75.

44 3 0
                                    

Martin spojrzał w stronę żony i zobaczył, że leżała na ziemi nieprzytomna.

W kościele podniósł się raban, bracia zerwali się z ławek wraz z Timothym, jednak to król był pierwszy przy Charlie. Był przerażony i nie wiedział co się właśnie stało. Nie dość, że w normalnych okolicznościach coś takiego było czymś złym a co tu mówić gdy była w ciąży.

Padł przy niej na kolana i w sumie nie wiedział co zrobić. Widział, że ludzie zaczęli wychylać się z ławek, wręcz do nich iść jednak to rejestrował tylko kątem oka.

- Charlie? Charlie, obudź się. - zaczął mamrotać wystraszony i delikatnie klepać ją po policzku. Pomimo makijażu i tak widział, że zbladła strasznie a na czole wystąpiły jej kropelki potu. Działo się coś złego.

- Zabierzmy ją stąd. - usłyszał Maxa, który to podbiegł do nich jako pierwszy. Był wystraszony ale musiał przejąć kontrolę. Martin nie był w stanie. Król kiwnął głową i zobaczył jak blondyn wyciąga się do jego żony.

- Zostaw. - odezwał się cicho i sam chwycił żonę na ręce. Bał się, że w ten sposób mógł wyczuć, że była w ciąży. A to zamierzali ukrywać, nawet teraz.

Charlie nadal była nieprzytomna a głowa poleciała jej do tyłu. Szybko ją poprawił i schował w swojej piersi. Nie musieli jej takiej widzieć. Max z ojcem zaczęli go prowadzić na tył opactwa, tam gdzie swoje pomieszczenia mieli księża.
Weszli do środka a Martin ułożył Charlie na kanapie, pod oknem które od razu otworzył. Liczył, że w ten sposób jej się poprawi.

- Wezwijcie pogotowie. - powiedział, nie patrząc nawet na nich. Ukucnął przy żonie którą próbował ocucić.

- Ona tylko zemdlała. - zauważył słusznie Max. Wiedział, że wyglądało to źle ale w sumie czy to było coś, do czego potrzeba było karetki? Mogli ją zbadać później, bez tej całej szopki.

- Ona.. Wezwij je. Proszę. - odparł cicho, nie chcąc się tłumaczyć. Nie wiedział co zrobiłaby Charlie w tej sytuacji. Max widocznie miał jeszcze pytania ale uratowała ich Helen, która weszła do nich z mężem i resztą bandy.

- Ben, dzwoń. - zadecydowała a Lord bez marudzenia wykonał polecenie. Księżniczka napotkała spojrzeniem Martina. Teraz już była pewna na wręcz i milion procent, że Charlie była w ciąży. Inaczej by się o nią tak nie bał. Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.

- Nie ma co jej klepać. Obudzi się sama. Patrz, już się marszczy. - powiedziała łagodnie. Były król obserwował swoją córkę jednak nie mógł być przy niej tak jak wcześniej. To miejsce zajął Martin. Obecny król gładził żonę po policzku i widział jak wyraźnie się budziła. Uchyliła delikatnie oczy.

- Co robicie?- wymamrotała słabo i poczuła coś dziwnego.

- Zemdlałaś. Nie pamiętasz?- zapytał Martin ale ona pokręciła głową.

- Wiem, że było mi strasznie słabo. - odparła. W tym momencie jednak rozumiała już czemu bolał ją bok. Musiała przywalić w kamienną posadzkę. Spojrzała na męża wystraszona.

- Czy ja..

- Nie. Nie uderzyłaś tym. - powiedział, wiedząc co chodziło jej po głowie. Wyraźnie się uspokoiła a Helen odeszła od nich nieco i wywaliła przy okazji resztę, która nie była tu do niczego potrzebna.
Dopiero wtedy Charlie dotknęła swojego brzucha.

- Ale na pewno? Musimy to zbadać. - Mruknęła.

- Ben wezwał karetkę.

- Po co? Już mi lepiej.

- To wstań. - powiedział a ta posłała mu wrogie spojrzenie.

- Nie dam rady. Za mocno kręci mi się w głowie. - wymamrotała i dodała szybko.

Charlotte IIWhere stories live. Discover now