ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 𝔱𝔯𝔷𝔶𝔡𝔷𝔦𝔢𝔰𝔱𝔶 𝔰𝔦𝔬𝔡𝔪𝔶

164 16 4
                                    

-S-san - Głos Syreny okazał się zawodny, kiedy zaskamlał słodko pod uwagą swojego najszczerszego partnera, którego dłoń powoli odchyliła koszulę w miejsce jej najintensywniejszego błysku, przyglądając się, jak delikatne serduszko uderza tak słodko tylko i wyłącznie dla niego, pobudzone i szybkie w swoim lekkim zdenerwowaniu.

-Taki piękny - Mruknął jednak Pirat, pochylając się lekko, aby złożyć miękki pocałunek w miejscu, gdzie było to, co najcenniejsze, powoli pieszcząc palcami delikatną skórę policzków chłopca - Taki idealny - Zachwycał się mężczyzna, powoli przenosząc swoje pocałunki znów w górę, aż pozwolił mniejszemu ponownie zakosztować smaku swych ust, gładząc go nieustannie zgrabnymi, choć nieco szorstkimi od ciężkiej pracy dłońmi.

-S-san - Jęknął znów Wooyoung, zupełnie zawiedziony słabością swego ciała, które stało się boleśnie słabe i słodko oddane swemu prawdziwemu partnerowi, tak ciepłe, aby spełnić wszelkie jego potrzeby.

-Wieya, kochanie. Dobrze s'ę tobą zajmę - I malec był bliski płaczu na te słowa, czując, jak łzy czułości zaczynają gromadzić się pod jego przymkniętymi powiekami, pozwalając oddanie znów na kilka słodkich pocałunków, zanim San ponownie przemknął w dół jego wyciągniętej szyi, szczycąc go miłą pieszczotą, aż dotarł do nieco nagiej piersi, z wolna całując ją namiętnie, zanim jego zwinne palce sięgnęły do koszuli u spodni, z wolna podciągając ją ku górze, aby uwolnić część pięknego, miękkiego brzucha, przenosząc się w dół, aby i tam miękko ucałować nagą skórę.

San zszedł nieco niżej, podwijając jeszcze wyżej koszulę, aż pod samą pierś, zanim delikatnie pocałował miękką część brzucha Syreny, wpatrując się wyżej w jego ciemne, ciepłe oczy, które napełniały się wilgotnym błyskiem. Choi nie skąpił w pocałunkach, nakreślając każdy piękny kształt, delikatnie pieszcząc swoimi długimi palcami słodkie, szczupłe boki malca.

-Sannie... p-proszę - Błagał chłopiec lekkim piskiem, delikatnie wplatając swe opuszki palców pomiędzy długie, węglowe pasma gęstych włosów mężczyzny, dając mu znać, aby powrócił znów do góry, ponownie złożył cudowny pocałunek na miękkich ustach Syreny, pozwalając jej rozkoszować się wszelkimi pieszczotami.

-Spokojnie malutki - Mruknął, delikatnie i niezwykle powoli, pomagając chłopcu zsunąć ze swego ciała koszulę, aż ta opadła gdzieś daleko, zupełnie zapomniana i niepotrzebna. 

San uniósł się nieco, bezmyślnie zsuwając również swoją, zanim opadł na chłopca ponownie, całując go delikatnie i słodko. Pirat bowiem w przeciwieństwie dalej do wielu potrafił docenić, jaki ma pod sobą skarb.

Wooyoung pozwolił swoim dłoniom spłynąć w dół karku mężczyzny, powoli śledząc liczne, długie blizny jego pleców o wszelakim kształcie i rozmiarze, powoli podążając do nieco gładszej piersi, choć wciąż niewyzbytej z długich, okrutnych ran. Zupełnie rozpływał się w pieszczotach, czując, jakby mężczyzna owiła się wokół jego błyszczącego serduszka, ściskając je i broniąc je tak mocno i zaborczo.

-Sannie... - Wyszeptał znów chłopiec, wyginając się, by Pirat mógł sięgnąć znacznie więcej jego ciała, ukazując i oddając zarazem mu każdy, wyciągnięty cal jego bladej, nieskażonej skóry, pozwalając aby mężczyzna powoli zatopił swe usta niżej w gardle.

San jednak nie droczył się z nim dłużej, powoli zaplatając swe dłonie o pas jego spodni, rozpinając go i pomagając materiałowi zsunąć się cal po calu z ustami teraz na piersi, a oczami mocno wlepionymi w słodkiego chłopca, obserwując czujnie jego reakcję, w razie jakiegokolwiek drgnięcia sprzeciwu. Lecz dla jego szczęścia, Syrena była zdecydowana, niemal zrozpaczona, iż wszystko działo się tak wolno, tak finezyjnie i niemal magicznie pięknie, kiedy San korzystał z każdej możliwej sekundy, aby wydłużać ich chwilę... Tak, jakby czas miał się zatrzymać tylko i wyłącznie dla nich.

Kiedy skończył, a materiał spodni zwinął się gdzieś przy kostkach, powoli spływając dalej, aż zostały bezmyślnie odrzucone, pozostawiając piękne, nierealnie białe ciało malca zupełnie nagie przed czułymi oczami Sana, Pirat uniósł się powoli, jeszcze przez ostatnią sekundę nie odrywając spojrzenia od ciemnych, przymrużonych wstydliwie oczy Syreny, zanim spojrzał w dół, siadając na swych nogach, zanim przyłożył zaciśniętą w pięść dłoń do swych ust, zaskoczony czystym podziwem.

Wooyoung poczuł nieznane uczucie zdenerwowania, nawet nie rozumiejąc dlaczego, kiedy spojrzenie jego mężczyzny śledziło jego zupełnie nagie i wystawionej surowo na pokaz ciało.

-Coś nie tak? - Spytał chłopiec w lekkiej obawie, przerażony, iż może nie jest jednak wystarczająco dobry dla swojej bratniej duszy... nie wiedząc, iż nie mógł być w tej chwili bardziej mylnym.

Choi był jedynie oszołomiony, gdyż choć wiedział, iż malec może się przystosować, nie sądził, iż tak bardzo, a widok również i ludzko kobiecej strony, łącząc jedną i drugą płeć, był niemal fascynujący.

-To... - Głos Sana zamilkł, gdy Pirat błądził swoim spojrzeniem do szczerych oczu - Jesteś ideany - Wyznał cicho, powoli, miarowo dopierając każde swe słowo, zanim delikatnie znów opadł na chłopca, całując go namiętnie, z większym zapałem zupełnie oczarowany w swoim perfekcyjnym dziele sztuki. Wooyoung nie mógł nawet wykrztusić słowa, kiedy jego kochanek znów uwiódł go tak irracjonalnie, odwracając wszelką uwagę od dawnego zawstydzenia.

Poczuł już na sobie pocałunki ludzkiej rasy, wiedział, jak te miały wyglądać... jednak San był tak odmienny... tak daleki od tego. Jego dłonie nie były bolesne. Jego pocałunki nie były zachłanne. Zamiast tego były pełne wyrozumiałości i miłości, przepełnione do cna zauroczeniem stabilnym jednak w swym uczuciu. Wooyoung tracił swoje poczucie istnienia, zupełnie oddalony od otaczającej go rzeczywistości. Był tylko on i San. Liczyli się tylko oni.

-Kocha' c'e - Wyszeptał San tak słodko, zanim zsunął i swoje spodnie, czując, jak malutkie dłonie delikatnie szarpiąc się z niesfornym ich paskiem - Nie martw s'e, dam c'e wszystko, czego tylko potrzebujesz, skarbie - Mruknął słodko, powoli całując skórę szyi chłopca, zanim spojrzał na chłopca, w wyczekiwaniu, nie chcąc go zranić swoją bolesną niewiedzą.

-N-nie m-musisz nic... robić... - Jęknął malec zupełnie zatracony w tej słodkiej rozpuście, pozwalając mężczyźnie uczynić absolutnie wszystko, co tylko ten zapragnął.

I nie trwało długo, nim San wepchnął się powoli, uważnie w przyjemne, pulsujące lekko na jego męskości ciepło, brnąć głęboko, ale polno, aby nie zranić swojego cennego skarbu, jednak Wooyoung wydawał się mieć dla nich inne plany, wyginając pięknie swe wrażliwe ciało, z ustami lekko rozchylonymi i łzami w ciemnych oczach pod lekko przymkniętą powieką, biorąc go głęboko, szybciej, niemal do samego końca.

Choi stracił swój umysł, zaciskając dłonie w ciasne pięści, zupełnie zatracony w pulsującym cieple wokół swojej męskości... Nigdy nie czuł czegoś taki cholernie dobrze. Żadna inna osoba nie mogła go wziąć tak dobrze, jak robił to Wooyoung, zupełnie odbierał mu rozum, sprawiając, iż poruszył się, choć tego nie chciał, pchając się głęboko, szybko, całkowicie zatracony. Całował chłopca pod nim, całował i czcił jęczący bałagan, delikatnie masując drobne ciało, pieszcząc je tak, jak na to zasługiwało, aż jego ruchy nie wstały się bardziej desperackie, mocniejsze, aż koniec jego męskości zaczynał wyginać pulchny brzuch malca.

Słodkie jęki umykały z lekko rozchylonych ustek Syreny, brzmiąc tak  ładnie, tak harmonijnie, niemal nierealnie... San zupełnie to stracił, zachęcony przez słodkie odgłosy... brnąc dalej, zupełnie bezmyślnie, dążąc za swoimi pragnieniami, choć nigdy tak naprawdę nie przestał rozpieszczać chłopca, z ustami na jego wrażliwej skórze, z oczami utkwionymi w cudownej, błogiej twarzy ukochanego.

Słyszał swoje imię pomiędzy dziwnymi słowami, niemal pewien, iż są one rodowitym językiem Syreny, która powtarzała je, jak najcenniejszą mantrę, chwytając rozpaczliwie plecy swego kochanka w pełnej desperacji, kiedy wydawał się tak bliski krańca, a jego ciało zaciskało się mocniej, niemal surrealistycznie wokół męskości Sana.

Pirat dostrzegł, jak kilka, błyszczących, złotych łez zaczęło spływać po bladych policzkach Wooyounga, a Choi nie miał serca, aby je otrzeć, zbyt zauroczony tak bardzo ich nierealnym blaskiem, zbyt bliski, aby zupełnie stracić swój umysł...

I tak się stało, a jego ruchy stały się ciężkie, zanim doszedł niemal w tej samej chwili, co Wooyoung, dysząc ciężko i poruszając się lekko przez oślepiający, kiedy składał ostatnie, błogie pocałunek na szyi łkającego z rozkoszy chłopca.

-Tak bardzo c'ę kocha'...

Beyond The Oceans // WooSanWhere stories live. Discover now