31. Uwierz w cuda

6.2K 152 10
                                    


***

— Nie wchodzić! — wrzasnęła Megan gdy kątem oka zauważyła, że drzwi pokoju się uchylają.

— Nie mogę powiedzieć żonie, że ją kocham? — spytał Nicholas, przymykając już drzwi.

— Wyznasz to na ołtarzu, bo ponoć zobaczenie żony przed ślubem przynosi pecha! — krzyknęła znowu Megan, by Nicholas dokładnie ją usłyszał.

Po braku odpowiedzi stwierdziłyśmy iż się poddał i wrócił do pozostałych naszych mężczyzn, którzy opiekowali się wrzeszczącą Melanie.

Ja jak i Megan zdecydowałyśmy się wyszykować Lucy na ślub. Megan robiła jej włosy, a ja makijaż, bo obie moje przyjaciółki stwierdziły, że mam do tego niebywały talent. Nie wykłócałam się długo widząc ich naburmuszone twarze.

Gdy Megan zawijała już ostatniego loka na rudych włosach Lucy, to ja w tym czasie odłożyłam klej do rzęs i przyglądałam się swojemu idealnie wykonanemu makijażowi. Lucy miała długie rzęsy poprzyklejane na wzór kociego oka, na powiece widniały brązy oraz złoto, a usta miała zrobione kredką w kolorze nude. By dodać efekt mokrych ust wysmarowałam je błyszczykiem. Jej mocno już wystawiające kości policzkowe, uwydatniłam brązem, na który nałożyłam rozświetlacz i róż.

Byłam zadowolona z efektu końcowego i miałam wielką nadzieje, że Lucy również się spodoba, bo był to w końcu jej wyjątkowy dzień i nie mogło cokolwiek pójść nie tak.

— Gotowa — oznajmiła Megan, wpinając ostatnią białą, błyszczącą wsuwkę z malutką różą.

Moja przyjaciółka wyglądała obłędnie. W białej długiej rozkloszowanej sukni z tiulem i dopasowaną błyszczącą górą prezentowała się jak z najlepszego programu weselnego. Włosy polokowane i upięte w niedbałego koka u dołu głowy wyglądały jak wykonane przez najlepszego fryzjera.

— O matko — skwitowała Lucy, przyglądając się bliżej w lusterku.

Mierzyła każdy skrawek swojego ciała, łącznie z twarzą. Zauważyłyśmy wraz z Megan, że w jej oczach pojawiły się łzy na co gwałtownie zareagowałyśmy.

— Czekaj, czekaj — wypaliłam patrząc z zdziwieniem na delikatnie odstający brzuch Lucy. Przyłożyłam dłoń do niego i czekałam aż moja przyjaciółka coś powie. Megan stała z wzrokiem utkwionym w buzi swojej siostry.

— Czwarty miesiąc — oznajmiła, latając oczami między mną, a Megan.

— O Boże! Oszukiwałaś nas cztery miesiące?! — oburzyła się Megan. — Przynajmniej Melanie będzie miała przyjaciółkę — skwitowała, wzruszając ramionami.

Lucy się zaśmiała i ostatni raz spojrzała w lusterko.

— Tylko się nie rozpłacz. To twój wyjątkowy dzień i wiem, że będzie najlepszym jaki do tej pory przeżyłaś — bąknęła Megan, kładąc dłonie na ramionach swojej siostry.

Rudowłosa kiwnęła głową i chwytając biały bukiet kwiatów, podążyła do wyjścia.

W domu Megan, gdzie podjęłyśmy się przygotowań nie było już nikogo. Szybkim krokiem, trzymając wysoko nad ziemią białą suknie Lucy skierowałyśmy się do samochodu. Do kościoła musiałyśmy dostać się same tak samo jak sam pan młody. Wybrałyśmy więc czarnego mercedesa Lucy, którym kierować miała Megan i jechałyśmy prosto do kościoła by się nie spóźnić.

W zakręty Megan wjeżdżała z piskiem opon, zwracając na nas uwagę każdego przechodnia. Byłyśmy w samym centrum uwagi, a Lucy jeszcze nie opuściła pojazdu. Gdy podjechałyśmy już pod wysoki wykonany z ciemnej cegły kościół, czekał na nas Michael, którego Lucy wybrała za mężczyznę prowadzącego ją do ołtarzu.

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz