71.

38 3 0
                                    

Para królewska wreszcie wróciła do domu.

Byli zmęczeni tym całym cyrkiem a Charlie doszła do wniosku, że będzie spała przez następny tydzień. Oczywiście nic z tego jej nie wyszło bo musieli wrócić do pracy. Max jednak zgodził się aby mogli zrobić sobie weekend wolnego po powrocie, na co z chęcią się zgodzili.

Teraz już pracowali i dziwnie czuli się z tym dobrze. Sądzili, że powoli przyzwyczajali się do tego wszystkiego, już się tak nie stresowali. Pogodzili się z faktem, że są parą królewską czy im się to podoba, czy nie.

Dzisiaj jednak była niedziela. Nawet oni mieli wolne chyba, że działoby się coś najwyższej wagi. Jednak nic takiego nie było a oni mogli spać.

A w sumie to Martin spał bo Charlie obudziła się z przeraźliwym bólem brzucha. Szybko zrozumiała czemu. Pod sobą miała czerwoną plamę sporych rozmiarów. Jęknęła i poszła do łazienki, czując coś dziwnego. Pod koniec biegła po czym padła na kolana i zwymiotowała. Przez to zabolało ją jeszcze bardziej i zapłakała cicho. Nigdy nie było z nią tak źle. Podniosła się ciężko, zrzuciła getry i wzięła czyste majtki, które obkleiła podpaską, po czym usiadła na ziemi, czując, że znowu ją mdliło. Nie mogła wytrzymać z bólu. Nie wiedziała co się z nią dzieje.

- Martin? Martin!- odezwała się żałośnie i skuliła. Cisnęła swój brzuch z całej siły. Bolał ją przez to lecz inaczej. Ten ból była w stanie znieść, nieco.

- Martin!

Usłyszała kroki i do środka wszedł wystraszony mężczyzna. Widział plamę obok siebie jednak nie rozumiał czemu go wołała. Dostała tylko okres. Lecz zaraz już nie był tego pewien. Widział ją w końcu zwiniętą na ziemi.

- Co się dzieje?- spytał zaniepokojony i ukucnął przed nią.

- Nie wiem co się dzieje. To tak boli. - jęknęła płaczliwie. Sądziła, że była po prostu żałosna.

Martin usiadł przy niej i wsunął rękę do jej brzucha. Zaczął go uciskać, za co była mu wdzięczna.

- Nie brałaś jeszcze leków. Zaczął się w środku nocy. - mówił ale ona pokręciła głową.

- Nigdy mnie tak nie bolało. Ja zwymiotowałam przez to. Mam wrażenie, że ktoś mnie ciągle kopie z całej siły. Kuje mnie okropnie w podbrzuszu. - pożaliła się i pociągnęła nosem. Martin zmarszczył nos. Nie podobało mu się to ani trochę.

- Zadzwonię po Osbourne. Zbada cię. - zadecydował ale ona pokręciła głową.

- Nie. Nie teraz.

- Czemu? Charlie, ty wymiotujesz z bólu. To nie jest normalne.

- Nie, nie. To nie to. Po prostu.. Mam okres, jak ona mnie zbada?- wyjaśniła swoje obawy a ten od razu złagodniał.

- Kochanie, ona odbiera porody, trochę krwi jej nie przerazi. - zapewnił ją a ta zgodziła się na wezwanie lekarza. To tak bolało.

.

Martin wyniósł żonę do sypialni, po tym jak zmienił prześcieradło. Wiedział, że zawsze z niej leciało ale przerażał go widok takiej ilości krwi. Z Anną nigdy tak nie było. Ot, kilka dni chodziła nieco bardziej drażliwa i tyle. Nie przypominał sobie aby w ogóle brała wtedy jakieś leki. Jednak Charlie nie miała szczęścia.

Teraz leżała zwinięta na boku. Obkleiła się na tyle mocno, że ryzyko przecieku było niewielkie. Pod warunkiem, że zmieni to najpóźniej za dwie godziny.

Martin dał jej leki ale nie pomogły. Dostała jeszcze od niego dwa termofory. Jeden na brzuch a drugi na plecy, które zawsze bolały ją niemiłosiernie przy okresie.

Charlotte IIWhere stories live. Discover now