Strange Pov.
-I co ?- zapytał mnie Wong.
-Już wiem jak mu pomóc- odpowiedziałem krótko.
Nagle przyszła Wanda.
-Czy ja dobrze słyszałam ?- spytała.
-Tak, Tony wszystko mi powiedział. Muszę natychmiast porozmawiać z Peterem- mówiłem.
-Jest u siebie w mieszkaniu. Mam iść z tobą ?- powiedziała.
-Nie. Muszę to zrobić sam- oznajmiłem.
Wanda pokiwała głową ze zrozumieniem. Otworzyłem portal do mieszkania Petera i wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu nastolatka i zobaczyłem go jak siedzi na łóżku z przyłożonymi do klatki piersiowej nogami i gapi się w ścianę.
-Mówiłem, żebyście mnie zostawili w spokoju- powiedział.
Nie zważając na to co powie usiadłem obok niego.
-Nie jestem tutaj po to co ostatnio. Chcę po prostu porozmawiać…- zacząłem.
Odwrócił ode mnie wzrok.
-Więc rozmawiaj- wyszeptał.
No dobra. To jedyna szansa, żeby mu pomóc. Nie zmarnuję jej.
-Peter… nie będę cię okłamywać. To co się stało było okropne i nie mogę sobie nawet wyobrazić jak bardzo cierpisz. Nie chcę, żebyś myślał, że ja i Wanda jesteśmy twoimi wrogami i chcemy coś ci zrobić na siłę. My… po prostu się o ciebie martwimy… nie chcę, żebyś cierpiał w samotności…
Peter spojrzał na mnie takim wyrazem twarzy, jakby miał zaraz się rozpłakać.
-Nie mogę…- powiedział cicho.
Wstał i skierował się do wyjścia. Nie, to nie może się tak skończyć. Szybko wstałem i od razu powiedziałem te trzy słowa.
-Rozmawiałem z Tony'm…
Peter Pov.
Już złapałem za klamkę, kiedy usłyszałem te słowa.
-Rozmawiałem z Tony'm…
Dosłownie czułem jak cały świat się zatrzymał. Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że usłyszę te słowa. Puściłem klamkę i odwróciłem się w stronę Stephena.
-Co ?- zapytałem ledwie powstrzymując zły.
Powoli podszedł do mnie.
-Wong wysłał mnie do niego. Rozmawialiśmy. To on powiedział mi, żebym przyszedł do ciebie i spokojnie porozmawiał. Martwi się o ciebie- powiedział.
Pokręciłem przecząco głową.
-Nie… to nie możliwe… nie…- szeptałem zszokowany.
-Też nie wierzyłem, że to możliwe, ale to prawda…
Nie mogłem już powstrzymać łez. Wtedy Stephen zrobił coś czego w życiu bym się nie spodziewał… przytulił mnie…
-Prosił, żeby ci przekazać, że zawsze był i będzie z ciebie dumny, i że kochał cię jak syna.
Teraz byłem całkowicie rozbity. Mimo, że przysięgałem unikać kontaktu z innymi ludźmi, ale w tej chwili jak nigdy tego potrzebowałem. Powoli odwzajemniłem uścisk Stephena.
-Peter… wiem, że… nie zastąpię ci rodziny… ale spróbuję… jeśli tylko się zgodzisz…- powiedział.
Myślałem przez chwilę. To co teraz powiem będzie zależało od tego jak teraz będzie wyglądało moje życie… i w końcu zdecydowałem…
-Zgadzam się...
YOU ARE READING
Marvel: Nie zastąpie ci rodziny... ale spróbuję
FanfictionKiedy Peter traci wszystkich, których kochał i zostaje całkiem sam, stara się żyć dalej i pogodzić ze swoim losem... jednak jego uczucia mu na to nie pozwalają. Uwaga: Jeśli nie oglądałeś No Way Home - NIE CZYTAJ !