1.

12.3K 181 8
                                    

Kochani czytając teraz tą historię odczuwam jeden wielki cringe 😅 ale jest to moja pierwsza książka, dzięki której uwierzyłam, że mogę to robić. Że mogę pisać. Dlatego została tu z sentymentu. Proszę przymknijcie oko na żenujące teksty i sceny. Zostawiam tą historię taką jaka jest.

Cześć, jestem Melanie. Mam 21 lat, jestem dość niską szczupłą blondynką z okrągłościami tam gdzie trzeba i aktualnie mieszkam w Polsce. Moja mama Julia jest Polką, a mój tata Brian jest Amerykaninem i oboje są prawnikami. Mam również starszego brata Josha.

Do 16 roku życia mieszkaliśmy w Los Angeles, gdzie prowadziłam spokojne życie nastolatki. Wiecie, szkoła, randki, złamane serca, ucieczki z domu. Niestety moi rodzice podjęli decyzję o przeniesieniu swojej kancelarii. Do tej pory nie do końca wiem dlaczego, ale nie sprzeciwiałam się, w zasadzie to nie miałam nawet  nic do gadania. Straciłam przyjaciół, chłopaka, wyniki egzaminów. Straciłam wszystko co tylko miałam. Mój związek z Danielem nie przetrwał odległości. Została mi tylko Lily. To moja jedyna przyjaciółka i tylko ona wspiera mnie w tym wszystkim.

Mam nowy dom, nowe poukładane życie, które i tak lada moment ma dotknąć kolejna nagła zmiana. Zapraszam was do mojej historii.

—***—

-Mamo!!- krzyczałam już na cały dom, poprawka, całe osiedle mnie słyszało.

-Powiedziałam nie. Melanie, doskonale wiesz, że nie mamy wyboru. Musimy się wyprowadzić.- mówiła o tym tak spokojnie jakby w ogóle nie obchodziło ich moje zdanie.

-Znowu mi to robicie! Znowu musze zostawić swoje życie, które udało mi się tu zbudować! - w tym samym momencie do salonu wszedł tata z Joshem, który momentalnie znalazł się obok mnie.

-Melanie, odpuść im trochę. Wiesz, że teraz sporo wali im się na głowę.- poprosił przytulając mnie do siebie.

-Ty też przeciwko mnie?- spytałam patrząc my prosto w oczy. Już nie miałam sił krzyczeć, a łzy lały się strumieniami po mojej twarzy.- Myślałam, że chociaż Ty będziesz po mojej stronie.

-Wiesz przecież, że zawsze tak jest.- powiedział, wycierając moje łzy.

Momentalnie go od siebie odepchnęłam i uciekłam na górę biegnąc do swojego pokoju.

-Melanie! Poczekaj!- słyszałam za sobą tylko ich wołania. Miałam ich dość. Chciałam uciec. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, rzuciłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam pokryta łzami.

—***—

-Melanie, obudź się.- obudził mnie szept Josha i jego ciągłe tykanie mojego ramienia.

-Zostaw ją! Czego od nas chcesz?!- z dołu było słychać nieznane mi wcześniej krzyki.

-Josh? Co się dzieje?- zapytałam ledwo żywa. Głowa mocno pulsowała od długotrwałego płaczu, tak samo jak oczy.

-Csiii.- uciszył mnie, zakrywając mi usta dłonią.- Musimy być cicho. Posłuchaj mnie teraz uważnie. W tej chwili musimy stąd uciec, kiedy będziemy już na lotnisku wszystko Ci wyjaśnię. Ale musimy wiać, teraz.- powiedział to w taki sposób, że ciarki miałam na całym ciele.

-Nie, stój, daj nam wytłumaczyć.- z salonu było słychać kolejne krzyki i spory huk uderzenia.

-Boże Josh, co się dzieje?- zapytałam przerażona podrywając się jednocześnie do siadu.

-Pakuj się, później porozmawiamy.- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Szybko zerwałam się z miejsca i spakowałam to co najpotrzebniejsze do plecaka oraz malutkiej walizeczki. Po ekspresowym pakowaniu wyszliśmy w stronę sypialni rodziców.

-Andrew możemy to jeszcze naprawić.- usłyszeliśmy głos taty na co spoglądnęłam przez barierkę do salonu.

-Nic już nie możesz zrobić padalcu. Zdechniesz tak jak zaraz zdechnie Twoja żonka, ale najpierw trochę się z nią pobawię. Niezła z niej suczka.- powiedział nieznajomy mi mężczyzna z obrzydliwym tonem.

Gdy wyjrzałam za barierkę schodów, widziałam tylko jak nieznajomy wystawiał lufę pistoletu skierowaną wprost w stronę moich rodziców. Mama leżała na podłodze cała poobijana, a tata również nieźle poobijany dzielnie jej bronił. Byłam całkowicie przerażona tym widokiem. W ostatniej chwili zostałam powstrzymana przez dłoń Josha abym nie wydała z siebie jakiegokolwiek dźwięku.

-Twoją córeczką pobawię się później, po mamusi też musi być niezłą suczką- znów ten obrzydliwy głos, na sam ton robi mi się nie dobrze.- Aaaa! Kurwa!- to tata zaczął okładać nieznajomego pięściami za te paskudne słowa.

-Odpierdol się od mojej rodziny!- krzyknął nie przestając go okładać ani na chwile.

-Melanie musimy iść. Jeszcze się z nimi spotkamy. Zobaczysz- powiedział mój brat i pociągnął mnie za rękę w stronę sypialni rodziców.

Szedł tak żwawym krokiem, że ledwo za nim nadążałam. Byłam bardzo zdziwiona gdy wyszliśmy na balkon.

-Musimy skakać, nie mamy czasu. Robiłaś to ze mną wiele razy w dzieciństwie. Pamiętasz jeszcze jak lądować aby nic nie złamać?- zapytał Josh zrzucając wszystkie bagaże na dół. Nie zdążyłam mu nawet odpowiedzieć, od razu przesadził mnie przez barierkę i asekurował do skoku.

Co się tu wyprawia?

Szczęście w nieszczęściu Où les histoires vivent. Découvrez maintenant