Rozdział 286

1.1K 47 1
                                    

Cisza była pełna napięcia, wrogości i wielu innych nieprzyjemnych emocji, których Hermiona nie potrafiła nazwać. Prawdę mówiąc, miała ochotę potrząsnąć zarówno
swoim ojcem, jak i narzeczonym – i sądząc po minie swojej matki, ona również. Siedzieli
we czwórkę w salonie jej rodziców – ona z Severusem na kanapie, a naprzeciwko, na
dwóch fotelach, rodzice. Perry Granger trzymał w dłoniach magazyn sportowy i udawał, że czyta, ale jeśli tak było, to musiał opanować trudną technikę czytania do góry nogami. Ostentacyjnie ignorował swoją córkę i przyszłego zięcia. Severus był jednak znacznie gorszy. On nie tylko ignorował – on wyraźnie całą swoją postawą dawał do zrozumienia, że ma ich wszystkich w głębokim poważaniu. Siedział wbity w kąt kanapy, cały w swojej nieśmiertelnej czerni, z nogą założoną na nogę, ręce miał zaplecione na piersi, głowę zwróconą w bok i ze swoim najbardziej reprezentatywnym grymasem znudzenia połączonego z obrzydzeniem wpatrywał się w ścianę. Na samym początku próbowała nawiązać rozmowę, ale obaj spojrzeli na nią, wyraźnie każąc iść jej do diabła, więc siedziała cicho i co chwila pocierała czoło, żeby powstrzymać wybuch. Czuła, że jeśli
tylko krzyknie, to jeden zwali na drugiego winę za jej charakter, a nie chciała dawać im
powodu do walki. Zresztą – zarówno Severus, jak i jej ojciec zażądali tego spotkania. Severus tuż przy oświadczynach, a jej ojciec wysłał wiadomość, gdy tylko dotarła do niego informacja o planowanym małżeństwie, że chce sobie z nimi porozmawiać. Helen najwyraźniej była w siódmym niebie, a ta atmosfera jednocześnie drażniła ją i bawiła.

- Czy ktoś chce herbaty? – rzuciła w przestrzeń pytanie.

- Ja poproszę – rzucili obaj w tej samej chwili, a po chwili zmrużyli niebezpiecznie oczy, wpatrując się w siebie morderczo. Minęła minuta i dosłownie w tym samym momencie powiedzieli – Jednak podziękuję.

Helen parsknęła w dłoń, a Hermiona była bliska wybuchu histerycznego śmiechu.
Zachowywali się jak dzieci. Gorzej. Dzieci przynajmniej szczerze mówiły co im w sobie
nie pasuje. Wiedziała, że Severus chce zgody jej ojca na ślub, ale nie robił nic, by ją
uzyskać. Subtelnie kopnęła go pod stołem w kostkę i kiedy spojrzał na nią wściekle,
posłała mu wymowne spojrzenie. Wzruszył ramionami i ponownie zainteresował się
ścianą. Zacisnęła mocno dłonie w pięści, bo wręcz rwały się do uduszenia go. Mijały
minuty i Perry’emu skończyła się gazeta (której i tak nie czytał, tylko przerzucał kartki).

- Może chcesz następny numer? – Głos Helen ociekał jadem, a na widok oburzonej
miny swojego męża jedynie prychnęła pogardliwie.

Kolejne minuty minęły w ciszy i o ile ojciec Hermiony kręcił się w swoim siedzeniu, to
Severus przypominał posąg. Nie była nawet pewna czy aby na pewno jeszcze żyje,
gdyby nie fakt, że od czasu do czasu wyraźnie było widać jak zaciska szczękę. Kopnęła go jeszcze raz i kiedy syknął:

- Zrób to jeszcze raz, to ci oddam.
nie wytrzymała. Złapała go za ucho i pociągnęła w swoim kierunku.

- Słuchaj, to ty mnie tutaj zaciągnąłeś! Ty chciałeś porozmawiać z moim ojcem! Proszę bardzo, osoba, którą tak bardzo chciałeś zobaczyć siedzi naprzeciwko ciebie! Albo zaczniesz w końcu zachowywać się racjonalnie, albo ja stąd wychodzę!
Jej matka skinęła głową i kopnęła swojego męża, ale najwidoczniej nie zrobiła tego
równie delikatnie co Hermiona, bo Perry syknął z bólu.

- Ty też chciałeś z nim porozmawiać. Gadaj, albo będziesz musiał zamieszkać na
kanapie!

Gdyby nie fakt, że obaj chcieli przed sobą nawzajem zachować twarz, to pewnie
usłyszałyby zdecydowanie niecenzuralne odpowiedzi, a tak to Severus jedynie
wyszarpnął się, a Perry masował goleń. Mistrz Eliksirów spojrzał z niechęcią na
przyszłego teścia i – wyjątkowo subtelnie, a jakże – poinformował go o stanie
faktycznym aroganckim i pełnym przekonania o sukcesie głosem. Hermiona słysząc to przysłoniła oczy dłonią. Nie mogła w to uwierzyć. Naprawdę nie mogła.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Where stories live. Discover now