W sobotę wypadały urodziny Oscara. Bill i solenizant nie zmęczyli się zbytnio sprzątaniem mieszkania przed imprezą urodzinową, bo wystarczy, że machnęli różdżkami i już było posprzątane. Goście zaczęli się już zbierać. Bill siedział na kanapie z przyjaciółmi Oscara popijając piwo. Później Oscar postawił na stole Ognistą Whisky. Trochę później przyszła Madison z Adalyn.
- Bill, mam pełno pracy na poniedziałek, mogłabym posiedzieć w twoim pokoju i to zrobić? - zapytała, kiedy złożyła Oscarowi życzenia.
- Nie posiedzisz z nami? - zapytał nagle zasmucony tym, że chce siedzieć sama w pokoju niż obok niego.
- Mam naprawdę dużo pracy - powiedziała, kiedy Bill prowadził ją do swojego pokoju - I wiesz, że nie przepadam za taką ilością ludzi.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź - powiedział i posłał jej delikatny uśmiech.
- Dziękuję Bill, naprawdę - uśmiechnęła się do niego szeroko.
Bill wyszedł z pokoju i usiadł obok Oscara, który od razu wskazał na kubeczek z Ognistą. Bill wziął do ręki kubek i wypił do dna. Oscar od razu dolał wszystkim ognistej. Rozmawiali i pili Ognistą. Rudzielec nawet nie widział który kubek opróżnia.
Niektórzy goście zaczęli już wychodzić, a Bill wszedł do swojego pokoju. Miał rozwalone włosy i lekko zaróżowione policzki. Położył się na łóżku, patrząc na Madison. Dziewczyna odwróciła się do niego i uśmiechnęła.
- Mówiłem ci już, że masz piękny uśmiech? - Madison zaśmiała się, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
- Ile wypiłeś Bill? - zapytała siadając na łóżku.
- Wcale nie dużo - wymruczał.
Madison wyjrzała z pokoju. Nikogo już nie było oprócz Oscara, który już spał na kanapie i Adalyn, która sprzątała puste butelki.
- Czas już się położyć, Bill - powiedziała.
- Ja wcale nie jestem zmęczony - powiedział, a Madison się zaśmiała.
Bill zaczął zdejmować koszulę i rzucił ją w kąt. Opadł z powrotem na łóżko. Zasnął do połowy jeszcze ubrany w ciuchy. Madison pokręciła roześmiała głową i przykryła Billa kołdrą. Razem z Adalyn teleportowały się do swojego mieszkania.
Rano Bill obudził się ze strasznym bólem głowy. Jęknął głośno i przewrócił się na drugi bok. Usłyszał telefon dzwoniący z kuchni. Bill wstał z łóżka i od razu poczuł straszny chłód. Szybko poszedł odebrać. Spojrzał na kanapę, na której spał Oscar. Spojrzał na rudowłosego nie widząc co się stało.
- Halo? - odebrał. Jego głos był bardzo zachrypnięty. Odchrząknął, ale to prawie nic nie dało.
- Słyszę, że nie jest najlepiej - usłyszał głos Madison po drugie stronie.
- Czuje się okropnie - powiedział dalej zachrypniętym głosem. Znowu odchrząknął.
- Daj mi dwadzieścia minut. Zaraz u was będę - powiedziała i zanim zdążył coś powiedzieć rozłączyła się.
- Stary, co się stało? - zapytał Oscar - Nic nie pamiętam.
- Idę wziąć prysznic - powiedział.
Bill wziął szybki prysznic i ubrał na siebie czarne spodnie dresowe i sweter, który dostaje co roku od swojej mamy z literką W. Głowa dalej pulsowała mu bólem. Kiedy wyszedł Madison była już w mieszkaniu.
- Nie musiałaś robić śniadania - powiedział widząc, że Oscar już je śniadanie przygotowane przez Madison.
- Tylko ona nas chce karmić - powiedział Oscar z pełną buzią - No i twoja mama.
- Zjedz śniadanie, a potem wypijesz to - wskazała na fiolkę - pewnie bardzo cię boli głowa.
- Jesteś cudowna - powiedział Bill siadając przy stole - Mówiłeś ci już o tym?
- Nie zdążyło ci wspomnieć - postawiła przed nim talerz - Jedz.
Kiedy Oscar zjadł wypił zawartość swojej fiolki i poszedł pod prysznic. Bill zjadł i również wypił. Włożył naczynia do zlewu.
- Zamierzam cały dzień przeleżeć w łóżku - powiedział idąc do swojego pokoju.
- Najpierw oddzwoń do mamy - powiedziała - Dzwoniła jak się myłeś. Oscar odebrał.
Bill westchnął i wybrał numer swojej mamy.
- No nareszcie do mnie dzwonisz! - Molly prawie krzyknęła, Bill odsunął słuchawkę od ucha - Oscar mówi, że bardzo balowaliście wczoraj.
- Czy ja wiem czy bardzo - mruknął poprawiając jeszcze wilgotne włosy - Może trochę!
- Bill mnie nie okłamiesz. Jestem twoją matką - powiedziała nieco głośniej.
- Mamuś, mogłabyś nie krzyczeć tak - powiedział Bill błagalnie.
Bill rozmawiał z Molly przez dziesięć minut, a później w końcu poszedł do pokoju się położyć.
- Dzwoń jakbyś czegoś potrzebował - powiedziała Madison.
- Już idziesz? Dopiero przyszłaś! Zostań jeszcze - powiedział czym wywołał uśmiech na jej twarzy.
- Mam dużo pracy, Bill - powiedziała - Później zadzwonię.
- No dobra - mruknął.
Madison pożegnała się z Billem i Oscarem, który wyszedł spod prysznica i teleportowała się do swojego mieszkania.
- To całkiem miłe, że przyszła - powiedział Oscar stając w drzwiach pokoju Billa.
- Ta.. Mogła zostać dłużej - powiedział Bill.
- Lubisz ją, co nie? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- No przyjaźnimy się...
- Ty ją lubisz w inny sposób, Bill - powiedział Oscar.
- Co? Skąd ci to do głowy przyszło? - zapytał marszcząc brwi i siadając na łóżku.
- Inaczej na nią patrzysz, stary - powiedział dalej się uśmiechając - Wiem co widzę, Bill. Ona patrzy na ciebie identycznie.
- No teraz już przesadzasz - powiedział Bill - Chyba dalej jesteś pijany!
- Tobie nie da się nic powiedzieć - powiedział kręcąc głową.
- Bo mówisz głupoty! - powiedział Bill, a Oscar się roześmiał.
- Mów co chcesz, stary, ja wiem co widzę - powiedział Oscar i wyszedł z pokoju Billa.
![](https://img.wattpad.com/cover/302224495-288-k318918.jpg)
CZYTASZ
Złote Warkocze | Bill Weasley
FanfictionMadison Beaumont, przepiękna dziewczyna pochodząca z Francji. Nikt by nie pomyślał, że tak spokojna i na codzień cicha dziewczyna wpadnie w oko odważnemu rudzielcowi. Bill Weasley, przystojny i rudowłosy chłopak, nie raz poznawał jakieś dziewczyny i...