Rozdział 5

381 26 0
                                    

Bill po ciężkim tygodniu zapukał do drzwi Madison. Dawno się nie widzieli i rudowłosy musiał przyznać, że stęsknił się za dziewczyną. Dziewczyna otworzyła po krótkiej chwili. Była ubrana w szlafrok, a włosy miała spęta w dwa, bardzo rozwalone już warkocze.

- Wyglądasz jakbyś miała umierać - powiedział Bill patrząc na dziewczynę, która wymusiła uśmiech.

- Ciebie też dobrze zobaczyć - powiedziała wpuszczając go do mieszkania - To nic takiego, Bill. To po prostu miesiączka. Dzisiaj się ze mną pomęczysz! Adalyn już wolała się żyć.

- To dobrze, że wstąpiłem po drodze do sklepu - powiedział podając jej torbę z zakupami.

- Dlatego cię uwielbiam, Bill - powiedziała patrząc na niego z wdzięczność. Rudowłosy się roześmiał głośno.

Madison położyła się na kanapie, a obok niej usiadł Bill. Oglądana jakiś tandetny film romantyczny, który wynudził Billa.

- Nie wierzę, że płaczesz na takim czymś - powiedział kiedy zauważył łzy w oczach Madison. Dziewczyna uderzyła go poduszką.

- Mam do tego pełne prawo - powiedziała siadając i owijając się kocem. - To ty nie masz uczuć!

- No wiesz! - powiedział udając oburzonego - To było najnudniejsze co w życiu zobaczyłem. Teraz ja coś włączę.

- Nie! Leci następny i będziemy go oglądać - powiedziała biorąc ze stołu tabliczkę czekolady.

- Madi, to jest nudne - powiedział kręcąc głową.

- Nie! Wcale nie! - powiedziała - Obejrze ze mną! Proszę.

- Niech ci będzie - powiedział i westchnął, a blondynka uśmiechnęła się szeroko i oparła o jego ramię.

Bill stłumił kolejne ziewnięcie. Film nudził go z minuty na minutę coraz bardziej, a rudowłosy nic nie mówił, by nie smucić Madison, która przed chwilą rozpłakała się jak mała dziewczynka. Mamrotała coś pod nosem ocierając twarz dłońmi.

- Zrobię ci herbaty - powiedział Bill i wstał z kanapy.

Poszedł do kuchni, która była połączona z salonem i stuknął w czajnik różdżką. Wyciągnął dwa kubki, jeden większy dla Madison i wrzucił herbaty. Tuż obok jego ucha przeleciało pudełko z chusteczkami, a rudowłosy się wzdrygnął i odwrócił w stronę Madison.

Bill postawił dwa kubki z herbatą i usiadł na kanapie obok Madison. Dziewczyna oparła głowę i jego ramię.

- Ten chłopiec wygląda jak mój brat Ron - powiedział Bill wskazując na chłopczyka z rudymi włosami. Madison zaśmiała się uroczo patrząc na chłopca.

Bill i Madison pożegnali się późnym wieczorem. Bill teleportował się do swojego mieszkania, a Madison weszła do swojego pokoju. Jej pokój był średniej wielkości głównie w kolorach bieli i błękitu. Po środku stało łóżko, na którym było pełno poduszek, Madion miała obsesję na kupowaniu nowych poduszek. Nad łóżkiem wisiały obrazy. Pod oknem stało białe biurko, na którym zawsze leżało pełno dokumentów potrzebnych jej do pracy. Po drugiej stronie pokoju stał duży fotel, na którym leżał błękitny koc. Na przeciwko łóżka stała szafa, a obok niej lustro.
***

Madison wróciła zmęczona z pracy. Madonny pracowałaś w mugolskiej firmie, która czasem dawała jej nieźle popalić. Często przychodziła wykończona i do tego jeszcze z dodatkową pracą. Jej szef nie był zbyt miłym człowiek i rzadko co dawał Madison wolne, więc dziewczyna chodziła cały czas zapracowana. Otworzyła drzwi kluczem i weszła do mieszkania. Adalyn robiła w kuchni obiad. Rzuciła torebkę o podłogę i zdjęła buty na wysokim obcasie. Usiadła do małego stołu w kuchni i przetarła twarz dłońmi.

- Tak źle dzisiaj? - zapytała Adalyn odwracając się do niej przodem.

- Okropnie - mruknęła. Szef wymyślił sobie jakiś bankiet i mam tyle roboty - powiedziała - Do tego mam jeszcze nowe dokumenty do wypełnienia.

- Kiedy ten bankiet? - zapytała Adalyn kładąc talerz przed Madison.

- Jesteś cudowna, Adalyn. W ten weekend - powiedziała nawijając makaron na widelec - Mój szef powiedział, że dobrze by wyglądało gdybym poszła z partnerem. Powiedziałam, że nie mam partnera, a on: to znajdź kogoś - na ostatnie słowa przedrzeźniła głos szefa.

- Co za palant - mruknęła Adalyn - Wiesz ktoś mógłby być twoim partnerem? Bill, jest wolny, przystojny i na pewno się zgodzi, żebyś nie była tam sama.

- No nie wiem - powiedziała odkładając talerz do zlewu.

- Zadzwoń do niego. Na pewno się zgodzi - powiedziała Adalyn, również wstając od stołu - No dzwoń, bo ja zadzwonię.

Madison wybrała numer Billa i zadzwoniła, chwilę musiała czekać aż ktoś odbierze, a później usłyszała głos swojego przyjaciela.

- Cześć Bill - przywitała się - Mam do ciebie dość dziwne pytanie.

- Zamieniam się w słuch - powiedział, a Madi uśmiechnęła się lekko pod nosem. Adalyn zbliżyła się jeszcze bliżej blondynki, żeby wszystko słyszeć.

- W ten weekend mój szef organizuje bankiet i potrzebuje osoby towarzyszącej. Mógłbyś pójść ze mną. No wiesz, jako dobry przyjaciel, który chce pomóc najlepszej na świecie przyjaciółce - powiedziała, a chłopak po drugie stronie się roześmiał. Serce podskoczyło jej do gardła.

- Pewnie, Madi - powiedział, a Madison ulżyło.

- Dziękuję, Bill! Jesteś najlepszy na świecie! - powiedziała, a on znowu się roześmiał - Jutro powiem ci wszystkie szczegóły. Jestem ci wdzięczna.

- No, wiem, wiem. Jestem cudownym przyjacielem - powiedział, Madison się uśmiechnęła

Bill i Madison rozłożyli się po kilku minutach, a ona poczuła ulgę. Jednocześnie ciszyła się, że będzie tam z Billem.

Złote Warkocze | Bill Weasley Where stories live. Discover now