40.

48 4 1
                                    

Martin jęknął głośno i wysunął się z żony. Położył się obok niej, odwrócony tyłkiem.

Charlie leżała na brzuchu i patrzyła ma niego zdziwiona przez kilka powodów. Nie dość, że sam na nią naciskał i to wyjątkowo mocno, to też zrobił to nad wyraz szybko. Również było w nim coś dziwnego i też po raz pierwszy w ich związku, zostawił ją nadal mocno podnieconą, w ogóle nie przejmując się tym, czy również osiągnęła spełnienie.

- Martin?- odezwała się cicho i podpełzła do niego. Objęła go lekko i poczuła jak drgnął.

- Wszystko w porządku?- spytała i pogładziła go po ramieniu i po biodrze na którym były blizny.

- Yhym.

- Nie wydaje mi się. - drążyła temat. Martin westchnął.

- Pomóc ci skończyć?- zapytał ale oberwał za to w ramię.

- Wiesz, że nie o to mi chodziło. Chciałam się dowiedzieć co się dzieje z tobą.

Mężczyzna odwrócił się i zerknął na nią. Widział rumieniec na jej twarzy i słyszał jak oddychała ciężko.

- Nic się nie dzieje.

- Martin..

- Nie wiem, po prostu.. Chyba chciałem spróbować twojego sposobu. - odparł i złagodniał. Charlie uśmiechnęła się lekko i pogładziła go po policzku.

- Źle się czujesz z tym wszystkim nadal?

- Nie wiem po prostu co mam sadzić o tym wszystkim. Uciekamy, piszą o nas, że to dlatego, że jestem potworem. Niektórzy mają nawet durne teorie, że chyba mnie utłukłaś bo mnie nie widać. - mruknął. Widział co pisano o nich i to go dobijało. Nie wiedział co miał zrobić i bał się. Nie był przyzwyczajony do tego, że mówiono o nim w taki sposób. Najzwyczajniej w świecie bał się. 

- Oh kochanie. Wiesz przecież, że w końcu im przejdzie. Nie zobaczą między nami nic niepokojącego jako, że nic takiego nie będzie. Zostawią to.

- Tylko kiedy?-  mruknął i przylgnął do jej dłoni którą ciągle gładziła go po policzku.

- Musimy być cierpliwi. Nie mamy wyboru. - odparła. Wiedziała, że to nie było wiele, praktycznie całe nic ale nie mogła go oszukiwać i wmawiać, że zaraz wszystko się uspokoi. Martin przyciągnął ją do siebie i cmoknął w policzek.

- Daj mi się sobą zająć. - powiedział ale ona pokręciła głową.

- Nie, jest dobrze.

- Ale.. - zaczął jednak przerwał im nie tyle co płacz ale pisk córki z sąsiedniego pokoju.

- Tam jest nasz środek antykoncepcyjny i właśnie się obudził. - podsumowała a Martin zaśmiał się szczerze.

.

Charlie siedziała w kuchni i właśnie szykowała śniadanie. Od naprawdę długiego czasu nie gotowała jednak odkąd przyjechali tu trzy dni temu, to ona się tym zajmowała.

- No Alex, no. Otwórz buzię. - jęknął Martin widząc, że mała nie chciała jeść i sporo kaszki leżało na podkładce.

- Nie dziwię jej się. To jest bez smaku.

- I ty przeciwko mnie?- mruknął. Charlie spojrzała na niego łagodnie i podeszła do nich z kawałkiem chleba. Podetknęła go pod nos dla małej. Ta była zaciekawiona i czując jak mama daje jej to do buzi, od razu go chwyciła.

- Charlie!

- No co? Za mocno się z nią cackasz. Nie je więcej normalnego jedzenia. Ma te swoje ząbki. Da radę. - powiedziała na swoje usprawiedliwienie. Martin nie był do tego przekonany jednak widząc jak mała wyciągała rączki do Charlie, która dała jej resztę chleba i parówkę.

Charlotte IIWhere stories live. Discover now