Kim jest Connor James?

149 21 12
                                    

Obudziłem się u boku Nicka. Musiałem przyznać, ale wyglądał naprawdę uroczo cicho pochrapując z delikatnie otwartą buzią w świetle wpadającego przez żaluzje słońca. Spojrzałem na swój telefon i ujrzałem w cholerę nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych wiadomości od Jimmy'ego.
- Cholera.
Wiedziałem, że mam przerąbane. Całe media i magazyny plotkarskie trąbią o tajemniczym chłopaku, z którym uciekłem z centrum dodatkowo dodając cholernie dobre argumenty wywołane zupełnie odległą tej sytuacją.

KARL JACOBS MA NAM COŚ DO POWIEDZENIA?

Słynna gwiazda filmowa, Karl Jacobs widziana ostatnio była w centrum Orlando z nieznajomym dotąd nam wszystkim chłopakiem. Fotografowie próbowali w jakikolwiek sposób zidentyfikować na zdjęciach tajemniczego towarzysza Karla lecz ten nieustannie i skutecznie się przed tym chroni. Podejrzenia podchodzą pod romans obu mężczyzn na podstawie ostatniego wywiadu, w którym aktor ujawnił swoją orientację.
- To wszystko jest kłamstwem. Noah nas wykiwał! - powtarza wierny przyjaciel i menager Jacobsa, Jimmy Donaldson. Pozostaje nam tylko czekać na dalszy przebieg sytuacji.

Wiedziałem, że jest źle. Było gorzej niż wcześniej. Powinienem w tamtym momencie zerwać się z kanapy i wyjść z mieszkania Nicka pozostawiając mu tylko jakąś wiadomość o tym co się dzieje lecz czułbym się z tym źle więc postanowiłem zostać i poczekać aż chłopak się obudzi. Cały czas przyglądałem mu się uważnie i dopiero wtedy moją uwagę zwróciło to, że Nicholas nie miał na głowie czapki. Po raz pierwszy ujrzałem jego włosy. Były gęste i brązowe. Podobały mi się i zacząłem zastanawiać się dlaczego tak w zasadzie brunet nosi czapkę ukrywając tak mocną stronę w jego wyglądzie. Chwilę później moje myśli jednak zostały rozwiane gdyż Nick obudził się spoglądając przy tym na mnie.
- Dzień dobry. - wymruczał zaspany.
- Nie powiedziałbym, że taki dobry. - skwitowałem. - Lepiej nie patrz na media i gazety z plotkami przez najbliższy czas.
Wszystko było jasne. Nie musiałem nic więcej mówić, a Nick już wiedział co się dzieje.
- Musisz iść co nie? - powiedział, a na jego twarzy wykreował się posmutniały wyraz. Żal mi było chłopaka, ale wiedziałem co było teraz ważniejsze i cieszyło mnie to, że on też to rozumie bo ani ja, ani on nie byliśmy teraz bezpieczni. Moja reputacja w każdej chwili mogła runąć, a gdyby Nicholas został rozpoznany nie miałby najlżej w szkole. Nie chciałem tego. Bardzo nie chciałem. Chciałem tylko chronić go przed tym czego ja już doświadczyłem. Może nie aż tak brutalnie jak mogło być to odebrane w szkole, ale bolało tak samo. Kiwnąłem porozumiewawczo głową i zanim się obejrzałem, stałem na progu drzwi mieszkania Nicka żegnając się z nim.
- Napisz do mnie później jak sytuacja.
- Nie zadręczaj się proszę tym. Nie powinieneś. Masz wystarczająco dużo do roboty w szkole więc nie dodawaj sobie problemów. - powiedziałem.
- Ale ten problem też po części dotyczy mnie więc chcę abyś mnie informował w jakim stanie jest nasza sytuacja Karl. - cholera. Wygrał. Nie powiedziałem już nic i poklepując bruneta po ramieniu opuściłem jego mieszkanie dzwoniąc tym samym do Alexa.
- Halo? - usłyszałem znajomy głos w słuchawce telefonu.
- Cześć Alex, tu Karl. Wysłałem ci pinezkę, proszę przyjedź po mnie.
- Co cię tak daleko wywiało?
- Nie interesuj się, na zamartwianie się tym też przyjdzie jeszcze czas.
- No dobra, już spokojnie. Daj mi jakieś dwadzieścia minut i nigdzie się nie ruszaj.
- Dobrze. - odpowiedziałem lecz w połowie słowa usłyszałem specyficzny dźwięk zakończonego połączenia. - El hijo de puta tiene prisa, como siempre. - przekląłem po hiszpańsku. Tak, mówiłem biegle po hiszpańsku. Nie zawsze, ale po przeżyciu wspólnie z Alexem tylu lat wyuczyłem się tego języka bardzo dobrze. W szczególności przekleństw. Szatyn najczęściej właśnie klął posługując się hiszpańskim.

Wedle obietnicy dokładnie dwadzieścia minut później zobaczyłem nadjeżdżające auto o znajomym wyglądzie i rejestracjach. Poczułem ulgę i jednocześnie stres gdyż będę musiał zmierzyć się z Jimmy'm w kłótni o to co najlepszego robię ze swoim życiem. To prawda - oni stają na rzęsach by wszystko było jak należy, a ja w ułamku sekundy potrafię to zepsuć wywracając wszystko do góry nogami. To było moją cholerną zmorą. Obwiniałem się za wszystko chociaż nie zawsze powinienem. Mimo to czułem, że większość problemów jakie nam się przytrafiają są wywołane w szczególności przeze mnie. Może to i przykre, ale nie było sensu i czasu się wtedy nad tym żalić. Życie toczyło się dalej, a to co konieczne z czasem wychodziło na prostą. Teraz nie było to takie łatwe.
- Mocno narozrabiałeś wiesz? - zaśmiał się Alex.
- No co ty nie powiesz?
- Powie to ci dużo Jimmy jak dotrzemy do domu.
- Wiem. - spuściłem wzrok. Przejechaliśmy w ciszy całą resztę trasy do póki nie dotarliśmy pod dom. Alex zostawił mnie pod drzwiami tłumacząc się, że jedzie na zakupy a ja tylko wywróciłem oczami. Obaj wiedzieliśmy, że w kłótniach zostawał on tak zwanym argumentem moim lub Jimmy'ego.
- Powodzenia. - rzucił szatyn i już chwilę później zostałem sam przed drzwiami własnego domu z niepewnością co może za nimi mnie czekać. Otworzyłem drzwi i dosłownie sekundę później w korytarzy zastałem swojego przyjaciela. Brunet był zły. Było to widać bardzo mocno.
- Zanim cokolwiek powiesz. - wstrzymałem jego wygłaszanie monologu podnosząc przy tym lekko jedną rękę. - Wiem, że jest źle. Bardzo źle i mam świadomość jak ciężko będzie to ogarnąć.
Czekałem dłuższą chwilę aż Jimmy cokolwiek powie. Gdy wreszcie ciszę przerwało jego westchnięcie usłyszałem pierwsze słowa w temacie jaki narzuciłem.
- Nie zamierzam robić ci kolejnego wykładu. Nie ma teraz na to czasu. - zobaczyłem jak brunet sięga do kieszeni po telefon i go odblokowuje. Chwilę później przed swoją twarzą widzę zdjęcie jakiejś dziewczyny na wyświetlaczu. - Widzisz ją?
Kiwnąłem twierdząco głową.
- To jest Connor James. Jedna z bardziej znanych, pożądanych i cenionych aktorek. - przyjrzałem się zdjęciu dokładniej i rzeczywiście rozpoznałem dziewczynę. Connor była krótko ściętą blondynką o niezwykłej urodzie. Błękitne oczy, niewielkie lecz urokliwe usta czy też całość wyglądu zewnętrznego rzeczywiście nie jednemu widzowi zamieszała w głowie. Z resztą nie tylko widzowi. Najróżniejsze gwiazdy biły się wręcz o nią, a randka z aktorką była dla nich jak największy sukces.
- Co tym sugerujesz? - wydusiłem po dłuższym przyglądaniu się zdjęciu.
- Umówisz się z nią. Dzwoniliśmy do jej agentów i jeżeli tylko chcesz to wszystko będzie mogło się odbyć. Musimy jakoś odwrócić uwagę mediów by ciągle nie uważali, że jesteś gejem, a Connor będzie idealną do tego osobą. Wiesz jak bardzo jest pożądana. - Jimmy miał rację, ale czemu od razu musi to być randka? - Chcę ci tylko przypomnieć, że ani razu nie byłeś widziany z żadną kobietą poza tym chłopakiem w obiektywie. Proszę daj sobie pomóc.
Zastanowiłem się chwilę. Randki nie były wcale takim delikatnym tematem. Musiały być przemyślane. Po dłuższym rozmyślaniu podałem moją odpowiedź.
- Dobrze, kiedy? - Jimmy'emu aż zaświeciły się oczy lecz nie pozwoliłem mu na zbyt długą satysfakcję. - Mimo wszystko nie zmieni to faktu, że będę się spotykał z tym chłopakiem. Myślę, że on jest... Może być dla mnie jak przyjaciel. Nie chodzi o to, że ty i Alex jesteście niewystarczający. Po prostu myślę, że znalazłem prawdziwą bratnią duszę.
Jimmy uśmiechnął się.
- W takim razie bardzo się cieszę.
Czułem, że zaraz się rozkleję więc rzuciłem się w ramiona przyjaciela. Był dla mnie praktycznie jak ojciec, którego nigdy nie miałem.
- Ej nie płacz mi tu. Będzie dobrze. Damy radę. - zaśmiał się Jimmy.
- Dziękuję. - pociągnąłem nosem i się uśmiechnąłem.
- A tak przy okazji. Chciałbym poznać tą twoją bratnią duszę. - brunet spojrzał na mnie pogodnie.
- Postaram się, żebyście nie musieli zbyt długo na to czekać. - chciałem koniecznie by zarówno Jimmy jak i Alex byli w domu podczas ich poznania z Nickiem.
- Dobrze, teraz pozwól, że pójdę wykonać telefon do agenta Connor żeby wszystko umówić.
Kiwnąłem głową i dosłownie chwilę później zorientowałem się, że zostałem sam w naszym salonie. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić więc postanowiłem, jak zwykle to bywało w takich momentach, zaszyć się w swoim pokoju i tam znaleźć jakieś ciekawe zajęcie. Pierwszą rzeczą za jaką chwyciłem był mój szkicownik i ołówki. Zacząłem rysować portret, nie miałem nawet wybranej osoby, której będzie się on tyczył. Wreszcie po narysowaniu wstępnych linii postanowiłem wybrać kogo wizerunek zostanie odtworzony na tej kartce papieru. Zacząłem przeglądać zdjęcia w telefonie aż natknąłem się na to jedno ulubione. Był tam Nick. To była sobota ubiegłego tygodnia, wraz z brunetem postanowiliśmy wyrwać się gdzieś daleko. Dotarliśmy aż do jakiegoś lasu - nie byle jakiego. Było w nim coś wyjątkowego. Mnóstwo zielonego mchu i drzew delikatnie przepuszczajacych promienie słońca. Położyliśmy się wręcz na tym zielonym dywanie i właśnie podczas tego naszego leżenia udało mi się uchwycić jedyne zdjęcie Nicholasa jakie mam w mojej galerii. Będzie mi ono przynosić mnóstwo dobrych wspomnień więc tym bardziej zmotywowałem się do narysowania portretu chłopaka.

Mijała czwarta godzina odkąd zasiadłem do mojego biurka, czułem że mój kręgosłup lada chwila wysiądzie a ja byłem dopiero w jakieś połowie rysunku. Portrety nigdy nie były łatwe. Zbawczo odciągnął mnie od mojego zajęcia dźwięk przychodzącej wiadomości dzięki czemu zerwałem się z krzesła i wręcz rzucając się na łóżko spojrzałem kto napisał.

16:02

Nick:
Wszystko ok? Jak sytuacja?

Ty:
Wszystko pod kontrolą. Jimmy znalazł sposób jak odwrócić
uwagę mediów.

Nick:
Co takiego?

Ty:
Będę musiał iść na randkę
z Connor James.

Nick:
Tą Connor?

Ty:
Tak, TĄ Connor.

Nick:
W takim razie gratulacje. Pójdziesz na randkę z najbardziej pożądaną i równie najtrudniejsza do wyrwania kobietą świata.

Ty:
Nie wierzę, Nick interesuje się światem aktorskim.

Nick:
Nie no bez przesady. Po prostu czasem przeczytam niektóre artykuły. Ostatnio zdarza się, że czytam ich więcej.

Ty:
Podoba ci się?

Nick:
Kto?

Ty:
Connor James

Nick:
Nie. Owszem Connor jest kobietą o ogromnej urodzie, ale nie jest w moim typie.

Ty:
To jaki jest twój typ?

Nick:
Nie wiem.

𝑆𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎𝑛𝑖𝑒 Where stories live. Discover now