ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 𝔡𝔴𝔲𝔡𝔷𝔦𝔢𝔰𝔱𝔶 𝔱𝔯𝔷𝔢𝔠𝔦

166 13 4
                                    

-Piratem - Prychnął San, odsuwając się o krok, zanim usiadł tuż obok, opierając się w pobliską beczkę z lekkim uśmiechem kpiny - A co wiesz o piratach, Wooyoung? - Spytał zaraz potem, tonem już wyzbytym z dawnej ciekawości, przez co Syrena poczuła się głupio, choć nie do końca wiedziała, skąd pochodzi to uczucie.

-Niewiele wiem - Przyznał po krótkiej chwili, spoglądając w kierunku wiadra i zastanawiając się, czy mógłby jeszcze napawać się tą cudowną przyjemnością, odpuścił, sądząc, iż San dał mu tyle, ile potrzebował i na ile zasługiwał - Chyba jest czymś złym i nie znanym, ale tych dwóch marynarzy, którzy mnie pilnowali, nie mówili zbyt wiele na ten tematy - Wyszeptał, podkulając pod siebie nogi, ani nieco zniwelować dziwne uczucie lodowatego zimna, które przypływało przez jego ciało, brnąć najprawdopodobniej od serca, gdzie miało swój zalążek.

-Poniekad masz rację - Mruknął mężczyzna, wpatrując się w odległe, kojące fale, które swobodnie uderzały o burtę pokładu - Sa to osoby, które nie zważaja na zasady, czy prawa narzucane im przez niegodziwa władzę, wybieraja okręt, życie na morzu, lub oceanie, żeglując do końca swych dni... Wybieraja wolnośc - Dodał znacznie ciszej, wydając się nieco nostalgicznym... bądź nawet melancholijnym w swych dość smutnych i dołujących słowach - Uważani sa za złych, ponieważ ignoruja władzę, nie podażaja za ich planami, wybierajac własna drogę. Rabuja zaś okręty, aby utrzymać s'ę przy życiu, niekiedy zabijajac dla swego Kapitana.

Wooyoung przyglądał się mu z zaskoczeniem, nie wiedząc, co sądzić o jego słowach. Mówił tak, jakby upodobał sobie Piratów, jakby czerpał z nich swój wzorzec osobowy, lecz jego słowa określały się wprost do niego, tworząc niewielki mętlik w małej główce Syreny.

-Sprzeciwianie się władzy jest złe, prawda? - Spytał maluch, nieco zagubiony, lecz nie chcąc naciskać na mężczyznę przed nim.

-To raczej subiektywne, yak postrzegasz władzę. Ya nie potrafię odnieś s'ę z szacunkiem go kogoś, kto nakazuje mi mordować bezdomne dzieci i poniżać każdego, kto nie ma wystarczajaco dużej ilości monet, aby zapewnić sobie prawilne życie. Pytałeś, czy jestem piratem... Tak, byłe' jednym z nich, przed tym, jak zostałe' schwytany i pozbawiony swej wolności. Kapitan tego okrętu nigdy nikomu o tym nie powiedział, jak sądzę, więc zapewne jesteś jedynym, który zna prawdę - Znów ten delikatny uśmiech rozpromienił ładnie na jego przystojnej twarzy, oczarowując zupełnie umysł Wooyounga, lecz chłopiec nie poddał się urokowi, przełykając lekko.

-I pływałeś na Eternal? - Spytał przekręcając lekko głowę w swej ciekawości, zamierając nagle, kiedy oczy Sana uderzyły wprost w niego, pozbawione dawnej, niezaprzeczalnej czułości oraz troski, będąc twardymi i mocnymi... przerażającymi dla Wooyounga.

-Nie bądź niedorzecznym - Mruknął po chwili, znów odwracając swój wzrok i uciekając w bezpieczny horyzont Oceanu - Ten okręt nie istnieje...

Dla Wooyounga było to zaś kłamstwo, zbyt jawne, aby mógł je zignorować. Czytał ludzi dość dobrze, jednak jego bratnia dusza? Mogła okłamywać innych, lecz nie jego.

Dłoń mężczyzny przebrnęła po długich, węglowych lokach, odgarniając je ku górze, choć te już po chwili z dawną niesfornością spadły w dół wprost na jego oczy. Uniósł swą lewą nogę, zginając kolano, nim oparł na nim swą dłoń, przymykając powieki z wyczerpania, więc Wooyoung uznał, iż nie będzie już go wypytywał, obawiając się rozwścieczenia swej bratniej duszy.

-Jest coś, czego potrzebujesz przed snem? - Spytał San głosem nieco ochrypłym od skąpego pragnienia snu, lecz Wooyoung zaprzeczył, czując się nieco dziwnie, będąc tak boleśnie otwartym przed człowiekiem, który okłamał... jednak... on uczynił dokładnie to samo. Choi powinien być świadom więzi, jaka ich łączy niemal odgórnie.

-San?

-Ay?

-Co się ze mną stanie, kiedy dotrzemy do tej Białej Przystani? - Spytał fioletowo włosy, wspominając niechętnie chwilę, kiedy po raz pierwszy zagościł na tym okręcie.

-Nasz na myśli Białą Zatokę? - San uniósł jedną ze swych powiek, aby spojrzeć nieco zaciekawionym w kierunku Syreny, zamknął ją jednak w chwili, kiedy otrzymał delikatne skinienie młodej skroni - Nic, nie dotrzemy tam - Wooyoung zamarł na te słowa.

-C-co? - Przełknął ciężko, marszcząc brwi w dezorientacji, jednak Choi nie wydawał sie zupełnie zainteresowany tym tak, jak chłopiec, wciąż opierając się wygodnie i oddychając dość płytko, dławiony zapewne przez nadciągający, ciepły sen. Zamierzał to spać? Wooyoung był wstrząśnięty, choć to nieco za mało powiedziane.

-Jeśli statek dobije do tego portu, nasza wspólna podróż s'ę zakończy, a ty zostaniesz najpewniej sprzedany za jakieś śmieszne pieniądze, człowiekowi, który rozczłonkuje c'ę bądź wykorzysta - Oczy Syreny otworzył się w przerażeniu - To port przyjazny tylko dla ludzi, dla kogoś takiego, yak ty jest jawnym zabójstwem. Zamierzam więc sabotować tę podróż, zanim tam dotrzemy... choć mam nadzieję, iż wymyślę coś lepszego do tego czasu. Po gwiazdach mogę stwierdzić, iż jesteśmy jakieś cztery dni drogi od portu i jeden od najbliższego morza, gdzie zrobi się nieco bardziej tłocznie. Może wtedy znajdę okazję, aby c'ę uwolnić - Dodał mężczyzna, mówiąc już niemal od niechcenia, a Wooyoung poczuł ból, iż wciąż nie pozwolił człowiekowi zaznać cudownych walorów snu. Musiał jednak być pewnym, iż jego bratnia dusza nie wymyśli czegoś okrutnego dla siebie.

-I nie spowodować swojej śmierci? - Spytał z lekką obawą, czując strach, kiedy mężczyzna uśmiechnął się znów lekko, pozostawiając to pytanie zupełnie bez odpowiedzi - A co z twoim okrętem... Nie szukają cię? - Wypytywał, mając nadzieję, iż znajdzie jakąkolwiek drogę ratunku, aby wybawić ich obu od potwornych sideł Kosiarza.

-Możliwe. W dniu, kiedy zostaliśmy rozdzieleni, a ya trafiłe' do niewoli, toczyliśmy ból i nie wiem nawet, czy żyją... a tym bardziej, czy zdołaja dotrzeć na czas. Wolę więc działać sam, nim będzie za późno - Wyjaśnił z lekkim pomrukiem - Śpij na razie. Zostanę tu z tobą, abyś był bezpiecznym przez noc - Mężczyzna sięgnął po coś u swego boku, podając Syrenie koc - Przykryj się, noce są zimne, a widziałe', iż marżniesz - Dodał cicho, lecz troskliwie, pomimo iż nawet nie patrzył w stronę Wooyounga.

Chłopiec przyjął to z wdzięcznością, szybko otulając swoje wyczerpane ciało.

Beyond The Oceans // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz