qian i Han Yuan mieli w głowie kompletny chaos, podczas gdy mistrz kontynuował, jakby chcąc zmylić ich jeszcze bardziej.

— Bez obaw. Wasz pierwszy starszy brat jest naiwny; nie musicie się go bać. Po prostu zachowujcie się tak jak ja.

Czekaj, co miałeś na myśli, mówiąc „po prostu zachowujcie się tak jak ja"? Muchun Zhenren z powodzeniem przekształcił chaos w gęstą zupę.

Gdy przekroczyli próg bramy, zauważyli kilkoro taoistycznych dzieci spacerujących wzdłuż bulgoczącego potoku. Wszyscy byli nastolatkami wyglądającymi mądrze i schludnie, a ich rękawy trzepotały elegancko nawet bez wiatru.

Stając przed nimi zarozumiały przez całą drogę Cheng Qian, wykształcił w jakiś sposób subtelne poczucie niższości, nie wspominając już o Han Yuanie, który był oszołomiony.

Ze względu na to dziwne uczucie Cheng Qian spontanicznie podjął defensywę. Podświadomie przybrał surowe spojrzenie, wyprostował plecy i dyskretnie schował swoją ciekawość i ignorancję.

Przywódca dzieci zauważył Muchun Zhenrena z daleka i uśmiechnął się promiennie.

— Przywódco sekty, gdzie byłeś tym razem? Dlaczego stałeś się taki brzydki...? Oh! To... Skąd porwałeś tych młodych paniczów? 

Cheng Qian uważnie studiował każde jego słowo i frazę, ale nie znalazł w nich najmniejszego szacunku, jakby nastolatek nie witał przywódcy sekty, ale raczej „wujka Hana z sąsiedniej wioski".

Muchun Zhenren nie miał nic przeciwko. Uśmiechnął się lekko, wskazując na Cheng Qiana i Han Yuana.

— To moi nowo przyjęci uczniowie. Mógłbym cię prosić, abyś pomóc im się tutaj poczuć jak w domu?

— W jakich kwaterach mam ich umieścić?

— Południowy dziedziniec. — Muchun Zhenren niedbale wskazał Han Yuana. Potem opuścił głowę i przypadkowo lub celowo napotkał oczy Cheng Qiana, które ujawniały nutę wrodzonej powściągliwości i dyskretnego zdenerwowania nieznanym otoczeniem. Przypadkowy uśmiech wiszący w kącikach ust Muchun Zhenrena nagle zniknął. — Jego zabierz go do bocznego pawilonu.

W rzeczywistości pawilon boczny nie był pawilonem, ale małym nico odosobnionym dziedzińcem. Po jednej stronie muru płynął strumień, natomiast po drugiej znajdował się bambusowy las.

Przypuszczalnie bambusowy las był tu od lat, bo nawet wiejące przez niego wiatry były słabo zabarwione szmaragdową zielenią. Podwórko sprawiało wrażenie stanie w morzu bambusów, gdzie świeża zieleń oczyszczała umysł z pragnień.

Po obu stronach drzwi dziedzińca wisiał wieczny ogień z amuletami, które były bardziej wytworne niż te u rodziny Cheng Qiana. Lekka aureola była miękka i nie migotała na wietrze. Pomiędzy dwiema lampami wisi tablica, na której wypisane były dwa znaki — Qing'an[1]. 

Liu Yao: The Revitalization of Fuyao Sect [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz