48.

49 3 0
                                    

Charlie, której dostało się miejsce za kółkiem, z czego nie była do końca zadowolona, zerknęła do tyłu w lusterku.

Martin postanowił jechać z małą a teraz rozczulili ją obydwoje. Jak Alex, swoim zwyczajem, po tym jak się nagadała, usnęła, to tak samo dzisiaj dołączył do niej jej mąż. Martin padł i sądziła, że gdyby nie pasy, to poleciałby w bok. Tak tylko dyndała mu głowa.
Wiedziała, że nie powinna tego robić ale właśnie zatrzymała się na światłach, miała aparat pod ręką i sytuacja sama się o to prosiła. To też zrobiła im kilka zdjęć i ruszyła dalej.

Nie tak długo później dotarli na miejsce. Tu już musiała obudzić swoich śpiochów a przynajmniej jednego. Odwróciła się i z żalem szturchnęła Martina w kolano.

- Martin, obudź się. Martin. - mówiła łagodnie ale ten tylko coś wymruczał i spał dalej.

- Martin!- uniosła się już i pacnęła go w kolano. Tu już gwałtownie podniósł głowę i otworzył oczy. Był wyjątkowo mocno zdezorientowany.

- Co?

- Usnąłeś i już jesteśmy. - wyjaśniła swój atak na niego. Ten się tylko przyciągnął, wyrzucając ręce do góry i wyciągając nogi tak mocno jak tylko mógł. Mruknął przy okazji przeciągle i zobaczył dziwne spojrzenie żony.

- Co?

- Nic, nic. Po prostu.. Prostu uwielbiam jak to robisz. - wyjaśniła a Martin się nieco zmieszał widząc, że coś tak durnego i tak podobało się jego żonie.

Zaraz też wysiedli. Charlie pomogła nieco dla męża ale dalej skakał sam na swoich kulach. Widziała jak strasznie ciężko włóczył nogami i praktycznie ich nie podnosił. W tym momencie cieszyła się, że ich domek był jednopiętrowy bo inaczej byłby problem. Ona sama zabrała córkę która nawet się nie obudziła. Jej było wszystko jedno. Martin czuł się nieco głupio widząc jak jego żona wcisnęła mu Alex na ręce a sama ruszyła po ich graty. Widział jak robiła kilka rundek i nienawidził siebie w tym momencie. Niby był świadom, że to nie było nic złego jednak on sądził, że to było jego zajęcie, to on powinien to robić.
Jednak Charlie nawet to przez myśl nie przeszło i zaraz usiadła przy nim na kanapie, nieco dysząc.

- Nie pomyśleliśmy o jednym. - zaczęła.

- O czym?

-Jedzenie. Mamy tylko to, co się nigdy nie psuje. - wyjaśniła a Martin uśmiechnął się blado.

- Jutro pojedziemy na zakupy. Jeżeli będę w stanie. - mruknął i spojrzał nienawistnie na swoje nogi.

- Może sama się przejadę. Tak nie będziemy zwracać na siebie uwagi. - zaproponowała.

- Jeżeli to zrobisz to do końca pobytu tu, będziemy jeść sam syf. - zauważył słusznie za co pokazała mu język.

- Zobaczymy jutro. Teraz, ogarnijmy się. - zarządziła i zrzuciła buty.

.

Mała Alex była zafascynowana miejscem w którym się znalazła. Interesowała się coraz bardziej tym co znajdowało się wokół niej i teraz nie mogła spokojnie zjeść bo ciągle się rozglądała.

- Alex! Przestań i siedź. - warknął Martin widząc, że ta znowu nie robiła nic innego po za kręceniem głową na wszystkie strony. Może i by to olał ale chciał aby wreszcie zjadła coś ciepłego.

- Zostaw ją. Jest ciekawa. - odezwała się łagodnie Charlie i jadła dalej swój obiad. Nie mieli zbytnio jak poszaleć ale znalazła w szafkach makaron, mięso w zamrażarce i jakieś sosy, to też mogli coś z tego skleić.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz