lchapter 5.

441 79 6
                                    

Witajcie! To znowu ja xd Ten rozdzialik napisany jest 'od Yuukiego'. Tym razem on będzie narratorem. ^^ Teraz będziecie wiedzieli w jaki sposób myśli ten chłopak. :D Zapraszam! :)


~Yuuki Meyong~


Takashi nareszcie zasnął. Po tym wszystkim co dziś się stało zapewne ma dość. Od początku jak go poznałem wiedziałem, że jest coś nie tak z jego rodziną. Był cichy, zamkniętyw sobie... to właśnie taki Takashi mi się spodobał. Jak narazie udaje mi się zdobyć jego zaufanie. Jednak czy zawsze będzie w stanie mi zaufać? Staram się jak mogę, żeby był szczęśliwy kiedy razem przebywamy. Chyba mi się to udaje.

Przykryłem go delikatnie, tak żeby go nie obudzić. Sam Wziąłem szybki prysznic i położyłem się tuż obok niego. Delikatnie objąłem go ręką, na szczęście nie przeszkadzało mu to. Od jakiegoś czasu zacząłem szaleć na jego punkcie. Chciałem wciąż czuć jego zapach, mieć go na oczach. Nawet nie wyobrażacie sobie jak słodko wygląda kiedy się czerwieni. (Yaay!!! Cudownyy...). Mimo to, że bardzo chciałbym żeby wiedział... zaraz zaraz.. o czym? Przecież ja nie kocham, to tylko minimalne zauroczenie jego maleńką osobą. Mam słabość do wszystkiego co słodkie i małe. Doskonale wie o tym moja klasa, wszyscy mnie tam dobrze znają. Jednak pomijając nawet to... Takashi jest cudowny.

Wstałem dość późno (jakoś 8:30), bo sobota, więc można pospać. Blondyn wciąż jeszcze spał. Od czasu do czasu słodko podchrapywał. Grzywka opadła mu centralnie na twarz. Delikatnymi ruchami odgarnąłem potargane kosmyki włosów z przed oczu. Znów wyglądał świetnie, jednak zawsze zachwycała mnie ogromna bladość jego skóry. Rzadka jak kryształ, czysta jak śnieg, równie dobrze mogłaby być natchnieniem dla poetów!... nah.. znowu zaczynam przesadzać i pieprzyć jakieś pierdoły...

- Ohayoo! - powiedziałem entuzjastycznie do Takashiego, który ledwo co otworzył oczy.

- Hej hej... - powiedział przeciągając się. I znów nastąpił ten moment kiedy stałem jak słup wpatrując się w blondyna jak w sztabkę złota. Powoli wykopał się z zawiniętej dookoła niego pościeli i stanął po środku pokoju przecierając zaspane oczy.

- Jak tam brzuch? Nadal boli? - zapytałem wreszcie nie spuszczając wzroku z chłopaka.

- Niee... jak narazie jeszcze nie. Możliwe, że jeszcze nie czuję. - odrzekł. - Muszę wyjść z Nukką na spacer...

- Ale przecież nie zabraliśmy jej wczoraj ze sobą.. - powiedziałem.

- Nie? Cholera... muszę już iść. - chłopak szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi, jednak zablokowałem mu przejście. - Yuuki?

- Nie możesz tam iść sam, wiesz, że Ci na to nie pozwolę.

- Dlaczego? - zapytał drapiąc się po głowie.

- Bo pójdziemy tam razem, ale po śniadaniu. Okej?

- Haai...

Zjedliśmy śniadanie w towarzystwie moich rodziców. Jak zawsze o poranku oboje byli radośni. Zazdrościłem sam sobie gdy pomyślałem jak bardzo szczęśliwy jestem z moją rodziną. Takashi też czuł się tutaj bardzo dobrze, moi rodzice go uwielbiali. A co by było, gdyby z nami zamieszkał? Byłbym chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...

Zaraz po śniadaniu udaliśmy się do domu Takshiego. Na szczęście jego ojca nie było w domu. Weszliśmy do środka, jego dom był ładnie umalowany, było tam czysto i schludnie. Nukka przywitała nas entuzjastycznym szczeknięciem, nakarmiliśmy ją po czym zabraliśmy na spacer.

- Zawsze tak zaczynasz dzień? - zapytałem blondyna.

- Tak, zazwyczaj. Nukka uwielbia rano się przejść, potem ma lepszą resztę dnia. - odrzekł. Szliśmy jedną z uliczek parku. Śnieg zaczyna powoli zanikać, coraz częściej pojawia się słońce. Blada twarz Takashiego wyglądała dzisiaj pogodniej. Aż miło było na niego spojrzeć.

- Zostaniesz u mnie jeszcze dzisiaj? - wreszcie odważyłem się zadać pytanie.

- Co? - przystanął na chwilę. - Nie mogę, już za długo zakłócam Twój spokój.

- Takashi, przecież mówiłem już...

- Jak chcesz, możemy zamienić strony. To TY zostań dziś u mnie na noc, jutro odrobimy lekcje wspólnie. - przerwał mi. Jego mina była tak urocza, że nie potrafiłem odmówić. Nigdy nie potrafiłem...


***


- HAHAHAHAHHAHAHAH!!! Yuuki, przestań! Wiesz, że mam łaskotki! hahahahha!

- Wiem, dlatego Cię łaskoczę. - zaśmiałem się. Tak rzadko widzę jak się śmieje. Ostatnio i tak się przede mną otworzył, mimo, że znamy się w sumie nie wiele czasu. Mimo to zawsze mnie do niego ciągnęło, odkąd go ujrzałem. To dziwne... ale niestety moja wcześniejsza miłość mnie zostawiła.. tak. Pamiętam dokładnie tamten dzień kiedy na naszą rocznicę Ichiro przyprowadził swoją dziewczynę. To właśnie wtedy dowiedziałem się, że zdradzał mnie od dwóch miesięcy z tą laską... To było dobry rok temu, a jednak.. nadal boli. Obiecałem sobie wtedy, że już nigdy się nie zakocham... chyba oszukałem sam siebie.


Byliśmy już w domu Takashiego. Rozpakowałem wszystko, jak zawsze mama zapakowała mi cały plecak smakołyków dla Nukki, a sam nie miałem nic dla blondyna. Moja mama mnie dobija...


- Co chcesz zjeść na kolację? - zapytał Takashi ciągnąc mnie do kuchni.

- Nie wiem, jakieś pomysły? - odrzekłem zaglądając do lodówki chłopaka, była nawet pełna. Znalazło by się tam masło, trochę sera, wędliny i mleko dla Nukki ( zawsze uważałem, że za bardzo ją rozpieszcza.. ).

- Zrobimy kilka kanapek. - powiedział wyciągając odpowiednie produkty. Razem zaczęliśmy robić kanapki, kiedy nagle Takashi wymazał mi twarz masłem. Zrobiłem to samo ketchupem, który także znalazłem w lodówce. Wykorzystałem chwilę nieuwagi blondyna i delikatnie przewróciłem go na ziemię. Usiadłem na jego biodrach mówiąc:

- I co teraz, hmm?

- Hahahah... Nie wiem, wymyśl coś mądralo.


Nie wiem jak to się stało... po prostu chyba całkowicie straciłem kontrolę nad emocjami i ciałem. Nasze usta złączyły się w pocałunku.

Oderwałem się od rozpalonych ust chłopaka, po czym spojrzałem mu w oczy.

- Przepraszam Takashi... ja.. jednak pójdę do domu. - po tych słowach szybko wstałem i udałem się w stronę wyjścia.

- Yuuki! Nie zostawiaj mnie cholera! - usłyszałem krzyk blondyna biegnącego w moją stronę. Popchnął mnie, a potem przycisnął do ściany. - Pojebało Cię?

- Wybacz mi... ja nie chciałem.. ja...

- Zamknij się. - przerwał mi i wtulił się we mnie. Również go objąłem, po policzkach spłynęły mi łzy, nie wiedziałem czy to łzy szczęścia, czy smutku. Czułem spokojne bicie jego serca, małego chłopczyka przytulającego siędo mnie. Kiedy to się stało? Od jak dawna jesteśmy ze sobą tak blisko?


JAK MOGŁEM TEGO NIE ZAUWAŻYĆ?!


____________________________________________________________


No i kuniec. :) Cudem udało mi się to skończyć, bo przy pisaniu ostatniego akapitu wylałem kawę na klawiaturę. xD Ale nic jej nie jest! :D Tak więc to właśnie jest nasz kochany Yuuki. ^^ Mam nadzieję, że się podobało. :3

Następny rozdział najpóźniej pod koniec tygodnia. ;)



Kodokuna shōnenWhere stories live. Discover now