|4| zazdrość boli

192 9 2
                                    

Ludzie mówią, że muszę żyć dalej, choroba mineła "Ciesz się życiem!", ale ja wolę być smutna, zła, rozgoryczona. Chcę być sobą nie chować się pod maską z uśmiechem, chcę płakać kiedy chcę, czuć się smutna czy przestraszona, że choroba może się nawrócić. Udaję wesołą bo wtedy Dave i reszta się nie potrzebnie zamartwia, wiem, że gdybym tego nie robiła siedziałabym dalej na nauczaniu domowym lub w szpitalu pod kroplówkami, a tak nie chcę..

"Chcę umrzeć" pamiętam do dziś te słowa, które wyleciały z moich ust. Miałam niecałe sześć lat, jeszcze przed operacją. Pamiętam do dziś pociemniałe oczy Dave, załzawione Tom'a i pojedyncze łzy na policzku Will'a.

–"Nigdy tak nie mów, poradzisz sobie jesteś silna. Przejdziemy przez to razem."

A w mojej głowie kłębiło się zawsze pytanie.. "Dlaczego ja?"

Wracałam ze szkoły w aucie Will'a, Tom przepuścił mnie na siedzenie obok kierowcy, które chętnie wykorzystałam. Nie bolała mnie już tak głowa jak wczoraj, jednak przy lunchu usiadłam obok braci gdzie mogłam zaprosić dwójkę moich najlepszych przyjaciół. A kiedy usiedliśmy razem z boku, cała nasza trójka była się nawet zaśmiać przy ich znajomych co było naprawdę śmieszne.

Weszłam do domu, nie zasiadłam do obiadu jak zawsze tylko skierowałam się do swojej sypialni. Owinęłam się cała moim kocem i położyłam na łóżku, a moje łzy powoli spływały po moich policzkach.

Czułam się źle dziś pierwszy raz od bardzo dawna posmakowałam smaku przemocy szkolnej, a zaczęło się to po trzeciej godzinie lekcyjnej.

Tym razem nie miałam ani z Tiną ani z Karl'em. Każdy z nas miał gdzie indziej lekcje, Tina miała francuski, Karl prawie się załamał kiedy dowiedział się, że ma teraz angielski z panią Jones, u której miał przerąbane, a ja czekałam aż dzwonek zadzwoni na matematykę.

Jednak zanim zadzwonił podeszła do mnie już dobrze znana z opowieści Tiny Britney. Jej wyprostowane blond włosy do ramion sprawiały, że wyglądała jak lalka barbie. Te brązowe oczy i rażąca szminka do czarnej skórzanej kurtki. Nie pasowały.

Nawet nie zauważyłam, że obok niej są jakieś dwie dziewczyny. Coś około 160 wzrostu z dużymi czarnymi torebkami.
Przykucnęła na przeciw mnie. Jej włosy lekko się zakręciły a spódniczka podwineła w górę. Popatrzyła chwilę na mój pytający wzrok i się uśmiechnęła.

–Czopek. –rzuciła nawet nie mówiąc zwykłego "cześć" –Wyglądasz jak zmielona kiełbaska przez tą różową chustę –zaśmiała się, a te z tyłu zachichotały –Rose weź proszę pomóż mi otworzyć kinder niespodziankę, jak obstawiacie będzie tam coś czy może jakieś szczątki brudnych kłaków? –cały korytarz parsknął śmiechem.

Patrzyłam na nią z załzawionymi oczami, broniłam się jak mogłam, kiedy do mnie się zbliżyła z niejaką Rose. Moje ręce co chwilę na kogoś potykały, a moje chusta na głowie zaczęła powoli się rozluźniać aż w końcu spadła.

—Co tu się dzieję!? —odrazu rozpoznałam ten głos. Tom stał na środku po czym odnalazł mnie wzrokiem całą zapłakaną.. Wszyscy na korytarzu już śmiali się wytykając moją głowę palcami, wstałam  szybko szarpnęłam za różowy skrawek szmatki z rąk Britney i wbiegłam do łazienki.

Tom próbował mnie dogonić, czułam jak parę razy prawie mnie dotknął i próbował zaciągnąć do uścisku, a ja tylko chciałam schować się pod ziemię. Zamknęłam od łazienki główne drzwi oparłam się o białe kafelki, z których upadłam na podłogę. To był znowu ten moment w życiu, w którym pragnęłam wykrzyczeć dwa słowa, które były u nas w domu zakazane

"Chcę umrzeć"

Wbiegłam po schodach do swojego pokoju, stego co mi wiadomo Tom zrobił nie złą szopkę, a jednak wracając  w aucie panowała cisza. Tak jakby szykowało się wielkiem bum.

Rozeszło się pukanie, a z nim lekkie skrzypnięcie drzwi. Nie zwróciłam nawet uwagi, że zrobiło się ciemno za oknami. Z brudnego błękitu powstał granat, a jedyna światło, które było w pokoju to lampka nocna przy łóżku.

–Sophia.. –wraz z moim imieniem, które wypowiedział Will materac się ugiął.

–Czy ja jestem brzydka? –wychlipiałam, nawet nie dając mu dokończyć ponownie zaczęłam –Z taką głową nikt mnie nie pokocha czy nawet spojrzy. Will ja taka nie chcę być..

–Sophia, jesteś..

–Brzydką parówką? Czopkiem? Czy może kiełbaską z grilla? —podniosłam się do siadu —Czy umówiłbyś się z taką dziewczyną? —zagestykuliwałam rękoma swoją osobę, a ten słuchał mnie w ciszy. Był skupiony, jakby szukał odpowiedzi kiedy skończę. —Will zrozum ja nie chcę taka być..

–Zaakceptuj się –zaniemówiłam a cisza odbijała się echem po pokoju –Musisz siebie zaakceptować, to jaka jesteś, jaki masz charakter czy jakie masz hobby. Nie będziesz jak jakaś Amy co ma talent do grania na pianinie, nie będziesz taka jak Liv, która przez przypadek odkryła swoje zamiłowanie do sportu. Nie. Będziesz. Taka. Jak. Inni, zrozum.. –nic już nie powiedziałam patrzyłam tylko jak kładzie się obok zamykając mnie w szczelnym uścisku.

—Nawet nie wiesz jak we łzach przybiegł do mnie Tom na przerwie mówiąc o tej całej sprawię

—Płakał?

—On się.. —zrobił pauzę —po prostu martwi.. —wytłumaczył —Nie wiedział co zrobić..

—Och..

Leżeliśmy w takiej ciszy, której potrzebowałam. Czułam się w niej dobrze, czułam się jak powietrze. Jego dłoń delikatnie gładziła moją talię. Nucił coś tam jeszcze pod nosem, a ja czułam spokój.

–Will?

–Tak?

–Opowiedz mi historię o rodzicach? –westchnął nikt z moich braci jej nie lubił ja wręcz przeciwnie. Mimo, że to smutna historia, bo w końcu ojciec nas zostawił to miała ona pewien sens.

–Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze dinozaury żyły na świecie..

–Will!

–No już, już –zaśmiał się –Kiedyś chet daleko, za górami za lasami pewien debil dał jej sześć róż, jedna z nich była sztuczna. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wielce zakochany książę w księżniczce gdzie tylko zależało mu na pieniądzach. Stwierdził, że kiedy ostatnia róża zwiędnie przestanie ją kochać.. –mówiąc to założył kosmyk moich włosów za ucho. –Kiedy mama dowiedziała się o swojej czwartej ciąży, w której miała urodzić się pierwsza dziewczynka w naszej rodzinie zadzwoniła do ojca z pilną wiadomością. –westchnął –Cieszyła się jakby znalazła milion dolarów. Każdy kto tylko nas odwiedzał z dumą mówiła, że będzie to jej mała kobietka —uśmiechnęłam się na samą nazwę "kobietka" —W końcu  ojciec przyszedł i zaczęli się oto kłócić. Kłócili się o ciebie...

—O mnie? —zapytałam z niedowierzaniem bo jak dotąd nie usłyszałam tej części histori.

—Ojciec chciał mieć synów, nie żadnej dziewczynki. —zatrzymał się jakby bał się wypowiedzieć tych słów na głos —Nie chciał cię.. Mama jednak bardzo cię kochała by uledz jemu tak też podszedł do wazonu, w którym została ostatnia róża. Podpalił ją..a jedynie co usłyszał z tyłu to ciche "a jednak zwiędła" i bez słowa wyszedł zostawiając ją samą z trójką małych dzieci i jedyny w brzuchu... –powiedział wstając z łóżka kierując się do drzwi, jednak stanął w framudze i dopowiedział:

–Później mama urodziła prześliczna córeczką, którą jej bracia od razu pokochali. Chodzili z nią na spacery, przewijali, karmili czy czytali bajki na dobranoc. Pilnowali jak oczka w głowie. Zawsze kiedy ich małe szczęście płakało w nocy pierwszy kto był koło kołyski to Dave, który w rękach zawsze trzymał pieluszki, mleko czy smoczki –tu się zaśmiał, a mi kąciki ust poszły w górę. –Pamiętam to do dziś jak Tom ułomnie kołysał cię na rękach, a Dave go za to karcił.

—A ty? —zapytałam —Co ze mną robiłeś?

—Czytałem ci Kopciuszka na dobranoc —zachichotał

–Kocham was..

—My ciebie też Sophia. Kochamy cię za to jaka jesteś

A/U Zapraszam was na instagrama @isophia08 <33 Będą tam urywki z rozdziałów jak i blog osobisty :}

Pocałunek na dobranoc ||Ninachuzm||Where stories live. Discover now