21. Zabawę czas zacząć

40 15 0
                                    




Pielęgniarka wygoniła Fallon i jej tatę do domu, mówiąc, że odwiedziny się już kończą. Dlatego dwójka ta postanowiła wrócić do domu. Wchodząc do budynku otoczyła ich cisza. Była ona dobijająca sprawiająca, że na duchu robiło im się źle. Brak blondynki im doskwierał bo nie słyszeli muzyki grającej z lat siedemdziesiątych i nie widzieli kobiety krzątającej się po domu.

Fallon weszła do pokoju i zamknęła cicho drzwi. Cisza była boląca. Zabijała ją od środka sprawiając, że dziewczyna rozpadała się od wewnątrz. Nie siliła się na umycie tylko zrzuciła ubrania z siebie i założyła piżamę.

Położyła się do łóżka i leżała patrząc w sufit. Tak mijały jej długo ciągnące się trzy godziny. Myśli krążyły jej po głowie, nie dając jej spokoju. Były one wykańczające, nie dawały odpocząć dziewczynie. Tylko nasilały się i powodowały chaos. Dziewczynie wtedy przychodziły najgorsze myśli. Myśli by odebrać sobie życie. Wtedy wyobrażała sobie jak skacze z dachu, podcina sobie żyły. Ale wtedy kręciła głową bo nie mogła sobie na to pozwolić. Nie mogła tego zrobić bliskim.

Jednak po tych trudnych trzech godzinach dziewczyna usnęła ze zmęczenia, jednak był on krótki i przerywany dlatego też nie dał jej wypoczynku.

Otworzyła oczy i spojrzała na biały sufit, odetchnęła i zwlekła się z łóżka by zobaczyć która godzina.

"Już siódma. Spałam tylko trzy godziny" — pomyślała i westchnęła.

Podeszła do białego mebla nie mając na nic siły. Otworzyła szafę i wyjęła czarne jeansy i tego samego koloru sweter. Przeszła do łazienki i najpierw umyła twarz i zęby, a później przebrała się w ubrania. Związała włosy w niechlujnego koka i spojrzała w lustro.
Na swój widok skrzywiła się bo oczy miała podkrążone, a twarz całą bladą, która wyglądała niczym czysta kartka papieru.

— Wyglądam przerażająco. — Mruknęła do siebie i zebrała piżamę z ziemi, a następnie rzuciła ją na łóżko i zakryła kołdrą.

Nie miała siły ani chęci się malować dlatego nawet nie dotykała kosmetyków. W tym samym momencie dostała sms od nieznanego numeru.

Od Nieznany: To było tylko niewinne ostrzeżenie. Jeśli nie będziesz się słuchać, twoi bliscy skończą o wiele gorzej. Na jednej złamanej ręce się nie skończy

Przeczytała wiadomość i przełknęła ślinę. Wiedziała, że powinna zawiadomić Nicholasa, ale obawiała się ludzi, którzy ją śledzili. Bała się o swoich bliskich, bo samą sobą się nie przejmowała. Nie wiedziała do czego skłonni są tamci ludzie, którzy specjalnie spowodowali wypadek w którym uczestniczyła jej mama. Była przerażona tym co działo się w jej dotychczasowym spokojnym życiu.

Nie miała pojęcia co robić bo każdy ruch wydawał się zły. Rodzicom nie mogła pisnąć nawet słówka bo byli by nią zawiedzeni nawet jeśli to sprawka Danielle. W tym momencie miała ochotę uderzyć zmarłą siostrę za zament jaki rozsiała. Jedyną osobą jakiej mogła to wszystko powiedzieć być Nicholas, i choć nie chciała mieć z nim już nic do czynienia to musiała zadbać o własny tyłek.

Złapała swój telefon w dłonie i wybrała numer do Nicholasa. Czekała trzy sygnały, aż w słuchawce usłyszała ten głos.

— Już się za mną stęskniłaś? — Słyszalna była ironia w głosie chłopaka, na co przewróciła oczyma później uświadamiając sobie, że owy chłopak przecież tego nie widział.

— Tak, tak że jak ktoś by mi teraz przystawił lufę do skroni to powiedziałabym strzelaj. I przestałabym ciebie słyszeć. — Zironizowałam i zaczęłam bawić się paznokciami.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz