Miłość sprzed lat - part II

5 6 0
                                    

- Cholernie mnie pociągasz. Nic na to nie poradzę – szepnąłem. Była taka piękna. Jej brązowe oczy mieniły się w blasku księżyca. Wiedziałem, że właśnie tego chce. Jej ciało reagowało na mnie w jednoznaczny sposób. Spojrzałem na jej usta, lekko rozwarte i pięknie czerwone. Pasowały do jej koloru włosów i ciętego charakteru. Wyglądała ślicznie. Była jeszcze piękniejsza niż ją zapamiętałem. Zrzuciła kilka kilo, zapuściła włosy, znów wróciła do tego cudownego koloru... i przestała nosić okulary, przez co lepiej było widać jej duże, brązowe oczy. Nie myśląc długo, wtopiłem się w jej usta. Mruczała i jęczała cicho, a mnie jeszcze bardziej to nakręcało. Przywarłem jej ciało do drzwi balkonowych, pogłębiając namiętność pocałunku. Ann zarzuciła ręce na moją szyję, przyciągając mnie do siebie jeszcze mocniej. Złapałem ją za uda i podniosłem do góry. Szybkim pchnięciem otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Posadziłem dziewczynę na biurku, kontynuując pocałunek. Smakowała obłędnie. Zaczęła rozpinać moją koszulę... i chociaż nie chciałem, w sekundzie się opamiętałem. – To mój brat – złapałem ją za dłonie. – Masz rację, nie możemy – brązowooka spojrzała na mnie ze zdziwieniem, później złością, a następnie pokiwała głową i schowała twarz w dłoniach, wypuszczając z siebie powietrze. Bez słowa zeskoczyła z biurka i zaczęła iść w stronę drzwi. Złapałem ją za rękę. – Przepraszam cię, Ann. Nie mogę zmienić tego, że działasz na mnie w ten sposób – spuściłem wzrok. Ruda podeszła do mnie bliżej i złapała moją twarz w dłonie.

- Oboje się zapędziliśmy. To co było już nie wróci – spojrzała mi w oczy, lekko się uśmiechając. Widziałem w jej oczach smutek. Też wolałbym aby ten wieczór skończył się inaczej, ale wiedziałem, że nie mogę na to pozwolić. Artur zawsze był lojalny w stosunku do mnie. Nie mogłem mu wywinąć takiego świństwa.

- Chcę jednak żebyś wiedziała, że nie zapomniałem o tobie przez te wszystkie lata – złapałem za jej dłonie i przyłożyłem do swoich ust, delikatnie całując. – Byłaś i jesteś w mojej głowie. Chciałem się przed tym bronić, ale nie potrafię. Sylwia mnie rzuciła i zostałem sam... Dopiero wtedy zrozumiałem jaki byłem głupi, że pozwoliłem ci odejść – patrzyłem w jej oczy, które momentalnie zaczęły się szklić. Od razu wiedziałem, że czuje to samo. Nie musiała nic mówić. Przybliżyła się i delikatnie musnęła moje usta w geście pożegnania. Poczułem mocny ucisk w żołądku, gdy patrzyłem jak łzy spływają jej po policzkach. Była rozdarta... ja zresztą też.

Chwilę później wybiegła z mojego pokoju i pobiegła do łazienki. Słyszałam jak powstrzymywała się od płaczu. Nie chciałem doprowadzić do czegoś takiego... „ale wyszło jakoś tak".


Chodziłam speszona po domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Usiadłam na krześle w kuchni, pogrążając się w zamyśleniu. Opuszkiem palców zaczęłam dotykać warg, chcą przypomnieć sobie wczorajszy pocałunek. Całował namiętnie, mocno, aż do utraty tchu. Nigdy nikt nie całował mnie w taki sposób. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Boże, jak ten mężczyzna na mnie działa. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało, chociaż to nie był sen. Nawet w snach nie wyobrażałam sobie, że tak to się skończy. Jednak wiedziałam, że nie mogę tak pogrążać się w myślach. To co się stało było niestosowne i nie powinno do tego dojść. Chociaż w głębi serca cholernie się cieszyłam, że tak się stało. W końcu spełniały się wszystkie moje marzenia. Chłopak, który tak strasznie mi się podobał, też coś do mnie czuł. Szkoda, że nie wiedziała tego wtedy, gdy miałam jeszcze te dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery lata... Wtedy wszystko wydawało się takie proste.

Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk zbiegającej osoby po schodach... i na pewno nie takiego widoku spodziewałam się siedząc w koszuli nocnej w cudzej kuchni.

Zbiór jednorazówek o wszystkim i o niczymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz