Wyszło jak zwykle

220 24 4
                                    

Obudziłem się z silnym bólem głowy na podłodze naszego salonu. No tak - wyszło jak zwykle. Nigdy nie miałem głowy do alkoholu i moi przyjaciele dobrze o tym wiedzieli. Najwyraźniej zastosowali częstą taktykę upicia mnie przez co ja zaliczyłem tak zwany zgon. Spróbowałem podnieść swój ciężar ciała co zakończyło się na szczęście powodzeniem po czym zaprowadziłem go do kuchni. Tam wlałem sobie wody do szklanki i natychmiastowo ją wypiłem. Tak strasznie chciało mi się nadal pić, że pochłonąłem prawie trzy takie szklanki wody. Zacząłem zastanawiać się czy nie mamy czegoś na kaca, ale jak zwykle pomimo dużej ilości pieniędzy w naszym domu szafki kuchenne, lodówka oraz apteczka nie zachwycały przepychem - wręcz przeciwnie. Były prawie puste ze względu na to, że pracujemy praktycznie na okrętkę na planie lub gdzieś wyjeżdżamy, a w domu bywamy w sumie tylko po to by odpocząć. Nienawidzę w nas tego, bo żadna osoba w tym domu nigdy nie potrafiła i nadal nie potrafi zadbać o zakupy.
- Powinniśmy ustawić sobie jakiś harmonogram. - powiedziałem w myślach i zabierając szklankę wraz z butelką wody powędrowałem do swojego pokoju na górę. Tam zasiadłem przy swoim biurku i włączyłem będącego na nim laptopa. Zacząłem przeglądać strony internetowe, na których pojawiało się mnóstwo plotek z świata show-biznesu.
- Jak zwykle nic ciekawego. - mruknąłem pod nosem i przeszedłem do przeglądania poczty. Tam również nie było za dużo ciekawych informacji więc ostatecznie wyłączyłem wszystkie uruchomione strony w przeglądarce i wyłączyłem mojego laptopa. Mój ból głowy nadal nie ustawał jednakże był nieco lżejszy niż jakąś godzinę temu. Spojrzałem na swoje łóżko po czym podszedłem do niego i na nim opadłem. Jeszcze trochę snu może mi dobrze zrobić.

- Wstawaj królewno! - poczułem jak ktoś czymś we mnie rzuca. Był to Jimmy z papierową wersją magazynów plotkarskich niestety bez żadnych przytoczonych wątków z moją postacią. Trochę to może być egoistyczne, ale chciałbym jednak być w pewnym stopniu uwagi tych różnych redakcji. Na moją twarz wkradł się grymas, odrzuciłem stos magazynów w bok i ponownie opadłem na łóżku.
- Chodź. - Jimmy powiedział patrząc jak wiem już co ze sobą zrobić.
- Gdzie? - zapytałem.
- Nie wiem, przejdziemy się może na spacer.
- Pójdźmy na skate park. - zaproponowałem. Jimmy powiedział mi, że jeszcze zobaczymy jak to z tym będzie lecz mimo to kazał mi się pojawić za maksymalnie dziesięć minut w salonie gotowy do wyjścia. Kiwnąłem mu głową na potwierdzenie i już chwilę później wybierałem sobie ciuchy do ubrania. Postawiłem dość tradycyjnie - szorty, koszula na krótki rękaw, wygodne obuwie oraz tradycyjne okulary przeciwsłoneczne. Tak jak obiecałem chwilę później postawiłem się w salonie przed Jimmy'm i takim sposobem poszliśmy na nasz spacer. Okazyjnie dołączył się do nas również Alex. Stwierdził, że nie zamierza siedzieć sam w domu więc postanowiliśmy go przygarnąć do nas i zabrać ze sobą.

Wędrowaliśmy po chodnikach naszego przedmieścia. W sumie chłopacy tylko szli, a ja jechałem na mojej deskorolce starając się utrzymać jak najbliższe im tempo. Kierowaliśmy się obecnie na pobliski skate park gdzie nie ma nigdy zbyt wiele ludzi co często polepsza moją sytuację.
- Karl, zwolnij. - jęknął Alex. Zatrzymałem się i spojrzałem w jego stronę. Wypuściłem ciężko powietrze i schodząc z deski chwyciłem ją w swoje ręce.
- Zadowolony? - spojrzałem na szatyna pokazując trzymany przeze mnie przedmiot przekierowując powoli uwagę Alexa na sam fakt, że idę pieszo. Na twarzy mojego przyjaciela oraz Jimmy'ego zagościł uśmiech zaś ja tylko przewróciłem oczami co na szczęście nie było widoczne za przyciemnionym szkłem moich okularów. Nie musieliśmy iść długo by dotrzeć do naszego miejsca docelowego. Tak jak się spodziewałem - w skate parku nie było prawie nikogo gdyż większość chodzi na te lepsze chociaż nie uważam by ten był w złym stanie. Wkroczyliśmy na betonową powierzchnię i kierowaliśmy się w stronę wybranego już przeze mnie obiektu. Byłem tak strasznie zamyślony oraz jednocześnie skupiony na moim celu, że przypadkowo wpadłem na jakiegoś chłopaka, który jechał na desce. Miał włosy o kolorze bardzo ciemnego brązu i był ubrany w czarną bluzę i szorty. Upadł na ziemię jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku oznaczającego bólu.
- Uważaj! - krzyknął Alex gdy szliśmy dalej. Żal mi było trochę tego chłopaka jednak nie mogłem zbytnio nic na to nie poradzić. Postanowiłem przestać o tym myśleć i rozluźnić się wykonując nastepno kolejne triki na deskorolce. Jedyne co pozostało Jimmy'emu i Alexowi w obecnej chwili to przyglądać się mi i pilnować bym nic sobie nie zrobił pomimo sporego doświadczenia jakie posiadałem.

Nigdy tak się nie czułem ale jakoś jazda na desce tego dnia nie sprzyjała mi na psychice. Zacząłem zbyt dużo myśleć, aż do momentu gdy nie straciłem równowagi i nie upadłem całkowicie na plecy. Moi przyjaciele od razu do mnie podbiegli i zaczęli sprawdzać czy nic mi nie jest. Jedyne co mi było to tylko lekkie zadrapania i ból w niektórych miejscach. Byłem zmęczony pomimo tego, że nie zrobiłem dziś praktycznie nic co wymagało większego wysiłku. Wreszcie poczułem jak ktoś podaje mi rękę i mnie podnosi.
- Wracajmy już do domu Karl. - zobaczyłem jak Jimmy pomaga mi wstać i chwyta sam za moją deskorolkę wciskając ją Alexowi do noszenia przez całą drogę.

Pod bramą naszego domu byliśmy jakieś pół godziny później. Spojrzałem z pewną ulgą na budynek gdyż będę mógł ponownie zaszyć się w moim pokoju i tam najprawdopodobniej po raz kolejny pochłonąć się w oglądaniu czegoś bądź po prostu spaniu. Otworzyliśmy drzwi - natychmiastowo zdjąłem buty i skierowałem się do kuchni po wodę, z którą powędrowałem po schodach w górę do swojego pokoju. Wziąłem z biurka laptop, na którym poszukałem sobie jakiś serial. Włączyłem go i zająłem się oglądaniem. Gdzieś w połowie trzeciego odcinka jaki oglądałem usłyszałem pukanie do drzwi - zatrzymałem oglądanie i mówiąc nie za głośne "wejdź" tuż po chwili zobaczyłem uchylające się drzwi, zza których wyłaniała się głową Jimmy'ego.
- Mogę? - zapytał na co ja kiwnąłem twierdząco głową. Po chwili zobaczyłem w jego prawej ręce talerz, a w lewej sztućce. - Przyniosłem ci coś do zjedzenia.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się słabo i odebrałem talerz od chłopaka.
- Co oglądasz?
- Jakiś serial. - mruknąłem pod nosem chcąc dalej kontynuować swoje oglądanie.
- Nie przeszkodzi ci jeżeli się dołączę? Dawno nie spędzaliśmy czasu razem bez towarzystwa innych osób. - Jimmy miał rację, nie pamiętam kiedy ostatni raz spędzałem w taki sposób czas tylko z nim. Pokazałem mu aby się usiadł na moim łóżku i chwilę później oboje opierając się wygodnie przeszliśmy do oglądania.

Było już pewnie późno, a my nadal oglądaliśmy kolejny odcinek serialu. Jimmy był cholernie wytrwały w takim siedzeniu do późna więc dla niego to nie był problem lecz moje oczy powoli zaczynały się kleić i same bez żadnego panowania mojego umysłu zamykały. Po pewnym czasie w taki sposób zapadłem w sen.

𝑆𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎𝑛𝑖𝑒 Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ