🍭11🍭

463 25 11
                                    

Od pamiętnego spotkania z Erysiem minął już tydzień. Można by powiedzieć, że od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Przedwczoraj poszedłem do jego domu i przysięgam, miną jego rodziców jak mnie zobaczyli była bezcenna. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest im głupio, że rozdzielili nas nic nam nie mówiąc. Pewnie nie spodziewali się, że kiedykolwiek jeszcze się spotkamy, więc Pani Marta i Pan Grzegorz przeprosili nas i zapewnili, że mogę czuć się tutaj jak w domu oraz przychodzić kiedy tylko chcę.

Każdy mnie kocha. Jestem Bogiem.

Co do Aleksandra, to nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Ostatnio dniami i nocami przesiaduje nad robotą. Dowiedziałem się jedynie, że to bardzo ważne zlecenie od wpływowego klienta i nie może tego zepsuć. Oczywiście wszystko to rozumiem, ale jednak spodziewałem się czegoś innego. Na przykład tego, że będzie chociaż próbował odnowić nasz kontakt...

No cóż, mówi się trudno, żyje się dalej!

Właśnie z tego powodu, uznałem wraz z Erykiem, że idealną okazją na lepsze poznanie ludzi z miasta, będzie impreza, organizowana przez jakiegoś chłopaka z jego klasy. Dzięki temu większość obecnych tam ludzi, będzie jego znajomymi, także nie mogło być lepiej.
Na razie zaszczyt poznania mnie miało kilka osób.
Brajanek, który jest dość drobny, ale rzuci się na ciebie z pięściami jeśli zaśmiejesz się z jego imienia - tak Eryk już musiał mnie bronić.
Alicja i Kaśka, które omal nie poszczały się na mój widok. Są bliźniaczkami jednojajowymi, ale jedna ma różowe włosy, a druga niebieskie, także nie mam problemów z odróżnieniem ich.
Na daną chwilę najgorszy wydaje mi się Łukasz i Adam. Nie są jacyś bardzo źli, ale klasowe kozaki to raczej nie moje towarzystwo. Do imprez, okej, ale na codzień? Chyba podziękuję.

No cóż do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Kacper. Poznając wcześniej wymienionych nastolatków, minęliśmy go na rynku. Najpierw zaczął pruć się o coś do Łukasza, potem do mnie, a na dokładkę, kiedy bliźniaczki kazały mu się ode mnie odpieprzyć, próbował splunąć mi na buty, ale na szczęście jego paskudna ślina nie doleciała. Oczywiście Eryk tego akurat nie zobaczył, co o dziwo mnie cieszy. Patrząc na to, że Kacper siadł się dwa razy i jest totalną patologią, nie chciałbym, żeby Eryk się z nim bił.

W każdym razie, koniec o innych, posłuchajmy o mnie i moich rozterkach.

- Eryś, w co ja mam się ubrać? - Spytałem chłopaka, rzucając jakąś paskudną koszulką która bóg wie skąd prosto w jego twarz.

- W nic do cholery. Ariel, mówię ci, nie idźmy tam. To nie będzie kameralne grono, tylko chmara pijanych nastolatków. Kacper na pewno przyprowadzi swoich kolegów i nie wiadomo jak to wszystko się skończy. - Burknął ściągając z twarzy ubranie którym w niego rzuciłem, co nic mu nie dało, bo po chwili pofrunęła na niego kolejna sterta wyrzuconych przeze mnie ciuchów.

- Oj już się tak nie bój. To tylko impreza, nigdy na żadnej nie byłeś, czy jak? - Zaśmiałem się. I nikt nie musi wiedzieć, że to będzie moja pierwsza. Ludzie z mojego miasta nie zasługiwali na moją obecność. Pewnie zdawali sobie z tego sprawę i dlatego nigdy mnie nie zapraszali... - Idziemy na imprezę, czy Ci się to podoba, czy nie!

- Ale ja cię nigdzie nie puszczę - powiedział z założonymi rękoma i tym pieprzonym stoickim spokojem w głosie, który doprowadza mnie do szału.

- Idę - warknąłem robiąc z rękami to samo co on.

- Nie, nie idziesz - powiedział wstając z łóżka i patrząc na mnie z góry. Sukinsyn manipuluje mną poprzez wzrost!

- Nie jesteś moim ojcem!

- To powiem twojemu ojcu o tym jak będziemy brać na imprezie i gwarantuję ci, że to on nie pozwoli Ci iść.

🍭 Your Baby Boy 🍭Where stories live. Discover now