Propozycja

1.5K 118 79
                                    

Nie szło im najlepiej. Travis walczył najdłużej, ale poza twarzą kota i fragmentem ramki, niewiele więcej udało mu się ułożyć. George opracował swoją metodykę. Trzymał w ręku jeden czarny puzzel i brał kolejny z jednej kupki, sprawdzając czy uda się go połączyć z tym trzymanym w dłoni, a następnie odkładał na drugi stosik. Ores zaś brał losowe elementy i próbował je połączyć z innymi, licząc na łut szczęścia.
Sims nic zaś nie robił, tylko patrzył.

Zachary siedział z boku i zarysowywał kartkę dziwnymi wzorami podobnymi do nieco do pisma klinowego lub też alfabetu fenickiego. Ores zainteresował się jego twórczością i zajrzał mu przez ramię.

- O! - powiedział - Potrafię to odczytać!

Sims drgnął jak oparzony. Ores pochylił się.

- To komiksowa historia o mrówkach, co Zack? - długowłosy Starszy wskazał palcem fragment rysunku - Były sobie trzy mrówki, ale spotkały na drodze górę, przeszły po niej, ale wpadły do dołu, a potem była kładka.

Sims wbił wzrok w blat. Mortez przeniósł na niego badawcze spojrzenie.

- Wszystko okey...? - spytał

- Myślałem, że naprawdę to zrozumiał - rzekł Sims cicho - Zack co jakiś czas rysuje takie komiksy. Psychiatra mówi, że to go odpręża... Kiedyś szukaliśmy w tym sensu, ale... go nie było.

Mortez przeniósł wzrok na kartkę Zack'a pokrytą kreskami, trójkątami, kwadratami.

- Może opracował swój język. Jego formę komunikacji - powiedział spokojnie

- Może - odparł Sims i wstał

Mortez znów powiódł za nim wzrokiem. Chłopak usiadł na kanapie przed kominkiem. Wyglądał na zestresowanego.

- Jak Matt...? - zapytał po chwili

- Cervet pisał, że nieźle. Said dziś zamknął ranę.

Samuel pokiwał głową.

- Wygląda na to, że schodzi z ciebie napięcie - rzekł Mortez

- Chyba zejdzie dopiero jak on wróci - mruknął Sims, pocierając ręką twarz.

- A jak Mały się trzyma? - wskazał głową Joshuę leżącego na boku przed swoim kącikiem.

Chłopiec jeździł małym samochodzikiem do przodu i do tyłu, obserwując uważnie jak obracają się jego koła.
Robił to już od godziny.

- On raczej nie zauważa czyjegoś braku, póki są jajka i marchewki - mruknął Sims.

Nie czuł się chyba komfortowo, mając na sobie uwagę Morteza.  

- Ja pierdolę - powiedział  Ores - Następnym razem kupię 100 elementowe puzzle z Kaczorem Donaldem! Co mnie podkusiło, żeby brać 1000 elementów?!

Travis westchnął i odchylił się.

- Ale twarz kota ułożyłem - powiedział - A to najważniejsze.

- Może już posprzątajcie za stołu - zaproponował Mortez i zerknął na zegarek - Jest wpół do siódmej. Zrobimy kolację. Jutro macie szkołę, zgadza się?

- Tak, na ósmą - rzekł Travis

- Jecie śniadania razem?

- W tygodniu równo o siódmej. O siódmej trzydzieści chłopaki wychodzą do szkoły - rzekł Sims.

- Więc czas zjeść kolację i przygotować się na jutro do szkoły - oznajmił Mortez

- Ktoś chce żebym zrobił jajecznicę? -zapytał Ores

DziedzicWhere stories live. Discover now