Rożnicowanie

912 116 32
                                    

- Jest dla niego dziwnie ostry - rzekł sir Havrick, gdy wraz z Jamesem opuścili już piwniczną salę - Mam wrażenie, że w grę wchodzi osobista niechęć.

- Nie, Stanford po prostu taki jest - mruknął James - Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale umie oddzielić sesje od emocji. Praca z młodymi Masterami taka właśnie jest. Spodziewam się, że nie masz podobnego doświadczenia? Przechodzenia przez test oceniający?

- Skąd! Jestem Masterem z rodu - rzekł Havrick nieco wyniośle - Nikt nie poddawał w wątpliwość moich predyspozycji. Ojciec mawiał, że już jako dwulatek byłem władczy i rządziłem osobami w moim otoczeniu. Wszystkie piastunki się mnie bały.

James uśmiechnął się lekko.

- My nie znamy historii chłopców, którzy do nas trafiają - rzekł wymownie - Kiedyś nie przeprowadzaliśmy ostrego testu i zdarzyło się kilka razy, że ktoś, kogo mieliśmy za Mastera, poległ na próbie wymagającej nieco więcej determinacji. Dlatego Stanford jest taki ostry, aby nikt, kto nie powinien zostać włączony na Drogę jako Master, na nią nie trafił.

Havrick przystanął.

- Ale przez to go nienawidzą - powiedział

- Zgadza się - zgodził się James - Stanfordowi nie zależy jednak na ich sympatii, ale na wierności.

- Dlatego wytwarza Granicę - zamyślił się William -  Teraz mnie to nie dziwi - dodał znacząco, a James uśmiechnął się lekko - Ty jesteś w waszym układzie tym dobrym, tak? - zapytał

Drugi Master wydął wargi.

- Chyba mam dla nich więcej zrozumienia - rzekł, wzruszając ramionami - Dlatego Stanford był odpowiedzialny za wprowadzanie ich na Drogę, a ja tylko asystowałem...  Prawdą jest jednak, że nikt, kto przeszedł cały cykl bolesnych sesji z moim bratem, nie zawiódł naszych oczekiwań - uśmiechnął się wymownie - Zachowanie kandydatów podczas spotkań ze Stanfordem pozwalało nam ocenić ich realne możliwości. Jeżeli mogę spytać, jaka była twoja ocena względem Młodego Leslie?

- Master - rzekł sucho sir Havrick

James skinął głową jakby spodziewał się takiej odpowiedzi. 

- Moja także - oznajmił - Może jednak być tak, że obydwaj się mylimy i po tej sesji chłopak będzie na klęczkach błagał o przerwanie kary - rzekł kpiąco - Nie takie rzeczy już widziałem... Ale nawet gdyby się złamał, i tak zostanie włączony na Drogę jako kandydat na Mastera.

- Doprawdy...? - sir Havrick zmarszczył brwi

- Tak. To co widzieliśmy wystarczy. Wyniki podstawowych testów dowodzą, że wykazuje silne cechy dominanta. Jeżeli jednak po drugiej sesji ze Stanfordem padnie na kolana, będziemy wiedzieć, że może sobie nie poradzić jako samodzielny Master. Jeżeli jednak wytrzyma i wciąż będzie bluzgał, wówczas będziemy wiedzieć, że mógłby podjąć szczególnie wymagającą ścieżkę... W przyszłości może być członkiem służb lub nawet Niezłomnym - rzekł wymownie - Zatem sesja różnicująca z moim bratem da nam informację, ile możemy od niego wymagać.

- Aha - mruknął sir Havrick, marszcząc brwi

Stali już przy windzie. James wcisnął guzik przywoływania.

- Mortez także przeszedł tego rodzaju próbę? - zapytał wyższy Master - Jestem ciekawy jakie miał wyniki.

- Niestety nie - rzekł James - Ale Stanford wiele się na Mortezie nauczył... - uśmiechnął się z rozbawieniem - A także na pozostałych chłopakach z pierwszego składu. Można powiedzieć, że dzięki pracy z nimi, opracował swój test różnicujący. Znasz Oresa...?

DziedzicWhere stories live. Discover now