1. Spotkanie

17.1K 347 108
                                    


***

Wślizgnęłam się po cichu do mieszkania, które dzieliłam ze swoją przyjaciółką. Próbowałam przejść przez salon niezauważona ale skrzypiące panele w jednym ze starszych budynków Kalifornii nie zamierzały ze mną współpracować. Przewróciłam oczami i przeklęłam w myślach każdego kto nie pozwolił mi czmychnąć niezauważalnie.

Robiąc kolejny krok padł na mnie wzrok dwóch par oczu. Jedna należała do mojej przyjaciółki, a druga natomiast do jej narzeczonego.

— Oo wróciłaś —  skwitowała moja rudowłosa przyjaciółka.

— Jak widać, nie będę wam przeszkadzać. Cześć Nicholas — odparłam, machając dłonią w stronę blondyna.

Z Lucy mieszkałam od czterech lat. W pierwszym roku studiów przydzielono nam wspólny pokój i tak się zaprzyjaźniłyśmy, że wyprowadziłyśmy się poza kampus już w drugim roku. Lucy studiowała modę. Z jej opowieści, które pomagały nam się z początku zapoznawać, a później zmieniły się w zwierzenia wywnioskowałam, że od dziecka marzyła by mieć swoją markę odzieżową.

Podobnie jak ja. Też od dziecka marzyłam by pracować w profesjonalnej firmie i być kimś ważnym. Skończyłam w tym roku studiować prawo i zachłannie szukałam gdzieś pracy by bardziej rozwinąć się w tej dziedzinie. Jednak nie było to tak proste jak mi się od zawsze wydawało.

Rzuciłam rachunki na biurko i usiadłam do laptopa by poszukać w Internecie ogłoszeń o pracę, tak jak robiłam to co wieczór od kilku tygodni.

Studia skończyłam z dosyć wysokimi wynikami więc nie byłoby problemu znaleźć gdzieś pracę ale często potrzebowali kogoś doświadczonego. A ja taka nie byłam zważając na swój wiek. Miałam w końcu tylko dwadzieścia pięć lat.

Kolejny wieczór zmarnowany, mimo podawania miliony razy tego samego maila każda odpowiedź przychodziła negatywna. Jednak jako ambitna kobieta nie zamierzałam się poddawać.

Do moich drzwi dotarło pukanie. 

— Proszę —  odchrząknęłam, zamykając laptopa.

— Idę spać do Nicholasa, nie będziesz smutna? —  spytała Lucy.

— Smutna, że nikt nie będzie mi chrapał pod ścianą? Ależ skąd będę płakała z tęsknoty — syknęłam, teatralnie łapiąc się dłonią w miejsce mojego serca.

Lucy się uśmiechnęła i opuściła próg mojego pokoju, przewracając oczami.

Od Lucy zawsze można było wyczuć pozytywną energię. Zawsze była szczęśliwa, uśmiechnięta i zdeterminowana. Bywały u niej momenty czystych słabości ale każdy z nas takie miewa. Jednak mimo wszystkich przeżyć, które ją spotkały była silną kobietą. I dostała szczęście w postaci Nicholasa, takie na jakie od zawsze zasługiwała.

Szarpnęłam za drzwiczki mojej szafy i wyciągnęłam z niej piżamę kierując się prosto pod prysznic. Po całym dniu nudnej pracy, polegającej na podbijaniu pieczątek, bo właśnie w takim miejscu na razie wylądowałam, byłam zmęczona.

Podczas oblewania swojego ciała gorącą wodą, która pochłaniała mnie w całości, trzykrotnie zadzwonił mój telefon. Gdy wyszłam okazało się, że był to mój były profesor wykładający biologię.

Zestresowałam się na sam widok trzech nieodebranych połączeń, ale to serce podskoczyło mi do gardła gdy numer zadzwonił po raz czwarty. Tym razem przyłożyłam telefon do ucha.

— Przepraszam profesorze, że musiał się tak profesor do mnie dobijać.

— Po pierwsze zacznij wreszcie do mnie mówić Jacob, nie jesteś już studentką, a po drugie mam sprawę.

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz