2.18

289 14 0
                                    

25 Maja. Wielkanoc minęła nam dosyć spokojnie, Majówka tak samo. Byliśmy ze wszystkimi znajomymi na Mazurach, gdzie przypomniałam sobie okres liceum, co było dosyć przyjemnym doświadczeniem.
Dzisiaj, odbędzie się Chrzest Blanusi, więc z Michałem latamy po mieszkaniu od rana jak poparzeni.
— No miałeś z psem jeszcze wyjść do cholery! - Krzyknęłam z łazienki.
— Ja pierdole w garniturze z nim nie wyjdę bo mnie ujebie!
— Nie odzywaj się już lepiej. - Powiedziałam, licząc po cichu do dziesięciu. Takie okazje zawsze sprawiały, że atmosfera w domu była napięta. Jak mieszkałam z rodzicami i jechaliśmy na różne wydarzenia, typu wesele, każdy był poddenerwowany i kończyło się kłótnią. Widzę, że tradycja nadal została, bo z Michałem wkurzaliśmy się o byle co. — Gdzie mój telefon?
Zapytałam, ale odpowiedzi nie uzyskałam, więc powtórzyłam pytanie. — Michał, gdzie mój telefon? Odpowiesz mi?
Stanęłam nad nim.
— Miałem się nie odzywać, to się nie odzywam.
— Boże zmiłuj się. — Szepnęłam patrząc na niego poważnie. — Mamy trzydzieści minut, w tym piętnaście minut jazdy więc pomóż szukać mi tego cholernego telefonu i chodź.
Brunet wywrócił oczami, i podał mi iPhona.
— Leżał na blacie.
Chciałam go wziąć, ale Matczak schował telefon za sobą.
— Daj.
— Jak dasz buziaka.
Wywróciłam oczami.
— Michał, no..
— No dawaj.
Szybko złączyłam nasze usta, i wystawiłam rękę.
— Daj.
— Jeszcze jeden, teraz dłuższy.
— Rozmażesz mi usta.
— I co? Dawaj mała.
Uśmiechnął się zadziornie, a ja ponownie go pocałowałam, kładąc dłonie po obu stronach jego twarzy. Pisnęłam, gdy ten klepnął mnie w pupę.
— Przestaniesz? - Zarumieniłam się.
— Powtórka z rozrywki dzisiaj wieczorem?
— No nie wiem.
— Jak to nie wiesz? - Mruknął, maszerując za mną na klatkę.
— Zobaczymy.
— Kotek no..
— Chodź! — Zaśmiałam się, i razem weszliśmy do windy. — Wziąłeś prezent?
— Tak.
— Dom zamknąłeś?
— Tak.
— Psu jedzenie dałeś?
— Tak, Idalia.
— Klucz do auta masz?
— Ta.. Kurwa, zapomniałem.
— No to biegnij, cholera! - Pisnęłam, bo byliśmy już przed klatką. Chłopak wbiegł do bloku, i szybko wcisnął przycisk windy. Odblokowałam telefon by odpisać na różne wiadomości od znajomych, gdy poczułam, że ktoś na mnie wpada.
— Pierdole musisz stać na środku?!
Popatrzyłam znad telefonu, i zobaczyłam tą idiotkę, naszą sąsiadkę.
— Boże, mogłaś przejść obok, jaki masz problem?
— Ty jesteś kurwa problemem!
— Uspokój się blondi. Aż taka zazdrosna jesteś? - Prychnęłam.
— Nie mam o co być zazdrosna. Jak bym była taka szpetna jak Ty, to bym się nie pokazywała. Nie wiem jak Michał z Tobą wytrzymuje, pewnie Cię rucha to mało nie wymiotuje, ze mną byłoby mu o wiele lepiej.
— Myślisz, że masz jakiekolwiek szanse u niego? - Powiedziałam, czując łzy zbierające się pod powiekami.
Dziewczyna już chciała coś odpowiedzieć, gdy przyszedł Michał.
— Już jeste.. A Ty co tu robisz?
— Mieszkam? Kiedy mogę do Ciebie Michaś wpaść? - Uśmiechnęła się kręcąc włosy na palcu.
— Nigdy? - Zmrużył oczy. — Chodź, skarbie. - Razem wyminęliśmy blondynkę, i poszliśmy na parking. Wsiadłam do samochodu, ale nie odezwałam się ani słowem. — Co jest, Mała?
Popatrzył na mnie.
— Nic.
— Jak nic, jak widzę, że coś nie tak.
— Jedź już.
— Nie pojadę, dopóki nie powiesz, co się stało.
— No Michał, nie chcę gadać.
— Cholera Idalia, mów co się stało bo nie ręczę za siebie. Ta dziwka coś powiedziała?
Nie wytrzymałam, i popłakałam się.
— Podobam Ci się nadal?
— Co Ty mówisz? Jesteś najpiękniejszą dziewczyną pod słońcem, myszko. Jesteś idealna, jesteś moim marzeniem, i chcę, żebyś była mamą moich dzieci. A teraz nie płacz, bo się rozmażesz. Jak tylko spotkam tą brzydką, ulaną kurwę, to tak jej nagadam, że z chaty więcej nie wyjdzie.
Popatrzyłam na niego z lekkim uśmiechem, i wytarłam łzy.
— Kocham Cię, Michał.
— Kocham Cię, Idalia.
Po kilkunastu minutach jazdy w ciszy byliśmy pod Kościołem, w którym miał odbyć się Chrzest Blanki. Przyjechaliśmy na styk, bo ceremonia się już zaczynała.
— No jesteście. - Odezwała się uśmiechnięta Abigail. Usiedliśmy obok niej i Tadeusza, i uczestniczyliśmy we mszy.
~~~
— Blanko, ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Powiedział Ksiądz, polewając dziewczynce główkę olejkiem. Po skończonej sumie, pojechaliśmy do domu Stanisławskiego, w którym miała odbyć się „impreza".

— Prześlicznie wyglądacie, księżniczki moje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Prześlicznie wyglądacie, księżniczki moje. - Tadeusz pocałował obie dziewczyny, gdy ja dodawałam relację na Instagrama.
— Ty też skarbie ślicznie wyglądasz. Zaraz będzie tort, więc trzeba wszystkim powiedzieć.
— Dobra, zawołam mamę to weźmie na chwilkę Blanusie.
Na szczęście mama i siostra Tadka pomagają parze przy dzidziusiu jak najbardziej tylko mogą. Rodzice Williams nawet nie wiedzą, że ich córka została mamą. Nie interesują się ani nią, ani jej życiem. Co prawda jest to smutne, ale Abigail lepiej bez nich. Tak jak było w planach, wszyscy przeszliśmy do ogrodu, gdzie zaraz miał być podany tort.
— Kochanie! - Michał pociągnął mnie za rękę.
— Co tam?
— Pamiętasz, jak mówiłaś, że chcesz poznać Janka?
— No pamiętam. Już prawie rok minął, a ja nadal czekam.
— No to się w końcu doczekasz. Jutro jedziemy do Krakowa.
— Co? Serio?
— No. Powiedziałem, że chcesz się z nim zobaczyć.
— Jeju skarbie, dziękuję. - Uśmiechnęłam się, łącząc nasze usta.
To słodkie, że Michał pamiętał, że Janek jest moim idolem jeszcze z nastoletniego okresu, i pomaga spełniać moje marzenia.
Po kilku minutach, mama Tadzia z Kaliną przyszły z tortem z okazji Chrztu, a my oczywiście zaczęliśmy robić fotki.
— Ogólnie to chciałbym coś powiedzieć. - Odezwał się Tadek, a wszyscy na niego popatrzyli. - Jesteśmy tu dziś, z okazji chrztu mojej drugiej ukochanej kobietki, ale jest jeszcze jeden powód. - Abigail trzymająca Blanie, popatrzyła na niego zaciekawiona. - Z racji tego, że są tu najbliższe osoby, to stwierdziłem, że to dobry moment.
A więc.. Abigail Williams, okropnie długo czekałem na ten moment. Aż w końcu znajdę tą jedyną, miłość mojego życia. Gdy się zjawiłaś, coś we mnie się zmieniło. Poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. A teraz mam drugą wersję nas. Z tego też powodu chciałbym zapytać, zostaniesz moją żoną?
Brunet uklęknął na jedno kolano, a wszyscy zastygli w bez ruchu, czekając na słowa Abi. Boże, to się dzieje naprawdę?! Moja przyjaciółka dopiero została mamą, a teraz wychodzi za mąż?!
— Tak. - Powiedziała cicho, ścierając łzy szczęścia z policzków. Tadek włożył jej pierścionek na palec, i rzucił się na blondynkę, łącząc ich usta.

————
lapcie rozdzial w ten niedzielny wieczor😛 btw, za niedlugo koniec roku🥲

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz