Rozdział 8

402 36 22
                                    

Strange Pov.

-Hej Strange…

Na te słowa momentalnie zastygłem w bezruchu. Wong ! Gdzieś ty mnie wysłał ?! Powoli się odwróciłem i zobaczyłem… Tony'ego Starka…

Widziałem w życiu nie jedno, ale widzieć znów osobę, która już dawno nie żyje to dla mnie zdecydowanie nowość.

-Chyba chcesz o czymś ze mną porozmawiać, tak ?

Jego pytanie od razu mnie otrząsnęło.

-Tak… chodzi o Petera…- powiedziałem.

Na te słowa od razu spochmurniał. Wydaje mi się, że wie po co tu przyszedłem.

-Tak… wiem o tym co się stało…- mówił dosyć smutno.

Wiem, że byli z Peterem bardzo blisko, więc to co się mu przydarzyło musiało mocno go poruszyć.

-Proszę cię powiedz mi co mam zrobić. Jak mam mu pomóc ? Bardzo chcę, ale nie wiem jak- prosiłem.

Po chwili milczenia, Tony odpowiedział.

-Znałem Petera dosyć krótko, ale… to wystarczyło, żebym zrozumiał, że to nie jest zwykły dzieciak. Peter… może na pierwszy rzut oka wydaje się nie odpowiedzialnym nastolatkiem, ale… uwierz mi Stephen, że jest bardziej dojrzalszy niż niejeden dorosły. Nawet bardziej niż my. On przeżył w życiu wiele i cały czas się trzymał. Teraz, kiedy stracił wszystko nie wie co ma robić. Jest zagubiony.

-Wiem o tym. Nie umiem do niego dotrzeć. Cały czas myśli, że jeśli się do kogoś przywiąże to ta osoba umrze- powiedziałem.

-Tak… jest przekonany, że śmierć rodziny to jego wina. Wiele razy starałem się go przekonać, że nie miał żadnego wpływu na odejście swoich rodziców i wujka. Jednak cały czas uważa inaczej- mówił.

-Co ja mam zrobić ?- zapytałem.

-Bardzo trudno zdobywa się jego zaufanie. Ale ja wierzę, że ci się uda. Idź do niego. Porozmawiaj z nim. Nie mów, że chcesz mu pomóc. Po prostu go wysłuchaj i spróbuj zrozumieć. On potrzebuje mieć w kimś oparcie. Proszę daj mu je- odpowiedział.

-Dam. Obiecuję- odparłem.

Właśnie wtedy pojawił się portal prowadzący z powrotem do sanktuarium.

-Dobrze było cię znów zobaczyć- powiedziałem.

-Nawzajem. Stephen… proszę powiedz Peterowi, że zawsze byłem i będę z niego dumny… i że kocham go jak syna- prosił.

Przyznam, że mnie to wzruszyło.

-Powiem mu- odpowiedziałem.

Wszedłem do portalu i wróciłem do sanktuarium, w końcu pewny tego co mam zrobić.

~~~~~~~~~~~~~~
Powoli zbliżamy się do końca !

Marvel: Nie zastąpie ci rodziny... ale spróbuję  Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon