2.21

173 9 4
                                    

Dzisiaj jest 12 lipca. Tak jak chłopcy planowali, robią spotkanie na schodkach. Jutro jedziemy wszyscy na Mazury, bo na urodziny Michała grają koncert.
— Mamy wszystko? - Zapytałam.
— No chyba tak, piwa Tadek weźmie, ale kupimy jeszcze na miejscu jakieś.
— Yhm. - Mruknęłam, bo Matczak nadal nie wie, że zostanie ojcem, więc nie mogę pić. - To chyba możemy jechać.
— Jeszcze do Tadusia wstąpimy, bo mówił, że pojadą z nami.
— No spoko. To chodźmy.
Razem zeszliśmy na parking, i wsiedliśmy do BMW pakując wcześniej wszystkie rzeczy.
Lucky był u moich rodziców, bo po dzisiejszym spotkaniu mieliśmy jechać na noc do hotelu, i odrazu z samego rana pojechać na Mazury.
— Japierdzielę, jest tak gorąco, że zaraz umrę. - Jęknęłam, otwierając szybę. A było już po dwudziestej!
— Wiesz słodka, zawsze możesz ściągnąć tą spódniczkę. - Mruknął patrząc na mnie, a ja tylko wywróciłam oczami.
— Brzmisz jak jakiś pedofil.
— Mogę Cię porwać w takim razie?
— No, pewnie, że tak.
Powiedziałam śmiejąc się, a ten to odwzajemnił.
— No elo misie kolorowe. - Powiedział, gdy wysiedliśmy z auta by przywitać się z parą.
— Hej! - Abi nas przytuliła i wrzuciła swoją walizkę do bagażnika.
— Ej, kurwa, blondyna! Nie poniosło Cię? - Matczak podbiegł do niej, wcześniej zbijając pionę z Tadkiem.
— No co?
— Ile Ty tu rzeczy napakowałaś? Poza tym, włóż to normalnie, a nie rzucasz jak pojebana.
— Oj Michałku, uspokój się. - Abigail wyszczerzyła się, a Matczak ledwo powstrzymał się od wybuchnięcia ze złości. Kochał swoje auto najbardziej na świecie, więc w sumie mu się nie dziwię. Wszyscy wsiedliśmy do auta, a Tadek rozdał nam jakieś zimne napoje. Michał jak zawsze splótł nasze dłonie wzdychając.
Po kilku minutach byliśmy na schodkach. Myślałam, że wszystko było okej, jednak gdy wysiadłam z auta, pobiegłam odrazu do pobliskiej toalety by zwymiotować. Poczułam po chwili ciepłe dłonie na moich plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam Abi.
— Jezus, dobrze że ja w ciąży wymiotowałam z dwa razy. Ale będzie w końcu oki.
— Mam nadzieję. Za dwa dni w końcu Michasiowi powiem o dziecku, myślę, że się ucieszy.
— Na pewno. To jego marzenie. - Blondynka puściła mi oczko. - Odkąd go poznałyśmy za nim nie przepadam, ale wiem, że w roli ojca sprawdzi się naprawdę wzorowo. - Uśmiechnęłam się, lekko przytakując. - Chodźmy do nich, bo już się niepokoją. 
Gdy wróciłyśmy, Abi zagadała Tadka, ale Michał odrazu do mnie podbiegł.
— Co się stało?
— Nic, serio.
— Jak nic? Tak po prostu sobie wymiotujesz?
— Wypiłam tą zimną Colę od Tadka, a wcześniej nic nie jadłam. Wiesz, że mam wrażliwy żołądek.
— No powiedzmy, że Ci wierzę. Chodźmy, bo niektórzy już są.
Nie wiem jak chłopcy to załatwili, ale  dzisiaj na schodki mieliśmy wstęp tylko my.
Kilka osób już tam było, więc się z nimi przywitałam, przy okazji poznając się. Był tam Alan, Krystian, Marco, Filip, Eliza, Kacper i Szymon ze swoją dziewczyną Amelią. Na początku miałam problemy z zapamiętaniem imion, ale po czasie dałam radę.
~~~
— Czyli chodziliście do klasy? - Zapytałam, siedząc przy ognisku.
— Tak, większości niestety nie ma, ale robiliśmy co w naszej mocy. No wiesz, mamy po dwadzieścia cztery lata, każdy już ma swoje życie. - Kacper zaśmiał się, a ja przytaknęłam.
— A jak wspominacie Batorego? - Abi wzięła głos.
— O kurwa weź, codziennie myślałem nad tym żeby się zajebać. - Krystian wziął łyka łomży.
— Can relate. - Matczak również to uczynił, a ja popatrzyłam na niego i przytuliłam się do jego boku, zaciągając jego zapachem.
Wiem, że Michał miał kilka prób samobójczych, i zawsze gdy tylko o tym pomyśle, chce mi się płakać.
— O, a kto to przyszedł? Jak zwykle spóźnialska. - Odezwał się Szymon, a wszyscy się odwrócili. Dostrzegłam wysoką dziewczynę z długimi, czarnymi włosami, spódniczką kończącą się zaraz za pupą, i topem, który odkrywał więcej niż zakrywał. Dziewczyna miała na sobie szpilki, które podkreślały jej długie nogi. Miałam wrażenie, że przez jej długie rzęsy zaraz odleci.
Brunetka położyła piwa, które przyniosła na piasku, i przytuliła się z każdym po kolei, omijając mnie i Abi. Szybko wymieniłyśmy spojrzenia, wracając wzrokiem do dziewczyny.
— Oldzia, jak ja Cię dawno widziałem. - Michał wstał, by przytulić dziewczynę.
— Oj wiesz, busy life. - „Oldzia" Puściła mu oczko, i popatrzyła na Abi. - A Ty blondyna to laska Tadka? Widziałam, że dzidziusia macie.
— No mamy. - Tadek lekko się uśmiechnął.
— Nienawidzę dzieci. - Westchnęła, i popatrzyła na mnie. - A Ty, to kto?
— Idalia. Moja dziewczyna. - Michał odezwał się za mnie, biorąc kolejnego łyka piwa. Siedzieliśmy tu już dwie godziny, i atmosfera naprawdę była cudowna, ale gdy dołączyła Olga, zrobiło się tak nagle dziwnie.
Wszyscy rozmawiali śmiejąc się, i pijąc kolejne to browary, ale ja z Abi wymieniałyśmy się jedynie wzrokiem, czasem rzucając jednym zdaniem. Napiłam się wody, i westchnęłam. Powiedziałam, że nie piję, bo wolę być później kierowcą, więc Michał nie zadawał pytań.
— Ej, Olga. - Rzucił Krystian, a każdego wzrok przeniósł się na niego.
— No?
— Ile Ty w końcu z Matczakiem byłaś? - Uśmiechnął się, a moje serce zabiło szybciej. Poczułam, że Michał też się spiął.
— No od końca pierwszej klasy do początku trzeciej. Licealna miłość i te sprawy. - Westchnęła.
— Pamiętam, cała szkoła was shipowała. Oldzia i Michaś. - Krystian roześmiał się, kręcąc głową, a ja wbiłam wzrok w czarne campusy.
— Ciekawe czy dalej taki w łóżku jesteś. - Rzuciła, a każdy na nią popatrzył.
— Co?
— No taki „nieśmiały". To ja byłam tą dominującą. Idalcia też taka jest? - Popatrzyła na mnie, śmiejąc się.
— A co Cię to interesuje? - Odpowiedziałam.
— Spokojnie, misia. - Szepnął Matczak.
— Uu, chyba jednak się nic nie zmieniło.
Nie będę ukrywać, trochę się wkurzyłam. Do końca nie odezwałam się ani słowem.
~~~
— Zbieramy się już. - Mruknęłam, gdy zostaliśmy tylko my w czwórkę, Alan i Olga. Wzięłam rzeczy, i idąc do auta, usłyszałam, że ktoś za mną idzie.
— Jak tam? - Zapytał Tadek.
— Może być.
— Wkurwiła Cię Olga, co nie?
— Trochę tak. - Westchnęłam. - Serio byli razem?
— No tak, pierwsza miłość Michała. Kiedyś była fajna, ale gdy nie zdała matury zaczęła się puszczać na prawo i lewo, i jakoś tak wyszło, że przestaliśmy ją lubić. Zostawiła Michała dla innych facetów, i używek, więc przez jakiś czas jej nienawidził. Nawet w piosence o niej śpiewa. - Zaśmiał się, nawiązując do piosenki „Konkubinat".
— Aha, no to nieźle. - Uśmiechnęłam się nie śmiało.
— A wyjebane w nią, przylazła z jakimś Hivem w cipie. - Na jego słowa wybuchłam śmiechem.
— Boże uwielbiam Cię.
— A wy z czego się śmiejcie? - Odezwała się Abi, niosąc w ręce swoje buty.
— Ooo, nasza księżniczka przyszła. Michał tam jest? - Zapytałam.
— Ta. Siedzi z tą pizdeczką, Alan już się zmył.
— Mhm. To pójdę po niego.
— Iść z Tobą? - Odezwał się Tadek.
— Nie, idźcie do auta. Zaraz jedziemy.
Brunet przytaknął na znak zrozumienia. Gdy zeszłam po schodach na dół, zobaczyłam dziewczynę siedzącą obok Michała. Miała głowę na jego ramieniu, i śmiała się jak nie poważna.
Lekko odchrząknęłam, patrząc na nich.
— Ups, twoja niunia przyszła. Chyba musisz iść. - Mruknęła, wstając z piasku.
— Jedziemy już? - Zapytał.
— Tak, jedziemy już.
— No to do zobaczenia Oldzia, miło było po latach się spotkać.
Zaśmiał się, i przytulił dziewczynę. Myślałam, że zaraz wrzucę ją do wody! Odwróciłam się na nodze, i ruszyłam do samochodu.
— Jesteś zła? - Usłyszałam za sobą głos Michała, ale się nie odwróciłam. - No Idalia, Olga to tylko koleżanka!
Wywróciłam oczami, prosząc, aby już skończył. Cała droga do hotelu, czyli jakieś 15 minut, minęły nam w ciszy. Po odebraniu kluczy do pokoju, wykąpałam się i odrazu się położyłam. Było fajnie, dopóki ta idiotka się nie zjawiła. Michał był u Tadka w pokoju, więc tyle dobrze, że nie słyszałam jego gadania.
Gdy już zasypiałam i ledwo kontaktowałam, poczułam na szyi ciepłe usta.
— Dobranoc. - Szepnął, a potem odszedł, a ja odwróciłam się, by zobaczyć zamykające się za brunetem drzwi.

————
ELOOOO DAWNO NIE PISALAM ALE PROSZE WYBACZCIE MI🙏🙏🙏 love ya'll the most!

Lucky || Mata Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt