🍒14🍒

347 20 17
                                    

- Cholera, czy wy zawsze musicie pakować się w jakieś kłopoty? - Westchnął mój ojciec mierząc ciśnienie nieprzytomnego Ariela.

- Chryste, tak wiem, przepraszam! Wiem, że nie powinniśmy tam iść, ani tym bardziej nic pić. Przecież ja sobie nie wybaczę jak mu się coś stanie - załkałem ciągnąć się mocno za włosy. Usiadłem na krześle, bo moje ciało zaczęło drżeć coraz bardziej. Czułem jak strach zastępuję gniew który kłębił sie we mnie do tej pory. Zaciskając mocno powieki, próbowałem zatrzymać łzy które się pod nimi zbierały, jednak to wcale nie zadziałało.

Przecież miałem go doglądać, a obraziłem się i jak ostatni dupek odszedłem wiedząc, w jakim jest stanie. Co prawda ani trochę nie spodziewałem się, że w grę wchodzi tabletka gwałtu, ale i tak czułem się jak skończony kretyn. Miałem jedno pierdolone zadanie i jak zwykle zjebałem po całości.

Ręka matki oplatająca moje ciało, wybudziła mnie z transu, a pocieszający głos mówiący o tym, że Arielowi nic nie będzie pozwolił mi w końcu zaczerpnąć powietrza.

- Weź słońce - wcisnęła mi do ręki tabletkę hydroksyzyny. Niespiesznie połknąłem lek i smutnym wzrokiem spojrzałem na leżącego na kanapie nastolatka. Patrzenie na jego bladą twarz wprawiało mnie w przerażenie. Chłopak nawet śpiąc nie był tak cichy, co sprawiało, że próba wmówienia mojej podświadomości, że ten po prostu odpoczywa była kompletnie bezcelowa.
Co stałoby się gdyby bliźniaczka nie wypiła tego co Ariel? Wiedzielibyśmy w ogóle, że coś się stało, czy wszystko obeszło by się bez echa? Mogłem przewidzieć co się stanie? Mogłem go lepiej pilnować? Czy byłem w stanie zrobić cokolwiek więcej, żeby zapobiec całej tej katastrofie?
Kiedy chłopak się obudzi? Czy są po tym jakieś groźne skutki uboczne?
Będzie miał mi to za złe? Jeśli tak, to czy mi wybaczy? Te wszystkie pytania zapętlały mi się w głowie, sprawiając że coraz bardziej nie mogłem znieść własnych myśli.

Matka jakby czując, że dalej nie jest ze mną dobrze, wplątała rękę w moje włosy i przytuliła mnie do piersi.

- To nie twoja wina, skarbie. Wszystko będzie dobrze - szepnęła, a ja przymknąłem oczy, pozwalając sobie na chwilę wyciszenia. Powinienem ich częściej doceniać. Przysięgam, że jak tylko będzie po wszystkim kupię im ich ulubiona bombonierkę. Co z tego, że jest z Mount Blanc i pewnie wydam na nią wszystkie swoje oszczędności.

Po upływie godziny rodzice próbowali wygonić mnie do pokoju, tłumacząc, że Ariel może nie odzyskać przytomności jeszcze przez kilka godzin. Oczywiście nie posłuchałem ich i rozsiadłem się jedynie na podłodze, przyglądając się nastolatkowi. Musiałem mieć jego unosząca się klatkę piersiową w zasięgu wzroku. Można mi zarzucić, że przesadzam. Tym bardziej, że rodzice zbadali go jak najdokładniej mogli i zapewnili mnie, że oprócz typowych skutków ubocznych nic nie powinno mu być.
Mimo to siedzę tu tak już od trzech godzin i ani mi się widzi chociażby iść się wyszczać.

Ciche mrugniecie wydobyło się z ust białowłosego. Natychmiast zawołałem rodziców z powrotem.

- Eryk, skarbie, on się przecież nie obudził - Westchnęła Marta patrząc z rozczuleniem na moją zatroskaną twarz.

- Ale słyszałem, że westchnął - burknałem zmieszany, nadal wpatrując się w chłopaka - O widzieliście, ruszył palcem!

- Eryk idź się połóż, odpoczynek dobrze ci zrobi, mówiliśmy ci, że to może chwilę potrw...

- Kur-czaczki - usłyszałem z boku, po czym natychmiast pochyliłem się nad chłopakiem, zalewając go masą pytań, czy czegoś nie potrzebuje. - Wody i wyjaśnień - powiedział po czym odchrząknął delikatnie, a ja w sekundę pobiegłem do kuchni. Woda, woda, woda. Cholera, gazowana.
Wiedząc, że białowłosy prędzej da się odwodnić, niż ją wypije, pobiegłem do spiżarki omal nie wywalając się na zakręcie.

- Proszę, woda dla ciebie - powiedziałem wręczając szklankę młodszemu.

Rodzice sprawdzili przy nim jeszcze kilka rzeczy, a ten w międzyczasie zdążył zwymiotować jakieś 2 razy.
Kiedy w końcu zostaliśmy sami usadziłem go sobie na kolanach, a ten wszczepił się we mnie całym ciałem wpychając głowę w zagłębienie mojej szyi.

- Przepraszam - szepnąłem, gładząc go czule po plecach.

- Gościu, oprócz tego, że czuje się jak umierający, nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz. Serio przepraszasz mnie za to, że urwał mi się film? Było aż tak źle, że musieli mnie badać twoi rodzice? Nic z tego nie rozumiem.

Skróciłem chłopakowi wydarzenia, na powrót czując ogarniająca mnie wściekłość na Kacpra.

- Oh - Szepnął chłopak najwidoczniej oszołomiony całą tą sytuacją - Dziękuję

Po tych słowach Ariel zamilkł zawieszając pusty wzrok na pustej szklance która trzymał w rękach. Po chwili bezruchu zaczął coraz bardziej nerwowo uderzać palcami w szkło.

-Ariel ja nap- nie zdążyłam do kończyć zdania gdy ten wręcz agresywnie mi przerwał

-Eryk, spokojnie nie gniewam się na ciebie, to nie twoja wina. Poprostu zostaw mnie chwilę samego.

- Jesteś pewny? - Pomimo tego, że do przewidzenia było, że po takiej sytuacji ktoś będzie potrzebował pozbierać myśli, to nie będę ukrywać że i tak poczułem mocny ucisk w klatce piersiowej. Przecież wie, że przy mnie nic mu nie będzie, prawda?

Mimo niepewności, zostawiłem go tam gdzie siedział, a sam wyszedłem na zewnątrz. Usiadłem na schodach przed drzwiami wejściowymi, wyjmując przy tym paczkę papierosów. Pierwsze zaciągnięcie było dla mnie jak lekarstwo- w tym momencie naprawdę tego potrzebowałem. Wypuściłem powoli dym unosząca głowę ku górze, aby łzy nie mogły spłynąć mi po twarzy. Po chwili zamknąłem oczy i zaciągnąłem się po raz kolejny na tyle mocno, że poczułem charakterystyczne drapanie w gardle.
Dopiero teraz poczułem jak cały stres ze mnie schodzi i doszło do mnie jak cholernie zmęczony jestem. Im dłużej tam siedziałem tym bardziej moje powieki wydawały się być cięższe. Nie chciałem wychodzić z tego stanu, ponieważ w końcu czułem spokój - coś czego w dzisiejszym dniu nie było mi dane zaznać. Czułem, że coraz bardziej przegrywam walkę ze snem, ale nie chciałem wchodzić do domu.
Nie chciałem, żeby mnie widział.

Przepraszam Ariel, przepraszam, że cię zawiodłem.

🍭🍭🍭

Siema, ogólnie to spora część tego rozdziału pisala mi moja kochana Kornelia, bo ja totalnie nie mialam do niego głowy.
I co jeszcze... wpisując Mount Blanc, bo chciałam sprawdzić czy dobrze wpisałam, niechcący do nich zadzwoniłam... o północy.

NO TO TYLE PA KOCHAM WAS

2Taurus2 i Antiaks
Mogą być błędy bo kornelia nie pisze przecinków:c

🍭 Your Baby Boy 🍭Where stories live. Discover now