🍭17🍭

177 14 2
                                    

Gwiazdka, komentarz? ⭐️

- Zasrany śmieciu! - Krzyknąłem uderzając myszką w blat biurka.

- Boże, Ariel spokojnie. To przecież tylko gra. Nie możesz się rzucać o takie błahostki.

- Błahostki?! - Wrzasnąłem odwracając się energicznie w jego stronę z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Dla sprostowania sytuacji zaznaczę, że przegrałem właśnie rankedzika w Valorancie i dam sobie rękę uciąć, że to wszystko wina moich teammateów. Możecie się teraz zastanawiać jak to jest, że gram w tego typu rzeczy. A odpowiedź jest prosta. Po pierwsze, żyjące pod kamieniem skurwysyny, czasy się zmieniły i gry komputerowe inne niż msp i simsy są tak samo dla damskiej jak i męskiej społeczności. No a po drugie zawsze chciałem zostać męską uwu owo nya streamerką. Zastanawiałem się też nad zostaniem VTuberem, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że żaden avatar nie byłby w stanie oddać chociaż jednej dziesiątej mojego nieskazitelnego wyglądu. - Cały świat jak zwykle przeciwko mnie... - Mruknąłem, ściągając słuchawki z kocimi uszkami z głowy. Czy Eryk ostatnio zaznaczył, że za dużo narzekam i okropnie hiperbolizuję? Być może. A czy mam zamiar to zmienić? Oczywiście, że nie. Swojej osobowości nie mam nic do zrzucenia, to jest pewne.

Bez większego zwrócenia uwagi na Eryka, minąłem go i poszedłem na dół w stronę kuchni, z której wydobywały się obiecujące zapachy. Było to oczywiście za sprawą Aleksandra stojącego nad swoim ulubionym termomiksem. Boże, czy tylko ja uważam, że zabija to całą magię gotowania? Halo, gdzie się podziała kreatywność, sztuka i dodawanie składników na oko. Eh, ludzie w dzisiejszych czasach są tak nieporadni...

- Idziemy na spacer. Chcę się przejść. - Zarządziłem po usłyszeniu, że Eryk w końcu zszedł na dół. Tak, świeże powietrze i dotknięcie trawy to jedyna rzecz jaka może mi pomóc po tej cholernej grze.

- Nie ma takiej opcji. - Wtrącił się Alek, myśląc pewnie, że jego zdanie jakkolwiek mnie interesuje. - Po pierwsze jest zdecydowanie za zimno.

- A po drugie? - Spytałem po chwili ciszy.

- A po drugie piździ wiatrem. - Dodał na co zareagowałem jedynie prychnięciem. No to Eryk będzie miał okazję obejrzeć sobie naszą kłótnię.

- Idę, czy tego chcesz czy nie. W naszym państwie niewolnictwo jest nielegalne.

- I tak cię nie wypuszczę. Jak tak bardzo zależy ci na wyjściu, to dam ci szlaban, a jak to nie wystarczy to twój nowy telefon zaraz po dojściu zostanie przeze mnie od razu skonfiskowany. - Skubany, dobry jest.

- A ja... a ja zacznę walić mefedron!

- Nie rozśmieszaj mnie dzieciaku. - Zaśmiał się pod nosem. No dobra, rzeczywiście pojechałem trochę za daleko. Jebać narkotyki kochani. Czyste zło i tyle. - Serio Ariel. Ja wiem, że masz pojebaną odporność, ale chyba nie chcesz stracić tygodnia wakacji. Tym bardziej, że pewnie jutro znowu będzie gorąco, a jeśli dostaniesz kataru to smarki będą zasychać ci w nosie. - Powiedział już bardziej troskliwie, niżeli sarkastycznie. I nagle mnie olśniło. To moja szansa...

- No dobra, niech ci będzie. - Powiedziałem wzruszając ramionami. Po czym złapałem stojącego obok przyjaciela za nadgarstek. - Wracamy na górę. W końcu dbanie o swoje zdrowie to zdecydowany priorytet. Musimy na siebie uważać, skoro jako młodzi ludzie jesteśmy przyszłością i nadzieją tego kraju!

- Plan jest taki, że jest bardzo niebezpieczny. - Zacząłem tłumaczyć od razu po zakluczeniu nas w pokoju. - Musimy się postarać, bo może nam się to nie udać. Jednak jeśli użyjemy siły przyjaźni nic nie jest w stanie nas powstrzymać.

- Co masz niby na myśli?

- Wyjdziemy oknem. - Zadecydowałem z zacięta miną. Eryk od razu spojrzał na mnie z pobłażaniem. Na prawdę? Czy nikt nigdy nie może docenić moich fenomenalnych pomysłów?

🍭 Your Baby Boy 🍭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz