3 - Trudnych początków ciąg dalszy

13.4K 119 39
                                    

Budzę się, kiedy w pokoju jest ciemno. Ogarnia mnie poczucie niepokoju. Boję się ciemności, odkąd pamiętam. Zaciskam dłoń na kołdrze, ale nie wytrzymuję tak długo. Wstaję i zrezygnowana zaczynam wołać Megan.

Nie muszę długo czekać. Kobieta zjawia się prawie od razu.

- Coś się stało? Czy chciałaś mnie przeprosić za to, co powiedziałaś?

- No... Nie do końca chciałam to zrobić - przyznaję się. Mina Megan zmienia się na zimną. Nagle uświadamiam sobie, że jeśli nie będę z nią współpracować, będę miała pod górkę. Eh... Dobra, spróbuję znaleźć z nią wspólny język. A kiedy zdobędę jej zaufanie, znajdę sposób, jak stąd uciec. - To znaczy... Nie do końca chciałam cię zawołać.

- Tak? Więc dlaczego to zrobiłaś?

Megan nadal jest zła. Przełamuję się, żeby powiedzieć jej o swoim sekrecie.

- Ja... Boję się ciemności i... Nie chciałam być tu sama. Tylko nie śmiej się ze mnie! - dodaję szybko.

Na twarzy Megan pojawia się ciepły uśmiech.

- Oczywiście, że nie będę się śmiać. Chodź do mnie malutka.

Wyciąga do mnie ręce. Niepewnie podchodzę bliżej. Megan bierze mnie na ręce i siada ze mną na jej kolanach na fotelu w rogu pokoju.

- Kocham cię Alex i czegokolwiek byś nie zrobiła, nie będę się z ciebie śmiać. Wiem, że ta cała sytuacja jest dla ciebie trudna. Sama nie wiedziałabym, jak się w niej odnaleźć. Ale obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby było ci tutaj lepiej niż w poprzedniej rodzinie.

Milczę. Megan uznaje to za pozwolenie, żeby opowiadać dalej. Szczerze mówiąc trochę interesuje mnie, co ma do powiedzenia.

- Miałam kiedyś córeczkę, ale zmarła... Przez długi czas chorowałam na depresję. Jedyne, co robiłam to leżałam w łóżku i nie miałam siły zrobić czegokolwiek. Ale po jakimś czasie odzyskałam siły. Założyłam tajną organizację. Tajny handel takimi dziewczynami, jak ty. Dostarczam je takim ludziom, jak ja. Ludziom, którzy stracili swoje dzieci i nigdy nie mieli szansy zbudować z nimi dłuższej relacji.

Jestem w szoku, że istnieje coś takiego. To coś w stylu jakiejś mafii. Myślałam, że już nie ma takich rzeczy! Poza tym pocieszam się słowami Megan o tym, że takich dziewczyn jest więcej. Że nie jestem jedyna.

- Ale dlaczego? - pytam. - Nie mogą zaadoptować sobie kogoś?

- Adopcja nie zawsze jest możliwa. Poza tym, ci ludzie kupują takie dziewczynki, jak ty, bo mają... Jakby to powiedzieć, nietypowe fetysze.

- Fetysze?

- Jak mogłaś zauważyć, to niecodzienne, żeby takie duże dziewczyny ubierały się i zachowywały na znacznie mniej niż swój wiek.

- No właśnie. A pomyślałaś chociaż o tym, że te dziewczyny, w tym ja, tego nie chcą?

- Jeszcze zobaczysz, że się zaprzyjaźnimy. Będziemy się świetnie dogadywać - Megan całuje mnie w czoło, a ja odsuwam się od razu. - Relacje tego typu są w większości ciężkie. Ale są też dziewczynki, którym od razu się wszystko podoba. Tak czy siak, niezależnie od tego, jaki kto jest, relacje zawsze kończą się rozejmem.

- Nie wierzę w to, że komuś może się podobać takie coś. - odpowiadam, chociaż, jak sobie tak pomyślę, co jest złego w traktowaniu kogoś z taką opiekuńczością i miłością, jakimi chce mnie otoczyć Megan?

- To uwierz skarbie. Mamusia daje ci słowo, że będziesz tu miała bardzo dobrze. A teraz bądź grzeczną dziewczynką i przeproś mnie za swoje wcześniejsze zachowanie.

- Przepraszam... - mówię niechętnie.

- Przepraszam, co? Musisz się nauczyć.

- Przepraszam mamusiu. - dodaję.

- Brawo! To jak, masz ochotę na te naleśniki?

Nagle czuję burczenie w brzuchu. Jestem naprawdę głodna. Od wczoraj nic nie jadłam ani nie piłam. Kiwam głową na tak.

- Mamusia cię zaniesie do kuchni, a ty ładnie weź do buzi smoczek. Może wtedy się nie rozmyślę nad naleśnikami i nie dam ci tego, co za pierwszym razem.

Bardzo chcę zjeść naleśniki, więc zmuszona biorę do ust smoczek. Czuję, jak robię się czerwona na twarzy. Pewnie wyglądam strasznie głupio. Zaczynam powoli ssać. Z zaskoczeniem uświadamiam sobie, że to bardzo uspokajające i przyjemne...

Znowu siadam w krzesełku dla dziecka. Megan stawia przede mną talerz z naleśnikami. Chcę zjeść sama, ale znowu zaczyna mnie karmić. Tym razem jej na to pozwalam. Muszę jej pokazać, że jestem godna zaufania. Wtedy, jak nie będzie się niczego spodziewać, jak uśpię jej intuicję, zwieję.

- Nooo, pięknie moja mała dzidzia zjadła. Kto jest taką dobrą dziewczynką? Ty jesteś? - Megan łaskocze mnie pod pachą. Staram się nie zaśmiać. - Jeszcze tylko mleczko i mała Alex będzie mogła się trochę pobawić.

Przenosimy się na kanapę. Megan kładzie mnie na swoich kolanach. Zbliża butelkę z mlekiem do moich ust. Posłusznie je otwieram. Zaczynam pić pyszne, słodkie mleko. Jestem w szoku, że to jest takie pyszne. Czuję się trochę głupio, kiedy zaczynam pić jeszcze szybciej.

Czuję, że ręka Megan dotyka mojej pieluszki i ściska ją.

- Dzidzia zrobiła już siku albo kupkę?

- Nie. - mówię, nadal pijąc.

- Szkoda. Bo tak czy inaczej będziesz musiała to zrobić. Zawołaj mnie wtedy i od razu zmienię ci pieluszkę.

Nie odpowiadam. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, kiedy przyjdzie moment, że mi się zachce. Ale moje myśli doganiają mój los bardzo szybko. Czuję nagłą potrzebę siku. Zaczynam się wiercić na kolanach Megan. Mam wrażenie, że dodała coś do mleka, ale nie mogę się od niego oderwać. Jest za dobre. Za bardzo chce mi się pić po całym dniu.

- Megan... To znaczy mamusiu - poprawiam się. - Muszę siku.

- Od tego masz pieluszkę.

- Ale ja nie chcę do niej. - Jestem bliska płaczu.

- Ćśśś. Pomogę ci.

Megan zaczyna mnie uciskać w pęcherzu. To nie jest pomoc! Wiercę się jeszcze bardziej. Czuję, że zaraz się posikam, ale jest za późno. Uwalniam strumień i pozwalam mu wypełniać pampersa.

- Jestem z ciebie bardzo dumna. - Megan całuje mnie w czoło. Pozwalam łzom spłynąć po policzkach. Czuję się fatalnie.

Idziemy do "mojego" pokoju. Megan kładzie mnie na przewijaku. Rozbiera mnie. Zostaję naga w samej pieluszce. Zasłaniam swoje piersi.

- Podnieś nóżki.

Poleca Megan. Nie mam wyboru. Robię, co każe. Chcę jak najszybciej poczuć się czysta.

Parę minut później mam na sobie czystą, biało różową pieluszkę. Mimo że czuję się w tym czymś strasznie głupio, to lepsze niż nic.

- Nie było tak źle, prawda?

Milczę, ale kiwam niepewnie głową. Jestem wciąż zawstydzona. 

- Bardzo ładnie się zachowałaś. W nagrodę... - Wręcza mi batona do ręki. Posyłam jej rozczarowane spojrzenie. Baton? Tylko tyle za takie przeżycie? - Na co dzień nie dostaniesz słodyczy. Tylko zdrowe jedzenie. Baton to coś specjalnego.

- No dobra.

- A magiczne słowo?

- Dziękuję. - Próbuję zgadnąć.

- Brawo kochanie. Teraz sobie zjedz - Odstawia mnie na dywan pełny zabawek. - Mamusia musi podzwonić. Niedługo do ciebie przyjdzie.

Megan całuje mnie i wychodzi. Zostaję sama w pokoju. Rozglądam się wokół. Tu jest tyle rzeczy... Więcej niż miałam w całym swoim życiu. Nagle wpada mi do głowy pewien pomysł, co mogę teraz robić...

Kupiona córeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz