Pierścionek leżał nietknięty prawie dwa miesiące. To nie tak, że Bill nie chciał zrobić kroku na przód, ale ciągle byli zajęci. Mieli dużo pracy na głowie, a zmęczony nie przychodziły mu na myśl. Codziennie wracał wykończony z pracy, czasem zostawał nawet na nadgodzinach, bo tak go potrzebowali. Madison nie była na niego zła, ale brakowało jej go w domu. Praktycznie się nie widzieli.
- Bill, skup się! - powiedziała Lilibet, blondynka z oschłą miną - Jak tak dalej pójdzie będziemy musieli zostać tu jutro, a chyba oboje tego nie chcemy.
- Spończmy to w końcu - powiedział machając różdżką, a pióro zaczęło samo pisać.
Sam nie wiedział czemu im to tak opornie idzie. W ich zespole było dziesięć osób i wszyscy zostawiali wszystko na sam koniec. Czasem Bill miał po dziurki w nosie tej pracy.
Znowu wrócił późno do domu. Madison leżała na kanapie i ogladala telewizję. Bill usiadł obok niej.
- Ile to jeszcze potrwa? - zapytała. Bill westchnął.
- Nie wiem. Na razie połowa zespołu jest na urlopie. Wiesz, zbliżają się wakacje i wyjeżdżają teraz. Została nas na razie trójka. Lilibet robi się coraz bardziej irytująca. Do tygodnia powinno wszystko wrócić do normy.
- Denerwuje mnie to, Bill. Prawie w ogóle nie ma cię w domu. Widzimy się tylko wieczorami. Od dawna nie byliśmy na randce, ani nie spędziliśmy dnia tylko ze sobą.
- O nic się nie martw, Madi. Coś wymyślę - powiedział, całując blondynkę w głowę.
- Niech będzie. Idę już do łóżka. Możesz sobie odgrzać obiad - powiedziała wstając z kanapy.
Położył się późno. Myślał co może zrobić dla Madison, żeby nie denerwowała się tak na niego. Sądził, że to zły czas na oświadczyny. Nie chciał niczego popsuć w ich związku, a miał wrażenie już to robi.
Następny dzień minął tak jak poprzedni. Wyszedł do pracy i wrócił późno, tylko tym razem Madison już spała. Nie miał nawet ochoty jeść. Położył się od razu łóżka. Przez większość nocy gapił się w sufit. Nie potrafił zasnął. Rano obudził w okropnym humorze. Madison już zbierała się do pracy.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytał opierając się o framugę drzwi.
- Słyszałam jak wierciłeś się w nocy - powiedziała - Muszę już iść. Proszę, nie wracaj dzisiaj późno.
- Nie martw się, Madi - powiedział całując ją.
Kiedy wyszła od razu wziął telefon i zadzwonił do pracy. Zasymulował chorobę. Wiedział, że Lilibet będzie wściekła, ale przez jeden dzień mógł sobie odpocząć.
***
Bill zaplanował wszystko na wieczór. Ugotował obiad dla Madison, która miała wrócić z pracy lada moment. Nie wiedział czemu się tak denerwuje. W końcu mieszali już z sobą trochę czasu i wiedział, że chce spędzać z nią każdą chwilę. Chciał być z nią i tylko to się dla niego liczyło.
Madison weszła do mieszkania, a po jej twarzy od razu było widać zmęczenie, jednak na widok ładnie przystrojonego stołu i jedzenia leżącego na talerz, jej twarz się rozjaśniła.
- Sam to zrobiłeś? - zapytała podchodząc bliżej niego i obejmując jego szyję rękami.
- Starałem się - powiedział, a blondynka ponownie się uśmiechnęła i złączyła ich usta w pocałunku.
Usiedli do stołu i zaczęli jeść. Madison opowiedziała mu wszystko co robiła przez cały dzień. Na wspomnienie o jego bracie, poczuł delikatne ukłucie w sercu. Nie widział się już z nim sporo czasu i jeśli miał być szczery brakowało mu Percy'ego mimo, że czasem bywał przemądrzały.
Bill czuł jak w kieszeni ciąży mu pierścionek. Miał wrażenie, że przesadzał z tym wszystkim i po prostu powinien się oświadczyć, ale nerwy mu na to nie pozwalały.
- Wszystko dobrze? Wydajesz się jakiś dziwny - zapytała Madison mrużąc oczy.
- Tak, tak - mruknął - Słuchaj, Madi, długo się zastanawiałem nad wszystkim i ostatnio jak byliśmy u twoich rodziców...
- O mój Boże! Mój tata powiedzial coś głupiego? - zapytała - Nie musisz go słuchać, Bill. On taki czasem jest. Lubi kierować wszystkim, żeby wszystko wyszło tak jak on chce. Nie musisz go słuchać.
- Myślę, że ma rację - powiedział powoli Bill - Myślałem nad tym dużo. Nie potrafiłem skupić się niczym i naprawdę myślę, że powinniśmy zacząć myśleć nad ślubem.
- Mój ojciec kazał ci się mi oświadczyć? - zapytała otwierając usta.
- Nie kazał. Zaproponował. Nawet dał mi pierścionek - powiedział.
- On tobą manipulował, Bill!
- To nie miała tak wyjść! Chciałem, żeby to było idealne! Sam nie sądziłem, że to zrobię! - odparł i westchnął - Naprawdę cię kocham, Madi i chce być z tobą do końca życia. Tego jestem pewien.
- Ja też tego chce, Bill - powiedziała, a rudowłosy poczuł jak robi mu się lżej na sercu - Też już o tym myślałam, ale nie sądziłam, że mój tata cię zmusi do tego.
- To moja decyzja. Nie jego - powiedział wstając od stołu. Podszedł do Madison i ujął jej twarz w dłoniach, złączając ich usta w długim pocałunku.
Bill wyjął trzęsącymi sie dłońmi wyjął pierścionek i wsunął go na palec Madison. Blondynka ponownie złączyła ich usta w pocałunku.
![](https://img.wattpad.com/cover/302224495-288-k318918.jpg)
YOU ARE READING
Złote Warkocze | Bill Weasley
FanfictionMadison Beaumont, przepiękna dziewczyna pochodząca z Francji. Nikt by nie pomyślał, że tak spokojna i na codzień cicha dziewczyna wpadnie w oko odważnemu rudzielcowi. Bill Weasley, przystojny i rudowłosy chłopak, nie raz poznawał jakieś dziewczyny i...