22. Kłopoty

48 14 0
                                    


Pokazała bilecik ochroniarzowi, który go dokładnie przejrzał. Dziewczyna nie miała pojęcia gdzie zdobył dwa bilety wstępu ani jakim cudem ale wolała nie pytać.

Zestresowana odebrała świstek i przeszła dalej by teraz ten sam mężczyzna mógł sprawdzić Nicholasa. Najpierw rękoma przejechał po marynarce a później wykrywaczem metalu przejechał od pasa w dół. Fallon stała z zaciśniętymi zębami błagając by nic u niego nie wykryli, szczególnie małego dyktafonu który wyglądem był zbliżony do guzika. Jednak po minucie ochroniarz kazał przejść dalej brązowowłosemu.

— Czemu na bilecie wstępu pisze bal charytatywny? Przecież idziemy do casyna. Nie rozumiem tego. — Zadała pytanie szatynka i przyjęła ramię od chłopaka.

— To jest tajne casyno gdzie nie wolno robić zdjęć ani nic wynosić z tego miejsca. Dlatego jesteś tak przeszukiwana i przed wejściem musiałaś podpisać świstek tego papieru by było udokumentowane, że się na to zgodziłaś. Dlatego to przyjmuje nazwę balu charytatywnego ponieważ muszą to jakoś przykryć by nikt się nie dowiedział. — Fallon kiwnęła głową i obserwowała pomieszczenie jakim teraz przechodzili.

Miało one czarne ściany na których wisiały zapalone kandelabry. Był to długi korytarz gdzie akurat znajdowało się wielu ludzi, jedni wychodzili na dwór zapewne zapalić cygaro, a reszta szła do pomieszczenia gdzie wszystko miało miejsce. Każdy był elegancko ubrany, kobiety miały długie suknie, które ciągnęły się po ziemi, a mężczyźni byli ubrani zapewne w drogie garnitury. Jedni mieli krawaty, a inni muchy. Jednak każdy z nich był przerażająco eleganccy i przystojni. Każdy z nich miał surowy wyraz twarzy w co idealnie wpasowywał się Nicholas, a Fallon no cóż, nie koniecznie.

Przerażona przechodziła wszystkie długie korytarze, które budziły w niej strach i przerażenie. Zdawało się, że te hole nie miały końca, a dalej ciemność pożerała wszystkich nieszczęśników. Jednak to było tylko wyobrażenie dziewczyny o ciemnych włosach, której oddech mroził się przed ustami. Przerażające zimno kojarzyło się z kostnicą, a ciemność w niczym nie pomagała.

Nagle w oczy jej uderzyło światło bijące od kryształowych żyrandoli, a zaskoczenie było widoczne na jej twarzy. Mnóstwo ludzi znajdowało się w tym wielkim pokoju, niektórzy grali w pokera, a inni grali na maszynach ustawionych pod ścianą.

— Więc rozdzielamy się. Pamiętaj by twój dyktafon i głośnik był cały czas włączony. Jeśli coś będzie się działo masz kaszlnąć, rozumiemy się? — Fallon szybko pokiwała głową i kiedy Nicholas odszedł nabrała głęboko powietrza.

— Musisz dać Fallon, dla dobra sprawy. — Zeszła po schodach i zaczęła przechadzać się po Sali. Obserwowała uważnie wszystkich dookoła i wytężała słuch.

Przechodziła akurat obok pary mężczyzny i kobiety. Zwróciła uwagę na piękną czerwono krwistą sukienkę, w którą była ubrana wysoka brunetka. Sukienka miała wycięcie na plecach i z przodu głęboki dekolt. Była na ramiączkach, a przód był gorsetem, który opinał ciało kobiety. I to wtedy właśnie usłyszała jedno zdanie „Witaj Anthony".

Zatrzymała się i przyjrzała mężczyźnie. Jego włosy były przyprószone siwizną, a na twarzy znajdowały się zmarszczki. Był bardzo wysoki dlatego jego garnitur idealnie na nim leżał. Z daleka było widać, że nie jest on byle jakiej marki. Postanowiła podejść bliżej mężczyzny i podsłuchać rozmowy. Chwilę tak stała dopóki mężczyzna się nie obrócił i spojrzał na nią spod byka.

— A Panią nie nauczono, że nie wypada podsłuchiwać. — Szatynkę zatkało ale musiała grać tak jak prosił ją Nicholas.

— Ja nie podsłuchuję, absolutnie. Nie wiedziałam jak mogę spytać Państwa o grę w pokera. Nie lubię się wcinać w rozmowy dlatego to tak wyglądało. — Zakaszlała mając nadzieje, że chłopak uratuje ją z opresji bo przecież jej umiejętności w pokera ograniczyły się do obserwowania taty w wieku dziesięciu lat jak grał w pokera z kolegami. Ale to nie było to samo jak gra.

DarknessWhere stories live. Discover now