Rozdział 3

452 29 0
                                    

W sobotę wypadały urodziny Oscara. Bill i solenizant nie zmęczyli się zbytnio sprzątaniem mieszkania przed imprezą urodzinową, bo wystarczy, że machnęli różdżkami i już było posprzątane. Goście zaczęli się już zbierać. Bill siedział na kanapie z przyjaciółmi Oscara popijając piwo. Później Oscar postawił na stole Ognistą Whisky. Trochę później przyszła Madison z Adalyn.

- Bill, mam pełno pracy na poniedziałek, mogłabym posiedzieć w twoim pokoju i to zrobić? - zapytała, kiedy złożyła Oscarowi życzenia.

- Nie posiedzisz z nami? - zapytał nagle zasmucony tym, że chce siedzieć sama w pokoju niż obok niego.

- Mam naprawdę dużo pracy - powiedziała, kiedy Bill prowadził ją do swojego pokoju - I wiesz, że nie przepadam za taką ilością ludzi.

- Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź - powiedział i posłał jej delikatny uśmiech.

- Dziękuję Bill, naprawdę - uśmiechnęła się do niego szeroko.

Bill wyszedł z pokoju i usiadł obok Oscara, który od razu wskazał na kubeczek z Ognistą. Bill wziął do ręki kubek i wypił do dna. Oscar od razu dolał wszystkim ognistej. Rozmawiali i pili Ognistą. Rudzielec nawet nie widział który kubek opróżnia.

Niektórzy goście zaczęli już wychodzić, a Bill wszedł do swojego pokoju. Miał rozwalone włosy i lekko zaróżowione policzki. Położył się na łóżku, patrząc na Madison. Dziewczyna odwróciła się do niego i uśmiechnęła.

- Mówiłem ci już, że masz piękny uśmiech? - Madison zaśmiała się, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.

- Ile wypiłeś Bill? - zapytała siadając na łóżku.

- Wcale nie dużo - wymruczał.

Madison wyjrzała z pokoju. Nikogo już nie było oprócz Oscara, który już spał na kanapie i Adalyn, która sprzątała puste butelki.

- Czas już się położyć, Bill - powiedziała.

- Ja wcale nie jestem zmęczony - powiedział, a Madison się zaśmiała.

Bill zaczął zdejmować koszulę i rzucił ją w kąt. Opadł z powrotem na łóżko. Zasnął do połowy jeszcze ubrany w ciuchy. Madison pokręciła roześmiała głową i przykryła Billa kołdrą. Razem z Adalyn teleportowały się do swojego mieszkania.

Rano Bill obudził się ze strasznym bólem głowy. Jęknął głośno i przewrócił się na drugi bok. Usłyszał telefon dzwoniący z kuchni. Bill wstał z łóżka i od razu poczuł straszny chłód. Szybko poszedł odebrać. Spojrzał na kanapę, na której spał Oscar. Spojrzał na rudowłosego nie widząc co się stało.

- Halo? - odebrał. Jego głos był bardzo zachrypnięty. Odchrząknął, ale to prawie nic nie dało.

- Słyszę, że nie jest najlepiej - usłyszał głos Madison po drugie stronie.

- Czuje się okropnie - powiedział dalej zachrypniętym głosem. Znowu odchrząknął.

- Daj mi dwadzieścia minut. Zaraz u was będę - powiedziała i zanim zdążył coś powiedzieć rozłączyła się.

- Stary, co się stało? - zapytał Oscar - Nic nie pamiętam.

- Idę wziąć prysznic - powiedział.

Bill wziął szybki prysznic i ubrał na siebie czarne spodnie dresowe i sweter, który dostaje co roku od swojej mamy z literką W. Głowa dalej pulsowała mu bólem. Kiedy wyszedł Madison była już w mieszkaniu.

- Nie musiałaś robić śniadania - powiedział widząc, że Oscar już je śniadanie przygotowane przez Madison.

- Tylko ona nas chce karmić - powiedział Oscar z pełną buzią - No i twoja mama.

- Zjedz śniadanie, a potem wypijesz to - wskazała na fiolkę - pewnie bardzo cię boli głowa.

- Jesteś cudowna - powiedział Bill siadając przy stole - Mówiłeś ci już o tym?

- Nie zdążyło ci wspomnieć - postawiła przed nim talerz - Jedz.

Kiedy Oscar zjadł wypił zawartość swojej fiolki i poszedł pod prysznic. Bill zjadł i również wypił. Włożył naczynia do zlewu.

- Zamierzam cały dzień przeleżeć w łóżku - powiedział idąc do swojego pokoju.

- Najpierw oddzwoń do mamy - powiedziała - Dzwoniła jak się myłeś. Oscar odebrał.

Bill westchnął i wybrał numer swojej mamy.

- No nareszcie do mnie dzwonisz! - Molly prawie krzyknęła, Bill odsunął słuchawkę od ucha - Oscar mówi, że bardzo balowaliście wczoraj.

- Czy ja wiem czy bardzo - mruknął poprawiając jeszcze wilgotne włosy - Może trochę!

- Bill mnie nie okłamiesz. Jestem twoją matką - powiedziała nieco głośniej.

- Mamuś, mogłabyś nie krzyczeć tak - powiedział Bill błagalnie.

Bill rozmawiał z Molly przez dziesięć minut, a później w końcu poszedł do pokoju się położyć.

- Dzwoń jakbyś czegoś potrzebował - powiedziała Madison.

- Już idziesz? Dopiero przyszłaś! Zostań jeszcze - powiedział czym wywołał uśmiech na jej twarzy.

- Mam dużo pracy, Bill - powiedziała - Później zadzwonię.

- No dobra - mruknął.

Madison pożegnała się z Billem i Oscarem, który wyszedł spod prysznica i teleportowała się do swojego mieszkania.

- To całkiem miłe, że przyszła - powiedział Oscar stając w drzwiach pokoju Billa.

- Ta.. Mogła zostać dłużej - powiedział Bill.

- Lubisz ją, co nie? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- No przyjaźnimy się...

- Ty ją lubisz w inny sposób, Bill - powiedział Oscar.

- Co? Skąd ci to do głowy przyszło? - zapytał marszcząc brwi i siadając na łóżku.

- Inaczej na nią patrzysz, stary - powiedział dalej się uśmiechając - Wiem co widzę, Bill. Ona patrzy na ciebie identycznie.

- No teraz już przesadzasz - powiedział Bill - Chyba dalej jesteś pijany!

- Tobie nie da się nic powiedzieć - powiedział kręcąc głową.

- Bo mówisz głupoty! - powiedział Bill, a Oscar się roześmiał.

- Mów co chcesz, stary, ja wiem co widzę - powiedział Oscar i wyszedł z pokoju Billa.

Złote Warkocze | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz