🍒18🍒

123 18 4
                                    

Po całym zamieszaniu Eryk zadzwonił po niczego nieświadomego ojca. Cóż, gdy nas zobaczył mieliśmy okazję posłuchać niezłej rozprawki na temat tego jak powinno się nas trzymać w klatkach bo stwarzamy zagrożenie dla siebie i całego społeczeństwa. Po dotarciu do jego domu dostałem lód na rękę i plaster na czoło, które nawet nie wiem kiedy sobie obtarłem. Ah ta adrenalina, wiecie jak to jest, stajesz się terminatorem i tyle. Ale usztywniaczem na rękę oczywiście nie pogardziłem.

Jednak rzeczą, która mroziła mi krew w żyłach był Alsander. Aleksander, który dalej się do mnie dobija myśląc, że od niego odbiorę. Ha, dobre sobie! Wtem w drzwiach pojawiła się mama Erysia.

- Dzwonił twój tata, jeszcze nic mu nie powiedzieliśmy o tym co się stało, ale już tu jedzie. Co wyście narobili, że jest taki zdenerwowany? Jak odebrałam telefon, pierwszą rzeczą którą usłyszałam były niecenzuralne słowa, których pozwolę sobie nie cytować.

Boże. Przecież Alek mnie zabije...

- Kazał mi iść po bułki, muszę się zbierać. Było miło, dziękuję za troskę, a teraz adios! - Powiedziałem spanikowany, robiąc obrót o sto osiemdziesiąt stopni w stronę drzwi wyjściowych, lecz przed postawieniem pierwszego kroku powstrzymała mnie wyciągnięta ręka Eryka.

- Gość cię nawet z domu nie chciał wypuścić. Przyznaj po prostu, że się obsrałeś. Spoko, ja na twoim miejscu też bym się bał, ale nie ma sensu, żeby to przeciągać. Jakby nie patrzeć mieszkasz z nim pod jednym dachem. - Stwierdził wzruszając ramionami.

- Ale Eryś, nie rozumiesz, ja będę mieć przejebane. - Szepnąłem tak, żeby jego rodzice nie mogli usłyszeć jak przeklinam.

- Obaj będziecie mieć przejebane. - Spojrzałem w kierunku drzwi w których Alek już stał z założonymi rękami. - Ariel, Eryk? Macie mi coś do powiedzenia? - Spojrzałem na Eryka błagalnym wzrokiem mając nadzieję, że ten coś wymyśli, jednak ten miał spuszczoną głowę i nie wyglądał na kogoś kto ma jakikolwiek dobry pomysł.
Pora wziąć sprawy w swoje ręce. Kąciki ust momentalnie mi się uniosły, jestem genialny.

- Alek, jak dobrze, że jesteś! - Podbiegłem do niego rozkładając ramiona, by przykleić się do niego jak mdlejąca księżniczka. - To wszystko wina Eryka, wyciągnął mnie z domu siłą! A ostrzegałem, że będą kłopoty. Przecież wiesz, że to ja jestem ten rozsądny. Aha i w dodatku próbował namówić mnie do zapalenia papierosa!

Jak się bawić, to się bawić, co nie?

🍒🍒🍒

- Eryk debilu, mogłeś mnie powstrzymać, zatkać usta, cokolwiek!

Ktoś zapyta co się dzieje, a odpowiedź jest bardzo prosta. Aleksander dał Erykowi zakaz zbliżania się do tego domu oraz do mnie. Uznał, że sprowadza mnie na drogę zła i patologii. Dodatkowo zaproponował jego rodzicom zamknięcie go w jakimś ośrodku specjalnym dla młodocianych przestępców. W wyglądzie całej sytuacji nie pomogła na pewno moja uszkodzona ręka i krew koleżków z parku, na jego dłoniach.

Tak więc aktualnie rozmawiamy przez telefon. Oczywiście po kryjomu, bo jakże by inaczej.

- No pewnie, najlepiej zwalić na kogoś. Lepiej zastanów się jak będziemy się teraz spotykać mądralo. - Sarknął, na co jedynie westchnąłem i mocniej wtuliłem się w mojego ulubionego pluszaka, którym jest podłużny, mięciutki, rudy kot.

- Sam nie wiem, to będzie nieco trudne, zważywszy na to, że...

- Wiem! Przecież Alek wychodzi z pracy o dziewiątej i czasem siedzi tam nawet do wieczora!

- Zważywszy na to, że wziął wolne na cały tydzień. Nie ma szans żebym się wyrwał. - Mruknąłem po czym ugryzłem kota w ucho. Umyłem go ostatnio czekoladowym szamponem. Niestety okazało się, że nie smakuje tak samo dobrze jak pachnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 12 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

🍭 Your Baby Boy 🍭Where stories live. Discover now