9

1.1K 63 19
                                    

Dokładnie tydzień po otrzymaniu listu z wynikiem testu, miałem udać się do Stark Industries na swój pierwszy dzień. Papiery do podpisania zostały mi przesłane na maila, a dzisiaj zaczynam swój staż.

Siedziałem na lekcji, rozmyślając o nowym stroju Spider-mana. Ten strój miał być podobny do nowej zbroi Iron Mana, ale jednak miał być strojem. Przyłożyłem ołówek do kartki i zacząłem szkicować coś na wzór nowego stroju.

- Co robisz? - usłyszałem szept przyjaciela.

- Wymyślam wygląd nowego stroju - szepnąłem i podsunąłem mu kartkę na której był zarys. - Chce użyć do niego nanotechnologii. Wiesz coś podobnego do zbroi Iron Mana.

- Będziemy musieli popracować nad nim razem. Pomogę ci z tym wszystkim - usłyszałem jego podekscytowany szept.

- Parker, Leeds - głos nauczyciela przerwał nasza wymianę zdań. - Nie rozmawiać tylko słuchać.

Razem z Nedem mruknęliśmy ciche przeprosiny. Ned wrócił do słuchania, a ja do mojego projektu.

Gdy w końcu zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji, szybko schowałem projekt do plecaka. Nie mogłem pozwolić na to, że ktoś go zauważy.

Właśnie skończyliśmy ostatnia lekcje, a to oznacza, że muszę iść na staż. Ruszyłem za Nedem w stronę jego szafki. Chciałem mu dotrzymać jeszcze trochę towarzystwa.

- Prawdę mówiąc, stresuje się - oparłem się prawym barkiem o szafkę. - Test napisałem dobrze, ale co jeśli tam sobie nie poradzę?

- Na pewno sobie poradzisz - Ned wyciągnął potrzebne mu książki i zamknął szafkę. - Nie musisz wiedzieć wszystkiego w pierwszym dniu, Peter. Wszystkiego się tam nauczysz.

- Dzięki, Ned. Tego było mi trzeba - uderzyłem go lekko w ramie. - A teraz lece, bo nie chce się spóźnić.

- Powodzenia - usłyszałem, zanim zniknąłem między uczniami.

Wyszedłem ze szkoły i postanowiłem dostać się do wieży metrem, a nie przy pomocy pajęczyny. Nie chciałem, żeby Avengers zaczęli mieć jakieś podejrzenia odnośnie Spider-mana. Ostatnim razem ledwo wybrnąłem z sytuacji, a gdyby teraz znowu miałbym to zrobić to bym nie dał rady.

Wsiadłem do autobusu który miał pomóc mi dostać się do metra. Przejażdżka nie miała być długa wiec zdążę na czas.

Peter:

Jadę właśnie do wieży

Mam nadzieje, że się tam nie pogubię

Jakby co to zmuszę kogoś z was
do tego żeby mnie znalazł i  zaprowadził
w poprawne miejsce

Niewyuczony hacker:

Mam nadzieje, że się zgubisz
i to ja będę osobą która będzie
miała ci pomoc

Żona pana Hackera:

Friday na pewno ci pomoże jak
się zgubisz

Jest dobrą przewodniczką

Niewyuczony hacker:

...

Peter:

Dziękuje pani żono Tonyego!

Po szybkim zmienieniu busa na metro w końcu mogłem usiąść. O tej godzinie w metrze prawie nikogo nie ma, a to oznacza wiele wolnych miejsc.

Zły numer dzieciakuWhere stories live. Discover now