|3| ryzyko i nagroda

179 10 2
                                    

Wtorek, wstałam jeszcze wcześniej niż wczoraj. Dziś zamiast pełnego mundurku ubrałam tylko białą koszulkę z logiem szkoły i spodniami o kolorze czarnym w kant.

Zeszłam na dół do kuchni, w której już siedział Dave popijając swoją kawę.

–Jak ty tak wcześnie wstajesz?! –zaśmiałam się na co podniósł swój wzrok na mnie.

–Mam trójkę młodszego rodzeństwa, lata praktyki –uśmiechnął się i powrócił do przeglądania telefonu. –Jedz, w mikrofali są tosty –z uśmiechem na twarzy do niej podeszłam i ją włączyłam.

–Dziś bez chusty? –zapytał z czułym uśmiechem Will, który właśnie wszedł do kuchni.

–Nie.. zaraz ją założę

–Jak dla mnie wyglądasz bez niej uroczo –oznajmił Tom wychylając głowę z lodówki gdzie w rękach trzymał kubełek lodów.

–To jeszcze nie ten czas –wymruczałam tak cicho by nikt mnie nie usłyszał, a jednak każdy usłyszał. Popatrzyli na siebie, a potem na mnie jednak szybko ich sprawiam i zajęłam się śniadaniem.

–Sophia co ty tam długo robisz!? –krzyknęli z dołu.

–Chwila! –ta "chwila" to było dziesięć minut. Dziesięć minut negocjacji z własną głową czy założyć pudrową różową chustę czy iść bez niej.

–Sophia!?

Ledwo co wyszłam z pokoju a już banda nadopiekuńczych braci naskoczyła na mnie.

Trzymałam tylko chustę w ręce, ściskałam ją jak skarba. Jakby miała się zaraz rozpuścić. Popatrzyli na mnie i na moją prawie łysą głowę.

–Miałam dylemat.. czy brać czy nie.. –powiedziałam w końcu nieśmiało. Było słychać głośne odetchnięcie każdego po kolei. —Zdecydowałam, że spróbuję bez

–Okej, jedźmy już –zarządził Will, a po chwili znaleźliśmy się w jego aucie.

Jechaliśmy w ciszy, głównie to ja nic nie mówiłam kiedy oni się śmiali. Raz zucil jakiś żartem Tommy albo Will zapomnial włączyć gazu na zielonym świetle.

–Halo? Ziemia do Sophie –pomachał mi przed twarzą Tom swoją dłonią –Idziesz?

–Nie dam rady.. muszę założyć –wyciągnęłam ekspresowo pudrowo różowa chustę –Muszę ją założyć

–Sophia? –tym razem odezwał się Will odsuwając lekko Tommy'ego. –Wszystko w porządku?

–Tak! Znaczy nie, nie, nie jest w pożądku

–Osłonić cię? Czy co-

–Tak, proszę. –wypaliłam od razu, a Tom uśmiechnął się w moja stronę i swoim tułowiem do którego dołączył zarazem Will osłonili mnie. Z drżącymi dłońmi powoli ją zakładałam.

–Już –powiedziałam, a bracia się odsunęli.

–Poradzisz sobie? –zapytał Will

–Tak, tak dam sobie radę –mruknęłam i razem z nimi weszłam do szkoły. Może nie tak pewnie, ale jednak pewnym krokiem podbiegła do mnie Tina. Will na nią spojrzał, a Tom'y szturchnął mnie łokciem.

–O tak Will to jest..

–Tina Wilson –powiedziała z promiennym uśmiechem, a ten skinął jej głową.

–To my idziemy, pa! –krzyknęłam na odchodne i razem z brunetką skierowaliśmy się do szatni na w-f.

–Czemu nie ćwiczyć? –zapytała kiedy zamiast ubrań wyciągnęłam kartkę coś na zasadzie recepty.

Pocałunek na dobranoc ||Ninachuzm||Where stories live. Discover now