5. Kiedy nie czujesz nic

123 19 7
                                    

Spadała w otchłań. Jej ciało było bezwładne, nie miała nad nim kontroli. Leciała
w dół i w dół. Gardło miała całe ściśnięte i to nie pozwalało jej oddychać. Czuła się jakby miała sznur zaciśnięty na szyi, a z minuty na minutę było coraz mocniejsze.
W końcu nadszedł koniec i jej głowa huknęła o ziemię rozbijając się na małe kawałeczki. Była niczym rozpadające się szkło, które raniło innych. Zadawało im ból.

Poderwała się szybko z łóżka z mocno bijącym sercem. Oddychała głośno i przetarła ręką, kropelki potu znajdujące się na jej czole. Poprawiła związane włosy w kucyka i przytrzymując się oparcia łóżka wstała z niego.

Podeszła do płaszcza i wsunęła ręce w jego kieszeń. Po chwili wyłoniła z niego paczkę papierosów. Następnie skierowała się ku oknie i uchyliła je i siadła na wysokim parapecie wyłożonym poduszkami. Wyjęła papierosa z paczki i podpaliła końcówkę ogniem i zaciągnęła się trucizną wdychając ją do płuc. Poczuła drapiące powietrze w gardle i uśmiechnęła się na to odczucie. Uwielbiała ja.

Wypalała powoli fajkę spoglądając na żarzący się ogień, wypalający papierosa. Zajęło jej to kilka minut podczas których zdążyła się uspokoić i doprowadzić do ładu. Czuła drapanie w gardle które dawało jej ukojenie.

Zeszła z parapetu i poprawiła poduszki, które trochę się zsunęły. Następnie zamknęła okno i zasłoniła roletę i oparła się o szybę, następnie odbiła się od niej i podeszła do regału z książkami. Wyjęła „Wszystkie jasne miejsca" i z książką w ręce skierowała się ku fotelu na którym siadła i przykryła się kocem by następnie zagłębić się w lekturze.

Choć ze skupieniem było u niej ciężko starała się zrozumieć cokolwiek z czytanego tekstu. Jednak nie szło to jej dlatego też po pół godziny odłożyła książkę na szafkę obok. Postanowiła też wrócić do łóżka z nadzieją, że może jeszcze uśnie choć wątpiła w to.

Ułożyła wygodnie głowę na poduszce i leżała bezczynnie ponad godzinę. Wpatrywała się w sufit, nawet nie wiedziała kiedy ciemność zamieniła się w jasność. Nie zwracała na to uwagi, wydawało się być zbędnym postrzeganiem, które nie zmieniało jej samopoczucia.

Bo kiedy nie czujesz nic czas zlewa się w jedność.

Kiedy zaczęło robić się coraz jaśniej usłyszała ćwierkanie ptaków za oknem i uznała że to najwyższy czas wstać z łóżka. Zaścieliła łóżko białą kołdra w czarną kratę. A następnie podeszła do szafy wybierając ubrania na dziś. Przebierała w ubraniach i końcowo złapała czarne jeansy i ciemno zielony top i czarny rozpinany sweter.

Przeszła przez drzwi prowadzące do łazienki przyłączonej obok jej azylu. Zamknęła drzwi od strony swojego pokoju, a ubrania położyła na koszu obok prysznica. Powoli rozebrała się i spojrzała w lustro. Widziała wychudzoną z cieniami pod oczyma dziewczynę, która nie miała sił by żyć. Jej kości wystawały, a jedyne co to pokrywała je skóra, zero tłuszczu. Żebra wystawały jej, a obojczyki były mocno zarysowane pod skórą. Fallon uśmiechnęła się na ten widok bo choć dla innych był okropny to dla niej była to jedyna rzecz jaką mogła kontrolować. Im chudsza była tym piękniejsza się stawała choć bardzo nie lubiła siebie.

Weszła pod prysznic i pozwoliła by gorąca woda obmywała jej ciało. Chciała zmyć cały brud z siebie, wszystkie toksyny. Ale jak miała je zmyć kiedy sama nią była? Chciała wyparzyć siebie by stać się czystą. Różową gąbką pocierała szybko ciało sprawiając, że pojawiały się czerwone rany, ale to ją nie zniechęciło do dalszego pocierania.

Wytarła swoje ciało białym ręcznikiem a następnie założyła na siebie ubrania. Szybko się pomalowała i wyszła z łazienki zatrzaskując za sobą drzwi. W biegu chwyciła torbę do której wsadziła telefon i wyszła z domu idąc w stronę szkoły.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz