002

1K 17 1
                                    

— Mój Boże Abi, wyglądasz nieziemsko w tej sukience. - Jęknęłam. Byłyśmy w jednym sklepie już ponad dwie godziny, a blondynka nadal nie wiedziała, co wybrać na koncert.
— Mówisz tak przy każdej rzeczy, którą mam na sobie. - Wywróciła oczami, wyginając się przy lustrze. - Widać mi w niej prawie cały tyłek. W czym ja mam iść?
— Masz szafę pełną markowych ubrań. Weź tą sukienkę i tyle. Serio, wyglądasz w niej pięknie. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. Błękitny satynowy materiał, sięgał dziewczynie do połowy ud. Z tyłu był trochę krótszy niż z przodu. Dekolt również był dosyć głęboki, ale mimo wszystko, sukienka pięknie opinała się na jej ciele i podkreślała jej kształty.
— Dobra, biorę tą i tyle. Do tego wezmę moje szpilki.
— Szpilki? Przecież ty tam się zabijesz!
— Jakoś dam radę, chodź. - Zaśmiała się, kierując się do kasy. - Ciociu, biorę tą sukienkę. O i do tego jeszcze wezmę te kolczyki. - Popatrzyła na złotą parę wiszącą przy kasie. - Ile za to wyjdzie? - Zapytała rudowłosej kobiety w średnim wieku.
— Kochanie niczym się nie przejmuj, weź sobie to. A Ty skarbie, nic nie chcesz? - Zwróciła się do mnie.
— Nie, dzięku.. - Nie dokończyłam, bo moja przyjaciółka mi przerwała.
— Idalia też weźmie sobie te kolczyki. Zapakuj je ciociu. - Popatrzyła na mnie.- Będą Ci pasować. - Wyszczerzyła się.
— Nie trzeba, naprawdę. Nawet nie wiem czy mam przy sobie wystarczająco pieniędzy na nie. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. Ciocia Abi była właścicielką dosyć drogiego sklepu odzieżowego. Sama siatka na zakupy kosztowała tutaj dwadzieścia złotych, nawet nie chciałam wiedzieć ile kosztują kolczyki, które Pani Marzena pakowała właśnie do malutkiej torby.
— Nie masz się czym przejmować, to prezent ode mnie. - Urocza kobieta puściła do mnie oczko.
— Dziękuję bardzo. - Uśmiechnęłam się.
~~~
— No laska, wyglądasz zajebiście. - Abigail patrzyła na mnie z iskierkami w oczach. - Jestem dumna z mojego dzieła, ale teraz idź się szybko obejrzeć w lustrze.
Dzisiaj jest pierwszy lipca. Za około trzy godziny miał się zacząć koncert, na który szykowałyśmy się już od czternastej. Weszłam do łazienki, i na swój widok się aż uśmiechnęłam. Lekko pofalowane włosy spięłam z tyłu i popsikałam je lakierem. Miałam dzisiaj dosyć mocny makijaż. Pełne usta były podkreślone krwisto-czerwoną pomadką, a na powiekach miałam grube kreski. Przez mocno kryjący podkład, moja cera wydawała się gładka i perfekcyjna, tak samo jak idealnie podkreślone kości policzkowe.
— I jak, podoba się? - Zapytała Williams, która również wyglądała niczego sobie.
— Jest cudownie, naprawdę. - Pisnęłam. To co, przebieramy się i jedziemy? Kacper powinien być już gotowy.
Abi jedynie skinęła głową z uśmiechem, zamykając się w łazience.
Włożyłam moją czarną mini spódnice, oraz koronkowy czerwony top, wyglądający jak gorset. Do tego ubrałam długą skórzaną kurtkę i kozaki przed kolana. Podobno ma być dużo błota, na pewno nie wezmę innych butów. Na moich uszach wisiały kolczyki od Pani Marzeny, a na chude palce wsunęłam kilka pierścionków. Popsikałam się jeszcze moją ulubioną perfumą i założyłam perły z moimi inicjałami na przodzie.
— I jak wyglądam? - Odwróciłam się w stronę głosu. Blondynka jak zawsze wyglądała przepięknie, a makijaż pod kolor sukienki dodawał jej uroku.
— Cudownie. - Odpowiedziałam krótko, bo tylko to mogłam z siebie wydusić.
— Jak coś to mogę się prze..
- Abi, dla Ciebie mogłabym być lesbijką. - Powiedziałam, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
— I tak już się całowałyśmy w drugiej klasie, na urodzinach Markowskiego. - Cmoknęła w powietrzu. - Chodź piękna, zbieramy się. Zeszłyśmy na dół po drodze biorąc jeszcze moją torebkę.
— Skarbie macie na siebie uważać. - Mama złapała mnie za dłonie.
— Tak wiem mamo, wszystko będzie dobrze.
— I masz patrzeć na Kacpra, ma jeszcze piętnaście lat, a wy jesteście dorosłe.
— Tak wiem. - Westchnęłam.
— Jakby coś się działo..
— Kochanie daj spokój, poradzą sobie. dziewczyny są odpowiedzialne. Kacper będzie grzeczny prawda? - Przerwał tata, a mój brat jedynie skinął głową. - Lećcie już, my z mamą sobie poradzimy. - Ojciec puścił mi oczko.
— Jasne, tylko nie szalejcie za bardzo. - Przewróciłam oczami otwierając drzwi. Pomachałam rodzicom na koniec i razem z resztą ruszyliśmy w stronę samochodu.
Oczywiście musiałam pokłócić się z moim ukochanym braciszkiem, kto będzie siedzieć z tyłu. Niestety przegrałam, i to ja wylądowałam z tyłu.
Gdy już wyjechaliśmy na autostradę, postanowiłam dodać relację na Instagrama.

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz