15. Uzależniający zapach

9.2K 229 60
                                    


***

Myślałam, że to małą Melanie słychać na drugim końcu Stanów Zjednoczonych ale ta myśl szybko mi umknęła gdy do moich uszu dotarł głośny wrzask Megan.

Już wiedziałam po kim ten mały potwór ma struny głosowe.

W Nowym Jorku byliśmy już dwa dni i przez te dwa dni prawie każdy spał, zważając na dużą zmianę czasu i sześć godzin siedzenia w sztywnym samolocie.

Spali wszyscy prócz Melanie i jej cholernie zmęczonej mamy.

— Melanie Swarrow zamknij wreszcie buzie i idź spać! — wrzasnęła Megan z pokoju obok.

Wszyscy byliśmy już w miarę wyspani ale biedna Megan wciąż od dwóch dni przespała może tylko ze cztery godziny. Michael próbował uspokoić ich dziecko ale ta wrzeszczała tylko gdy zdążył chwycić ją na ręce.

Po pół godzinnym chodzeniu z Melanie na rękach, opadłam dumnie na kanapę i przetarłam niewidzialny pot z czoła.

— Nie wiem jak ty wytrwałaś tak długo — skapitulowałam, gdy Megan opadła tuż na miejsce obok. 

— I wiesz co? — spytała, czekając na moją reakcje. Kiwnęłam głową w jej stronę. — I teraz nawet nie jestem zmęczona — oznajmiła, śmiejąc się z samej siebie.

Prychnęłam na słowa rudowłosej kobiety i oparłam głowę o zagłówek kanapy, w naszym wynajmowanym apartamencie.

Zważając na godzinę dziewiątą w Nowym Jorku już tętniło życie. Zza dużych okien mogłam dostrzec pierwsze płatki śniegu i ciepło ubrane małe dzieci, które rzucały się śnieżkami. Nie mogło zabraknąć również romantycznych par, które trzymając się za ręce przemierzały ulice Nowego Jorku.

Oh Boże, ile bym oddała za widok siebie w takim stanie.

Zachwycałam się też światełkami rozwieszonymi od jednej lampy do drugiej i ozdobionymi niektórymi choinkami. W oknach sklepów widniały świąteczne dekoracje i masa zabawek.

Widok, który widniał w moich marzeniach od zawsze teraz był piękną rzeczywistością.

Z letargu nie wyrwała mnie krzątająca się już po kuchni Megan, tylko wibrujący trzy razy pod rząd telefon, leżący przy moim boku.

Sięgnęłam za urządzenie i kliknęłam przychodzące powiadomienie. Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.

Nathan: Mitchell, tęsknie już za twoim uzależniającym zapachem.

Tęsknie też za samym widokiem ciebie.

I za twoją wredotą i lekkomyślnością ;)

Na ostatnią wiadomość przewróciłam oczami i cicho prychnęłam. Niestety nie obeszło się to uwadze Megan.

— A ty co się do telefonu podśmiechujesz? — spytała, spoglądając w moją stronę. 

Po chwili gdy wystukiwałam wiadomość do Nathana, nie kontaktowałam i nie zorientowałam się kiedy Megan znalazła się przy moim boku i trzymała w dłoni mój telefon.

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz