14~

163 14 46
                                    

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ - W SZPITALU

Okazało się,że ranboo jest poważnie ranny w stanie krytycznym,jak wyjedzie z sali na, której aktualnie mu wyjmują te wszystkie naboje będę musiała mu powiedzieć,że skłamałam recepcjonistkę i powiedziałam,że jestem jego dziewczyną..Nie,że nie chciałabym.. Tylko zrobiłam to dlatego,żeby być przy nim.Obawiam się najgorszego..Chłopak stracił bardzo dużo krwii.Nagle usłyszałam szurchot drzwi dlatego odrazu się w tamtą strone spojrzałam, zobaczyłam tam kilku lekarzy,z ranboo na lożach,dlatego szybkim krokiem podbiegłam tam i chciałam się dowiedzieć co z nim teraz.

- Co się z nim dzieję?! - spytałam

- Jedziemy szybko na salę operacyjną, Matilda idź szybko po Stacy. - lekarz powiedział to do pielęgniarki a ta odrazu pobiegła w przeciwną stronę, ewidentnie ignorowali moje pytania.Gdy byliśmy już przy jakiś dużych drzwiach lekarze mnie wyprosili z tego korytarza i powiedzieli, że powiadomią mnie o jego stanie.

NASTĘPNE KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Nareszczcie usłyszałam jak ktoś wychodzi z tych drzwi,byla to kobieta podeszla do mnie i usiadla obok mnie.

- Jest pani osobą bliską tego mężczyzny? - spytała

- Tak,jestem jego dziewczyną. - ponownie skłamałam.

- Niestety mam złe i dobre wieści.. - powiedziała blond włosa pielęgniarka

- Proszę zacząć od tej złej - poprosiłam.

- Dobrze.. - westchnęła smutno - niestety stracił za dużo krwii żeby go uratować, a akurat mamy za mało takich dawców, i nie ma juz szans,że go uratujemy,lecz może pani się z nim pożegnać, jeszcze nie jest martwy - zaśmiała się lekko pod nosem i poszła,ja za to z łzami w oczach pobiegłam do sali w której znajdował się ranboo i odrazu go przytuliłam.

- Wiem,że zostało Ci strasznie mało czasu więc chciałam Ci powiedzieć,że Cię cholernie kocham i szczerze dziękuję,że mnie porwałeś - kilka ostatnich słów powiedziałam ciszej - zapewne gdyby nie ty i ta twoja banda, spędziłabym pewnie przed komputerem, nigdy nie myślałam,że moge do takiego mafiozy coś poczuć, a jednak - zaśmiałam się - w sposób jaki się o mnie martwisz i w jaki sposób wyglądała nasza relacja mnie po prostu zwala z nóg, oczywiście w ten dobry sposób. - skończyłam gadać i ujrzałam jak mu się łza uroniła.

- Też..Cię..Koch- - niestety nie zdążył powiedzieć, ponieważ na urządzeniu obok pokazała się prosta kreska.. Szybko wybiegłam z sali przepychając się przez wszystkich lekarzy a później wychodząc ze szpitala a następnie kierując się pod przystanek autobusowy, który jak widzę jedzie akurat w pobliżu mojego domu..

GODZINĘ PÓŹNIEJ

Już było dawno po ciszy nocnej dlatego po cichu skierowałam się do piwnicy, wiedziałam, że tam trzymają mocne sznury ponieważ kiedyś ranboo wysłał mnie do piwnicy po zadanie bojowe.. Z liną w ręce skierowałam się prosto pod nasze ulubione drzewo z ranboo, było duże i najwidoczniej stare, uwielbialiśmy tam czytać różne komiksy batmana czy spidermana.. Weszłam na drzewo i zawiązałam na kilka supłów, skoczyłam na dół i sprawdziłam czy na pewno lina się nie urwie razem z jedną gałęzi drzewa. Wszystko poszło tak jak planowałam. Udało się .

~~

Pierwszy raz pisze smutne zakończenie więc.. wybaczcie

no niestety lub stety... Musiało sie tak stać chb..

To przed ostatni rozdział, zostaje nam jeszcze epilog

szczerze i miłe opinie😊-------------->

do ostatniego!

30.05.2022

𝙒𝙝𝙮 𝙢𝙚? || 𝙍𝙖𝙣𝙗𝙤𝙤 𝙭 𝙊𝙘 ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz