|01| Przeszłość, która oddziałuje na teraźniejszość i czarna kawa

1.1K 71 88
                                    

Z nieba kropił deszcz, dzięki czemu na zewnątrz unosił się zapach świeżości

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

Z nieba kropił deszcz, dzięki czemu na zewnątrz unosił się zapach świeżości. Przydrożne latarnie rzucały blade światło na pokrytą zmrokiem okolicę i sprawiały, że coraz gęściej spadające krople przypominały mu teraz wiszące na choinkach włosy anielskie, choć do świąt został jeszcze szmat czasu. Takemichi właśnie wracał do domu, wzbogacony o kilka dodatkowych siniaków. Nie pamiętał już, kiedy nie miał na swoim ciele żadnych otarć czy ran — to wręcz stało się dla niego codziennością, a pieczenie, które musiał znosić podczas zmywania z siebie pyłu i ciężaru każdego kolejnego dnia było nieodłączną częścią każdej wieczornej kąpieli.

Cicho, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi pozostałych domowników, otworzył masywne drzwi wejściowe. Zdjął buty i odłożył je przy ścianie, a lekko wilgotną bluzę powiesił na wieszaku. Na palcach, by kontynuować misję polegającą na powrocie do domu niezauważonym, skierował się w stronę swojego pokoju. Był tylko jeden problem — z korytarza, przez który musiał przejść był doskonały widok na kuchnię, z której dochodziły odgłosy świadczące, iż ktoś tam jest i właśnie przygotowuje sobie posiłek. Postanowił to zignorować i w miarę szybko, a przede wszystkim niepostrzeżenie dostać się do swojego lokum. Wtem został zatrzymany przez dobrze znany mu głos.

— Nie przywitasz się z siostrzyczką? — przywitał go sarkastyczny ton brunetki.

Chłopak przystanął. Poddenerwowany przełknął gęstą ślinę i zrobił kilka kroków w tył, by zarówno on, jak i ona mogli na siebie spojrzeć. [_] sięgała po coś do lodówki. Teraz zatrzasnęła jej drzwiczki i oparła się plecami o gładką, chłodną powierzchnię, krzyżując ręce na piersi. [_] rzadko wychodziła z domu. Jeśli już, to tylko do szkoły, w której wyniki miała nieco powyżej kiepskiej, licealnej normy. Nie kręciły ją imprezy i zakupy z koleżankami. To nie ten typ. Ona zawsze siedziała cicho ze słuchawkami w uszach bądź książką. Jeśli już się odzywała to po to, by mu dogryźć. Przynajmniej on tak to odbierał.

— No słucham — ponagliła go. Wyczekująco stukała palcami we własne ramię, oczekując od niego sensownej odpowiedzi. Odepchnęła się od mebla stopą i podeszła do brata. Czarne włosy, takie jak te Takemichiego jeszcze półtorej roku temu, przed tym, gdy je rozjaśnił, miała splecione w długi, luźny warkocz, który teraz zarzuciła sobie na plecy. Była średniego wzrostu, jednak nadal mierzyła więcej od niego, co odczuwał szczególnie w takich sytuacjach jak ta. Gdy stała blisko niego z niezadowoloną miną, czuł się jeszcze mniejszy.

Chwilę patrzyła na niego z góry spod przymrużonych powiek. Rodzeństwo Hanagakich było jak ogień i woda, nie tylko pod względem charakteru. Jedyną cechą wspólną w ich wyglądzie były ich niebieskie oczy, których kolor odziedziczyli po ojcu, który od czasu rozwodu z ich matką, mającym miejsce kilkanaście lat temu, nie mieszkał z nimi. Miał własną rodzinę, a z dziećmi z pierwszego małżeństwa widywał się nie częściej, niż raz w roku, na Boże Narodzenie, by wręczyć im nietrafione prezenty gwiazdkowe. Oprócz tego dzwonił tylko wtedy, gdy chciał złożyć im życzenia urodzinowe (aż zaskakujące, że pamiętał, kiedy się urodzili) będące oklepanym zlepkiem nic nieznaczących słów, myśląc, że to wystarczy, by móc bez żadnych przeszkód nazywać się ich ojcem. Niedoczekanie.

𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆  [draken x reader]Место, где живут истории. Откройте их для себя