75-Koniec bycia sam na sam.

329 28 3
                                    

ANGEL:
Musiałem się czymś struć.
Gdy wracałem z pracy, kupiłem po drodze jakiegoś hamburgera i to może być to.
-Kurna...-Wyjęczałem spod koca.
Leżałem, zajmując całą kanapę i opierając głowę na kolanach Truskawkowego Alfonsa.
Byłem przykryty kocem i drżałem z zimna, bo pewnie dostałem gorączki.
Poczułem jak czyjaś dłoń głaszcze mnie po głowie.
-Przykro mi że czujesz się tak fatalnie, Darling.-Odrzekł zmartwiony Radiowy Demon.
-Ta... Mi też...-Wyszeptałem i zamknąłem oczy.
Czułem się jak na jakieś karuzeli. Jakbym znowu był na haju, a przecież odkąd Al zaczął mi się podobać, przestałem ćpać żeby być lepszym w jego oczach.
Czy dobrze zrobiłem? Czy przyniosło to jakiś skutek?
Potem było tak że drzemałem, następnie się budziłem by podczas krótkich momentów świadomości wypić herbatę, którą przyzwał mój chłopak.
Mówiłem coś, ale nie pamiętałem co.
Spieprzyłem nasz wspólny czas. Mogliśmy uprawiać seks, rozmawiać... Bylibyśmy kompletnie sami! Nikt by się nie wtrącił!
Ale musiałem dostać jebanej sraczki! Kurwa!
Zamrugałem.
Czułem jak ktoś ciągle mnie głaszcze.
Brzuch już nie bolał, a ja czułem się lepiej, więc usiadłem.
-Witaj z powrotem, kochany.-Przywitał się Demon.-Jak się czujesz?
-Ledwo nie żywy.-Spróbowałem zażartować i chyba mi się to udało, bo mężczyzna parsknął.-Jak stoimy z czasem?
-Czystka skończyła się dwie godziny temu, mój drogi.
-Czyli wracamy do normalnego życia...
Zjebałem to tak bardzo...




Maratonu ciąg dalszy! Komentujcie i gwiazdkujcie a będzie trwać dalej!

|RADIODUST| Umowa, która zmieniła wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz