109-To nie Alastor jest tu skurwysynem.

273 21 3
                                    

ANGEL:
Leżałem tak, patrząc na miejsce, gdzie ostatni raz widziałem Jeleniowatego.
Nie zabił mnie...
On chyba naprawdę mnie pokochał.
Jak ja jego...
Uwolniłem łzy z oczu, zdając sobie sprawę że właśnie zakończył się mój związek.
Związek, w którym czułem się szczęśliwszy niż w jakikolwiek innym momencie mojego życia...
Podniosłem się prędko i zawołałem:
-AL!
Chciałem ruszyć za facetem mojego życia, ale Husk się odezwał.
-Nie sądzę żeby zawrócił.-Odparł jak gdyby nigdy nic, czyszcząc szklankę ścierką.
Oprócz przerażającego smutku zacząłem czuć wkurwienie, jakiego nigdy nie czułem.
Uderzyłem pięściami o blat i huknąłem:
-NA CHUJA TO ZROBIŁEŚ?!
-Alastor to kawał skurwysyna.-Zaczął.-Ale mimo to nieraz mi pomagał, więc nie mam go kompletnie gdzieś.
Dostałem tiku na twarzy.
-Że co? Chciałeś go chronić? PRZED CZYM? PRZED MILOŚCIĄ?
-Jak już kiedyś wspominałem on nigdy nie oddał komuś duszy. Teraz tak się w Tobie zadurzył że był na każde Twoje skinienie. A Ty jesteś dziwką, która sama na początku zaznaczyła że uwiedzie Radiowego Demona dla zysku.
-Może na początku!-Krzyknąłem.-Ale potem naprawdę coś do niego poczułem...-Ukryłem twarz w dłoniach.
On już nigdy na mnie nawet nie spojrzy...
-Mój błąd.-Wzruszył ramionami kocur.
-To TY jesteś skurwysynem.-Warknąłem.-Nie Al.
Po tym ruszyłem pod pokój Overlorda.
Musiałem to jakoś odkręcić. Nie mam pojęcia jak, ale muszę go odzyskać.



Uwielbiam Husker'a, ale tu przegiął pałę

|RADIODUST| Umowa, która zmieniła wszystko...Where stories live. Discover now