Rozdział VI

511 29 6
                                    

Juliette
dwa lata wcześniej

- JAK MOGŁAŚ!- usłyszałam krzyk mamy zaraz po tym jak przekroczyłam próg drzwi wejściowych.
- TY ZBOCZEŃCU- następne słowa padły z jej ust. Tym razem dostałam w twarz kawałkiem materiału. Szybko ściągnęłam ta z głowy i zobaczyłam, że to moja koszulka. Rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam jedną walizkę i plecak stojące przy drzwiach.
Mama stała cała po środku salonu cała czerwoną od krzyku i płaczu. Na kanapie siedziała moja siostra, również płakała, a nogi miała podkulone pod brodę. Nawet na mnie nie spojrzała.
-Co się dzieję?- spytałam przestraszona.
-Co się dzieje?- zaczęła moja matka- Co się dzieje? I ty masz czelność jeszcze udawać jakbyś nie wiedziała o co chodzi?- jej krzyk łamał się delikatnie pod zapłaknym głosem, ale wciąż był przerażający.
Popatrzyłam na Rebekę, po czym spowrotem na mamę. Ledwo powstrzymywałam łzy, które zbierały się powoli w moich oczach.
-Daliśmy ci wszystko czego mogłaś sobie zapragnąć a ty tak się odwdzięczasz?!- krzyczy, prawie płacze
Moja siostra wstaje i podaję mi telefon, na którym widnieje zdjęcie mnie całującej jakąś dziewczynę na imprezie.
Wczoraj były moje osiemnaste urodziny. Z tego powody mój najlepszy przyjaciel wyprawił sporą imprezę. Nic zbytnio nie pamiętam, oprócz momentu, w którym przelizałam się z jakąś randomową laską.
Nie wiedziałam, że ktoś zrobił nam zdjęcie.
-Mamo, ja mogę to wyjaśnić.. - zaczęłam
-Nie chcę twoich wymówek- przerwała mi- Nie chcę cię nawet widzieć
-Mamo....
-Wolałabym żebyś się nie urodziła- powiedziała patrząc mi prosto w oczy
Nie potrafiłam nic już powiedzieć. Kryształowe łzy zaczęły zbiegać po moich policzkach i zostawiać po sobie mokre ślady, aż w końcu kapać na dywan. Spuściłam głowę I spojrzałam na siostrę. Sekundy trwały godziny, czekałam aż Rebeka coś powie, wstawi się za mną, nigdy by tego nie zrobiła, ale w duchu miałam cichą nadzieję, że coś zrobi.
-Wynoś się z tego domu- zaczęła matka, wskazując na torby.
Spojrzałam na nią zapłakanymi oczami , ale ona na mnie się patrzyła.
Odwróciłam się i powoli podeszłam do walizki. Chwyciłam ją a plecak założyłam na plecy. Otworzyłam drzwi wejściowe i ostatni raz rzuciłam okiem na przedpokój miejsca, w którym się wychowałam.
Przekraczając próg drzwi upuściłam klucze do mojego dwanego domu.

Zaczęłam schodzić po schodach budynku. Usłyszałam otwieranie drzwi i szybkie kroki za plecami. Obróciłam się by zobaczyć kto to. Rebeka. Podeszła do mnie i wzięła moja dłoń. Włożyła do niej mój portfel. Popatrzyła mi w oczy. Nadal płakałam, ale ona wydawała się spokojna. Otarła łzę spływającą po mojej twarzy. Odwróciła się. Wróciła do domu. Do jej domu. Już nie naszego domu. Prawdę mówiąc nigdy nie czułam, że jest także mój.

Old Love, New FeelingsWhere stories live. Discover now