2.20

299 14 9
                                    

Od prawie miesiąca czułam się strasznie dziwnie. Nie chciałam na to zwracać uwagi, szczególnie w pracy. No właśnie, moja praca. Solar zapytał czy nie chciałabym działać w nobocoto jako menadżerka, i tak się stało, że się zgodziłam. Co prawda to Karol założył studio, ale dodatkowe ręce zawsze się przydadzą. Zresztą mężczyzna sam mówił, że potrzebuje odpoczynku.
— Hej Misia. - Przywitałam się, wchodząc do ogrodu Abigail.
— Już po pracy? - Blondynka przytuliła mnie.
— Tak, dzisiaj szybciej skończyłam bo jadę na te badania.
— No w końcu. Może to związane z  anemią?
— Nie wiem. Zobaczymy.
— Gdzie Blanusia z Tadkiem?
— Tatuś wziął córeczkę do babci, a ja sprzątam.
— Oo, słodziutko.
— No, Tadek bawi się w nianie. Jego super ciocia Mariola ma nas odwiedzić.
Dziewczyna wywróciła oczami. Ciocia Mariola mieszkała w Niemczech, i jak przyjeżdzała do Polski to na kilka dni. Była tu kiedyś, ale Abi jej nie polubiła. Nazwała blondynkę rozpuszczoną patusiarą, i powiedziała, że jej kochany Tadzio nie będzie spotykać się z kimś takim. Ciekawe jak zareaguje na wiadomość, że mają razem dziecko. Zaśmiałam się na tę myśl, i pokręciłam głową.
— Napijesz się czegoś, Idalka?
— A możesz w sumie coś dać.
Razem poszłyśmy do kuchni, gdzie blondynka nalała mi lemoniady.
— No, wakacje już. Za dwanaście dni urodziny Michała, strasznie szybko ten czas leci. Przyjedziemy gdzieś na dniach dać wam zaproszenia na ślub.
Williams zaśmiała się promiennie. Przysięgam, odkąd została mamą, jest najpiękniejszą wersją siebie. Nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Siedziałam u dziewczyny jeszcze z godzinkę, ale niestety musiałam w końcu jechać na badania. Wybrałam jakiegoś obcego lekarza, bo nie chciałam, żeby leczył mnie ktoś z rodziny, albo ze znajomych. Za chwilę cały ród Szymańskich wiedziałby, co mi dolega.
— Pani Szymańska? - Młody mężczyzna wyszedł na korytarz.
— Tak, to ja.
— Zapraszam. — Uśmiechnęłam się lekko, i weszłam do środka gabinetu. — Słucham, co Pani dolega?
— Jakoś od trzech tygodni czuje się tak dziwnie. Mam ciągle bóle głowy i nudności.
— Yhm.
— Myślałam, że to zatrucie, i szybko przejdzie, ale niestety nie przeszło więc zapisałam się do Pana na wizytę.
— Gdyby to było zatrucie, nie trwałoby tak długo. Kiedy ostatni raz Pani wymiotowała?
— Wczoraj wieczorem.
— No dobra. Ma Pani partnera?
— Mam.
— A kiedy ostatni raz Pani współżyła?
— A co to ma do rzeczy? - Lekarz popatrzył na mnie, z lekkim uśmiechem, a ja połączyłam kropki. - Nie, napewno nie jestem w ciąży. Nie ma w ogóle takiej opcji.
— Robiła Pani test ciążowy?
— No tak, z tydzień temu. Wyszedł negatywny. Napewno nie jestem w ciąży.
— Zabezpiecza się Pani?
— No tak. - Podniosłam ton.
— W takim razie, możemy zrobić USG, jeśli oczywiście się Pani zgodzi.
— No dobrze, ale kiedy?
— Jeśli bardzo Pani chce dzisiaj, niestety będzie to kosztować.
— Akurat koszty są mało ważne, zapłacę ile trzeba.
— Czyli rozumiem, USG robimy dzisiaj?
— Tak. - Przytaknęłam.
— To zapraszam. — Doktor wskazał na drzwi po jego prawej. Weszliśmy razem do pomieszczenia, w którym stały różne maszyny, i fotel, na którym usiadłam. — Niech się Pani położy, i podniesie sukienkę.
Tak jak kazał, tak zrobiłam, nawet się niczym nie stresowałam. Przecież robiłam testy, wyszły negatywne. Zamknęłam oczy, czekając, aż doktor wykona swoją robotę.
Po pięciu minutach usłyszałam jego niski głos.
— Gratulację. To czwarty tydzień ciąży.
~~~
Zapłakana przyjechałam do domu Abigail, i odrazu wbiegłam do środka.
— Ja pierdole Abi. Jestem w ciąży.
Blondynka zerwała się z kanapy, i zaczęła piszczeć.
— Kurwa Idalia! Zostaniesz mamą, jak ja! Będziemy miały dzieci w podobnym wieku! Przecież to było nasze marzenie! - Williams przytuliła mnie mocno. — Gratulacje, skarbie. Cieszysz się?
— Szczerze? Bardzo. - Powiedziałam cicho.
— Jejku, kochanie! Cieszę się razem z Tobą. - Abigail podciągnęła nosem. - Michał wie?
— Tylko Ty wiesz. Chce mu to powiedzieć w jakiś wyjątkowy sposób. Marzył o dzidziusiu.
— Może na jego urodziny?
— Nie wiem, jeszcze zobaczę. Narazie to do mnie nie dociera. Jezus, tyle obowiązków. Ale mimo wszystko bardzo się cieszę. Będę mogła wybrać śliczne imię, i kupić słodziutkie ubranka.
Uśmiechnęłam się, wycierając łzy.
Michał miał po mnie wieczorem przyjechać, i przy okazji mieliśmy zostać na grillu u Abi i Tadzia.
— Siema, Szymańska. - Krzyknął Tadeusz, wjeżdzając do ogrodu z wózkiem.
— Siema, Stanisławski. - Zaśmiałam się. - Hej kochanie moje! - Powiedziałam do Blanusi, szczerząc się. Wyciągnęłam ją z wózka, i przytuliłam do siebie.
— A ja, to co? - Abi zrobiła smutną minę, i pocałowała w główkę Blankę, a potem przywitała się z narzeczonym.
— Gdzie Michał? - Zapytałam.
— Przed domem, gada z kimś koło auta.
Przytaknęłam, i razem z Blanką na rękach, poszłam w skazane miejsce.
— Idziemy do wujka Michasia? - Powiedziałam słodkim głosem, a dziewczynka uśmiechnęła się, ssąc smoczka.  Matczak stał tyłem, i rozmawiał z kimś przez telefon. Cicho szłam w jego stronę, chcąc go trochę przestraszyć.
— No dobra, później się zobaczymy. Kocham Cię mamo. - Powiedział, rozłączając się.
— Z mamą rozmawiałeś?
— Boże, Idalia. Nie strasz mnie.
— Jedziesz do niej później?
— No, kazała po coś tam wstąpić.
— Już wrócili z Wrocławia?
— No, tak.
— Yhm. - Zmrużyłam oczy.
— Jak Ci dzień minął?
— Może być, a Tobie?
— Też spoko, jakieś nowe teksty pisaliśmy z Tadziem, może coś wyjdzie. - Uśmiechnął się i pocałował mnie, a potem Blanusie w czoło. - Taka słodzinka. Nie mogę się doczekać, aż będę mieć swoją.
— Napewno kiedyś będziesz. - Puściłam mu oczko.
— No ja myślę. Chodźmy do naszej parki, bo zaraz drugie bobo tam powstanie.
Zaśmiałam się na jego słowa, i razem z brunetem poszliśmy na tył domu. Jak zwykle, spędziliśmy fajnie czas, rozmawiając o wszystkim. Oczywiście nie powiedziałam im o ciąży, jedyną osobą, która wie jest Abigail, i narazie tak ma zostać.
— To co stary, za chwilę twoje urodzinki, jakieś plany już masz?
— Nie wiem szczerze. Chłopaki z SBM zaproponowali gdzieś wspólnie jechać, na przykład na Mazury, tak jak kiedyś. Może tam jakiś koncert zrobimy, czy coś.
— No możemy coś ogarnąć. Dawno nie grałeś, więc czemu nie.
— Tylko Franek musi wrócić, jak śpiewamy to wszyscy.
Wygnański powiedział po chrzcie Blanki; „pierdole to wszystko, wyjeżdżam". A więc tak też się stało, i chłopak siedzi już kilka tygodni na Hawajach. Kiedy wróci? Nie wiadomo. Wiemy tyle, że bawi się super, i jedyne czego mu tam brakuje to my, bo sam tak napisał.
— Wróci, wróci. Jego miałoby nie być na twoich urodzinach? - Abi zaśmiała się.
— Jak wróci to trzeba jakieś spotkanie ogarnąć. Nad Wisłą może, we flanki zagramy.
— Licealny reunion? - Matczak odpowiedział Tadkowi, a ten przytaknął. - No spoko. Jak damy radę, to możemy też ogarnąć innych z klasy, jeśli się zgodzą. Z niektórymi cztery lata kontaktu nie mam.
— No ja tak samo. Ale napewno coś się ogarnie. - Stanisławski uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy tak do późna, i naprawdę mi się podobało. Dodatkowo pogoda była serio super, w końcu były wakacje.
Po dwudziestej trzeciej wróciliśmy z Michałem do domu, ale jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju.
— Michał? - Zapytałam z kuchni.
— Tak? - Chłopak odezwał się z łazienki.
— Ciągle myśle o tym, co się stało we Włoszech.
— O czym? O naszej nocy? - Brunet zaśmiał się, jak stary pedofil.
— Nie. O tej szmince. - Powiedziałam, a ten odrazu spoważniał.
— To serio miał być prezent dla Ciebie, ale byliśmy trochę pijani, i Krzysiek chciał ją przetestować więc wyglądała, jak wyglądała.. Wiktoria powiedziała, żebym Ci nie dawał takiej szminki no bo aż wstyd, i w ogóle. Jednak wiem, że ją kiedyś chciałaś i jak przechodziliśmy obok sklepu YSL więc szybko po nią poszedłem.. Ale wyszło jak wyszło więc zamiast Ci ją dać po prostu schowałem ją do kieszeni. - Popatrzyłam na niego. Mówił prawdę, czy raczej nie bardzo? - Przepraszam, bo wiem jak to wyglądało z twojej strony. Możesz zapytać Wiktorii czy Krzyśka, bo naprawdę tak było. Nie chcę, żebyś straciła do mnie zaufania, ani nie chcę, żebyś miała jakieś złe myśli. Dobrze wiesz, że brzydzę się zdradą. Kocham Cię mała.
— Też Cię kocham.
Lekko uśmiechnęłam się. Może to faktycznie prawda? Wiem, że Wiktoria nigdy by mnie nie okłamała, dlatego zapytam jej, czy tak było. Jeśli nie, stracę zaufanie do Michała, i wątpię, że nasza relacja będzie taka sama.

————
dwa rozdzialy przez dwa dni pod rzad😟😟🤞🏽🥰

Lucky || Mata Where stories live. Discover now