05

1.3K 166 122
                                    


Harry kochał swoją pracę ponad życie. Nie należała ona do najłatwiejszych, ponieważ dzieciaki nigdy nie były łatwe do zapanowania nad nimi, jednak dawały mu one poczucie komfortu. Ani raz nie usłyszał od nich niemiłego słowa i żadne z nich go nie oceniało. Ani jedno dziecko w całym przedszkolu nie powiedziało mu, że jest babski i każdy zawsze zwracał się do niego w jego nowym, lepszym imieniu nawet przed oficjalną zmianą w papierach. Czterolatki zaakceptowały go takim, jakim był, ponieważ nie zostały jeszcze skażone przez społeczeństwo, które próbowałoby im wmówić inaczej. Dzieci kochały bez względu na wszystko i nigdy nie dyskryminowały. 

Białe dziecko pobawi się z czarnoskórym. Pięciolatek będzie kochał swoją mamusię, nawet jeśli ona będzie kochała inną kobietę. Dziecko pokocha osobę przed tranzycją, po tranzycji i taką, która będzie odbiegała od standardów społecznych. Ich nie obchodzi to, że opiekunka ubiera się w męskie ubrania, a mężczyzna ma pomalowane paznokcie. One chcą jedynie miłości i stuprocentowej uwagi, na którą stanowczo zasługują. 

— Haly, czemu jesteś smutny? — zapytała Doris, podchodząc do ulubionego wychowawcy. Przytuliła się do jego nogi, na co Harry szeroko się uśmiechnął.

— Nie jestem smutny, kochanie. Po prostu się zamyśliłem — powiedział. Pogłaskał ją po jasnych włosach, czując, jak z każdą chwilą dziewczynka coraz mocniej się do niego przytulała. 

— Czy to wina Lou? Wczolaj lozmawiał z mamą i chyba płakał, ale nie wiem, bo powinnam spać — wytłumaczyła ze smutkiem. 

Harry poczuł ogarniające go wyrzuty sumienia. Nie chciał, żeby Louisowi było przez niego smutno, przecież mężczyzna w niczym nie zawinił, a nawet okazał się być szczególnie zainteresowany relacją z nim. Dla niego chciał wyprowadzić się od transfobicznego przyjaciela i ani raz nie użył żadnego obraźliwego słowa. Louis był naprawdę bardzo kochany, a Harry mimo, że mu było przykro, to nie miał do niego pretensji. Przecież nie mógł zmusić go do odczuwania pociągu seksualnego do kogoś, do kogo tego nie czuje. Brunet sam był przerażony na myśl o byciu z dziewczyną, więc wiedział, jak to jest. 

— Nie, Dori, to nie przez Lou. Lou jest cudownym człowiekiem i nigdy nie sprawiłby, że byłbym smutny — zaprzeczył stanowczo. W głowie cały czas miał myśl, że to nie jego wina, że go nie podnieca moje ciało. — A jak płakał, to go mocno przytulę i już nie będzie płakał. 

— Dobrze, bo nie chcę, żebyście byli smutni. Lou mówiła mamie, że jesteś piękny i cudowny, więc musicie być lazem na zawsze. 

— Zobaczymy, co da się zrobić, szkrabie. 

Nacisnął palcem wskazującym na jej mały nos, na co Doris zachichotała, próbując ukryć zaczerwienioną twarz. Po tym pobiegła w stronę dzieci, z którymi wcześniej się bawiła, zostawiając Harry'ego sam na sam ze swoimi myślami. 

I oczywiście, że Louis tego dnia zdecydował się odebrać młodsze rodzeństwo. Jeśli Harry miał być szczery, to spodziewał się, że to zrobi. Odrobinę nie rozumiał, dlaczego mężczyzna wybrał akurat jego, gdy mógł mieć każdego innego homoseksualnego mężczyznę. Wiedział, że nie zasługiwał na takie zainteresowanie z jego strony. 

Louis wszedł do sali i pomachał swojemu rodzeństwu, które nie ruszyło się z miejsc. Szatyn zamknął za sobą drzwi i podszedł do biurka, przy którym siedział Harry. 

— Doris, Ernest, powoli żegnajcie się z dziećmi — powiedział brunet do grupy czterolatków. Westchnął cicho, po czym podniósł spojrzenie na Louisa. — Miło cię widzieć. Pięknie wyglądasz. 

Wiedział, że architekci zarabiali naprawdę dużo, więc nie zdziwił się, że Louis ubrany był w jedne z droższych ubrań, na które Harry'ego nigdy nie będzie stać. To był kolejny powód, dla którego mężczyzna nie czuł się pewnie — nie chciał być niczyim utrzymaniem, a tak wyglądały w społeczeństwie tego typu związki. Zresztą Louis miał bardzo dobre serce, więc pewnie dawałby Harry'emu wszystko, czego by tylko zapragnął. 

i was all over herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz