|03| Porwanie spod szkoły

573 59 35
                                    

Choć był koniec września, pogoda od kilku dobrych dni rozpieszczała mieszkańców

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Choć był koniec września, pogoda od kilku dobrych dni rozpieszczała mieszkańców. Słoneczko radośnie świeciło, a kiszący się w dusznych salach uczniowie tylko marzyli, by godziny mijały szybciej, a oni mogli opuścić szkolne mury, udając się do niezwykle urokliwego parku obok. Inni natomiast czekali, aż zabrzmi ostatni dzwonek, by w spokoju wrócić do domu. [_] należała do tych drugich. Zdziwiła się, gdy wychodząc ze szkoły ujrzała Drakena. Stał oparty o skuter, wyraźnie na kogoś czekając. Ale na kogo? Na nią? Nie, to niemożliwe, bo niby po co? Nie mogła tak po prostu go zignorować i przejść obok bez chociażby głupiego hej - był zbyt na widoku, więc tłumaczenie, że go nie zauważyła, zwyczajnie nie przeszłoby. Wrócenie do szkoły i opuszczenie jej innym wyjściem też by nie przeszło, bo zawracając, mogłaby tylko bardziej zwrócić na siebie jego uwagę, gdyby przypadkowo (bądź nie) wypatrzył ją w tłumie. To byłoby bardzo niezręczne. Z drugiej strony, po co miałaby go unikać? Wszystko zostało wyjaśnione na ostatnim spotkaniu.

Ciężko było nie zaważyć, że Draken wzbudza duże zainteresowanie płci pięknej. Był wysoki, dobrze zbudowany, a twarz też miał niebrzydką. Dodać do tego jeszcze fakt posiadania wypasionego motocyklu - ideał, pomyślałoby wiele nastolatek. Mimo, iż [_] to rozumiała, z rezerwą obserwowała grupki dziewcząt, które stojąc na dziedzińcu szeptały coś między sobą, chichotały i posyłały w jego stronę zalotne spojrzenia. Przyjęła typowy dla siebie, obojętny wyraz twarzy i wolnym krokiem podeszła do blondyna.

- Cześć - przywitała się. Chłopak zauważył ją dopiero teraz.

- Cześć. - Odepchnął się od pojazdu i stanął pewnie na nogach.

- Czekasz na kogoś? - Po małej bitwie ze swoim umysłem zdecydowała się zadać to pytanie.

- Tak - odpowiedział bez zastanowienia, zachowując poważny wyraz twarzy. Czarnowłosa pomyślała, że gdy się nie uśmiecha, wygląda naprawdę przerażająco. Na tyle, by zjeżyły się jej włoski na karku.

- W porządku, w takim razie czekaj dalej, nie przeszkadzam. Wracam do domu. - Machnęła mu ręką i już chciała się odwracać, gdy chłopak znów zabrał głos.

- Na ciebie czekałem - wyznał. Dziewczyna zmierzyła go spojrzeniem pełnym niezrozumienia. Więc tak jak przypuszczała, przyszedł do niej. Z drugiej strony, czy celowo akurat tak ubrał w słowa to, co chciał jej przekazać? Czekałem na ciebie? Serio? Brzmiało to jak żywcem zerżnięte ze sztampowego romansidła dla bab, którymi szczerze gardziła, sądząc, że nie zasługują na to, by nazywać się literaturą. Nie wiedzieć czemu, [_] poczuła się nagle bardzo niepewnie. Jak w sytuacji, gdy ktoś mówi ci, że musicie porozmawiać. Tak, jakby coś przeskrobała - a to uczucie od zawsze wywoływało u niej bóle brzucha.

- Mikey mnie po ciebie przysłał - zaczął wyjaśniać. - Powiedział, że chce cię bardziej poznać. Jest teraz w knajpie razem z Takemitchym.

Czarnowłosa wciąż stała w bezruchu, patrząc na niego podejrzliwie.

𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆  [draken x reader]Where stories live. Discover now