Nico pov
- Co się zaczęło?- dopytuje bo nic nie rozumiem.
- Boże głupku ja rodzę!- co? Moment. Spojrzałem na nią całą i dopiero teraz zobaczyłem że od pasa w dół jest mokra co oznacza, że wody jej odeszły. Cholera jasna!
- Nie mogłaś z tym chwile zaczekać?
- Zaraz Ci przyłożę.- syczy przez zęby. Razem z Lily rozwiązujemy sznur i pomagamy jej wyjść z budynku. Wsiadamy do auta gdzie za kierownicą jest już Fabio.
- Do kliniki dr Perez!- krzyczę.
- Co się dzieje?
- Ona rodzi debilu! Jazda!- krzyczę, jestem zdenerwowany do granic.
- O kurwa!- wcisnął gaz do dechy i ruszyliśmy. Stąd mieliśmy kawałek drogi do kliniki, ale wierzyłem, że Mel da radę.
- Skarbie jak się czujesz?- pytam, ściskając kobietę za dłoń.
- Zajebiście, normalnie na wakacjach jestem! Przepraszam Nico to przez te skurcze, są coraz silniejsze.
- Wiem kochanie wiem.- całuje ją w głowę.- Ale czy to nie za wcześnie na poród?
- To przez stres. Starałam się opanować, ale z każdą chwilą było coraz gorzej.- jeśli coś się stanie dziecku rozerwę matkę na strzępy.
Po dłuższej chwili jazdy i wyzwiskach Mel dotarliśmy pod klinikę. Perez od razu została o wszystkim poinformowana i czekała z pielęgniarkami pod klikniką. Pomogłem wysiąść Mel z auta i posadziłem ją na wózek szpitalny.
- Dr Perez.
- Nico nie martw się. Mel jest we wspaniałych rękach i świetnie sobie poradzi.- mówi gdy pielęgniarki zabrały Mel aby ją przygotować.
- Czy będę mógł być przy tym?
- Przy samych przygotowaniach jak najbardziej. Niestety przy porodzie będziesz musiał opuścić salę. Muszę ją dokładnie zbadać, a nie wiem jakie ma obrażenia. Znając Ciebie gdybyś się dowiedział wpadłbyś w szał i utrudniał wszystko.- ma cholerną racje. Sam wiem, że nie zapanował bym nad sobą.
- Rozumiem. Proszę się nimi zająć jak najlepiej.
- kiwnęła głową i odeszła. Obróciłem się do Fabia i Lily.- Chodź Lily lekarz musi Cię obejrzeć.- mówi Fabio.
- Nic mi nie jest, lepiej niech się zajmą Mel.- odpowiada blondynka.
- Spokojnie. Lekarzy nie zabraknie, a teraz chodź i bez dyskusji. Mel nie byłaby z tego zadowolona.- wtrąciłem się.
Weszliśmy do środka. Od razu zawołałem aby przydzielili lekarza dla Lily oraz zapytałem, w której sali jest Mel. Gdy uzyskałem informacje od razu tam się udałem.
- Hej.- powiedziałem wchodząc do sali numer 115 po czym pocałowałem ją w czoło.
- Hej.- odpowiedziała bardzo słabo. Wiedziałem, że jest wyczerpana. Kobieta stała oparta o ścianę i głęboko oddychała.
- Jesteś bardzo dzielna.
- Ta. Perez powiedziała, że to dopiero początek także nie jestem jakoś pozytywnie nastawiona. Ale dam radę dla naszego maleństwa.
- Badała Cię już?- pytam trochę ze strachem.
- Tak, ale nie musisz się martwić nie mam żadnych obrażeń poza tym co widzisz. Dostałam pare razy w twarz, nic więcej nie zdążyli zrobić.- zacisnąłem szczękę na jej słowa.
- Zapłacą za to, że w ogóle odważyli się podnieść na Ciebie rękę.- klęknąłem przed nią i ucałowałem piękny krągły brzuszek. Już była ubrana w koszulę do porodu.
![](https://img.wattpad.com/cover/303590067-288-k565726.jpg)
YOU ARE READING
Szczęście w nieszczęściu
RomanceHistoria 21-letniej Melanie dla której życie wali się w ułamku sekundy. Na drodze swej ucieczki spotyka 24-letniego Jaydena - głowę włoskiej mafii, o mieszanych korzeniach, któremu od razu wpada w oko główna bohaterka i chce żeby była tylko jego. Cz...